ks. Paweł Stefanowski

Ruch ekumeniczny

Sława Iisusu Chrystu!
Czy prawosławne uczestnictwo w ŚRK sprawia jedynie to ,że jest lepsze samopoczucie kościołów protestanckich i nie czują się one jako sojusz wszechprotestancki?
Czy prawosławni uczestniczą w tym ruchu po to ,aby dawać świadectwo o tym w co sami wierzymy, czy aby słuchać tego co mają inni do powiedzenia?
Czy uczestnictwo w takiej formie jak obecnie nie jest poddaniem się megaherezji ekumenizmu, wedle której wszystkie wyznania chrześcijańskie powinny być traktowane równorzędnie ?(Ponoć Prawosławni drażnią ŚRK tym iż powtarzają i uważają iż są tym prawdziwym i jedynym Kościołem, a również tym ,że zachowują wszystko niezmiennie od czasów apostolskich czasów, a Kościół Konstantynopola "Nowego Rzymu" zabezpiecza rolę "przewodzenia w miłości" i oczekuje dnia kiedy ortodoksja wiary pozwoli Kościołowi Rzymu na nowo zająć to miejsce ).
Dlaczego w tym uczestniczymy skoro Kanonów Cerkwi nie da się "nagiąć" do tego uczestnictwa?
(Najwięcej mają do powiedzenia protestanci, a nikt w otwarty sposób nie podda bezpośredniej krytyce święceń kapłańskich kobiet, a mało tego protestanci chwalą się, że są to adeptki zen (sic!) i mają tytuł "roszi" i przy okazji nauczają medytacji w swych zborach.)
Dlaczego Gruzja wystąpiła z ŚRK?
Moje ostatnie pytanie co my tam robimy, jeżeli pojawiają się tam elementy przeciwne nauce , którą nam przyniósł Jezus Chrystus Syn Boga Żywego?
Przepraszam ,że aż tyle tych pytań ,ale nie dają mi spokoju , a i są one ściśle powiązane ze sobą, będę wdzięczny księdzu za wyczerpującą odpowiedź.
Andrzej



Zapewniam, że Kościoły prawosławne na pewno nie są członkami Światowej Rady Kościołów, aby poprawić samopoczucie jakiegokolwiek Kościoła protestanckiego. Wcześniej pisałem, jaki cel przyświeca nam w tej współpracy. Dawanie świadectwa to w pewnym sensie dyskusja na argumenty. Ten zaś, kto dyskutuje, powinien umieć słuchać, aby móc znaleźć odpowiedni argument. Jeśli sam Chrystus rozmawiał z samarytanką, apostołowie opowiadali o Bogu poganom, nasi św. Ojcowie prowadzili polemiki z heretykami to, dlaczego teraz my powinniśmy zamilknąć? Jeśli nasza obecność w strukturach Ś.R.K. oraz głos, który drażnić może tylko niektóre Kościoły członkowskie lub ich przedstawicieli, spowodował naprowadzenie choćby jednego człowieka, choćby w jednej kwestii na słuszną drogę to myślę, że jest to tego warte. Św. Maksym Wyznawca dał sobie obciąć prawa rękę, wyciąć język, po to by świadczyć o prawdzie. A mógł przecież zamknąć się w monasterze czy skicie i milcząc doczekać bezpiecznie kresu swoich dni ciesząc się w samotności z prawdziwej wiary.
I cóż z tego gdyby nawet Patriarchat ekumeniczny czekał tych dni, w których Kościół Rzymu za sprawą powrotu do jedności miał zająć honorowe przewodnictwo. Czyż nie jest nam przykazane dążenie do jedności, czy nie o nią modlimy się na każdym nabożeństwie?
Po cóż, więc zwracalibyśmy się z prośbą do Boga o jedność, jeśli sami jej nie pragniemy. Kanony zaś służą nam jako drogowskaz w tej drodze.
Błędne jest też stwierdzenie, że najwięcej mają do powiedzenia Kościoły protestanckie oraz to, że brak jest bezpośredniej krytyki święceń kapłańskich kobiet. Owszem jest taka krytyka i to nie tylko w tej jednej sprawie. Nieustannie wszystkie Kościoły prawosławne i nie tylko przedstawiają jawnie i głośno swój negatywny pogląd na tą i inne kwestie.
Byłem świadkiem wystąpienia Kościoła gruzińskiego z Ś.R.K. w 1998 w Harare i o ile pamiętam powodem były problemy wewnętrzne tegoż Kościoła. Przedstawiciel z Gruzji nadmienił również, że Kościół ten pragnie powrócić do współpracy i uczestnictwa w tej największej organizacji ekumenicznej.
Myślę, że całość mojej wypowiedzi jest odpowiedzią na ostatnie pytanie. Pragnę jeszcze wspomnieć, że Kościoły prawosławne uczestniczą w ruchu ekumenicznym od ponad 100 lat, a w dialog ten zaangażowanych było i jest wielu uznanych hierarchów i teologów naszego Kościoła. Choć jest on często bardzo trudny i łatwiej byłoby z niego zrezygnować, to jednak trwamy w nim, pomni przykazania miłości i jedności.


o. Paweł Stefanowski


Pytanie pierwotnie opublikowane na portalu Cerkiew.pl