ap. Łukasz
Ap. 50 (Dz 27, 1–44)
Perykopa 49.<<
>>Perykopa 51.
Rozdział 27.
Perykopa 50.:
1. Gdy *już postanowiono, że mamy odpłynąć do Italii, Pawła i innych więźniów przekazano Juliuszowi, setnikowi kohorty cesarskiej.
2. Wsiedliśmy na okręt adramyteński, który miał płynąć do portów azjatyckich. Był też z nami Arystarch, Macedończyk z Tesaloniki.
3. Następnego dnia przybywaliśmy do Sydonu. Juliusz zaś, odnosząc się życzliwie do Pawła, pozwolił mu udać się do przyjaciół, by się o niego zatroszczyli.
4. Wyruszywszy stamtąd płynęliśmy wzdłuż Cypru, gdyż wiatry były przeciwne.
5. Przepłynęliśmy więc morze na wysokości Cylicji i Pamfilii, przybyliśmy do Myry w Licji.
6. Tam setnik zastał okręt aleksandryjski, płynący do Italii, i umieścił nas na nim.
7. Tak wolno płynęliśmy przez wiele dni i przybyliśmy zaledwie na wysokość Knidos; ponieważ jednak wiatr nie pozwalał posuwać się naprzód, popłynęliśmy wzdłuż Krety, w kierunku Salmone.
8. I płynąc wzdłuż jej brzegów z trudem dotarliśmy do miejsca zwanego Kaloi Limenes, przystani w pobliżu miasta Lasaia.
9. Ponieważ straciliśmy wiele czasu, żegluga stawała się już niebezpieczna (minął bowiem dzień postu). Dlatego Paweł ich ostrzegał:
10. "Ludzie – mówił do nich – przewiduje, że dalsza żegluga będzie ryzykowna zarówno dla ładunku i okrętu, jak i dla naszego życia".
11. Setnik jednak bardziej wierzył sternikowi i właścicielowi statku niż słowom Pawła.
12. Ponieważ zaś port nie nadawał się do przezimowania, większość z nich uchwaliła wyruszyć w dalszą drogę, by dobić do Feniksu, portu na Krecie, osłoniętego od wiatrów południowo-zachodnich i północno-zachodnich i tam spędzić zimę.
13. Kiedy powiał wiatr z południa, podnieśli kotwicę w przekonaniu, że będą mogli wykonać swój zamiar, i popłynęli wzdłuż Kredy.
14. Wkrótce jednak od strony wyspy zerwał się straszliwy huragan zwany eurakwilo.
15. Porwał on okręt, tak że nie mógł mu się oprzeć. Poddani losowi zostaliśmy uniesieni przez fale.
16. Płynąc pod osłoną wyspy Kauda, z trudem udało się nam chwycić łódź ratunkową.
17. Wciągnąwszy ją na pokład, zabezpieczono okręt opasując go linami. Bojąc się, by nie wpaść na Syrtę, zrzucili ruchomą kotwicę i pozwolili się nieść falom.
18. Nazajutrz, gdy miotała nami gwałtowna burza, zaczęto wyrzucać ładunek,
19. a trzeciego dnia wyrzucono własnymi rękami sprzęt okrętowy.
20. A kiedy przez wiele dni nie było widać ani słońca, ani gwiazd, a burza niemniej szalała, zaczęła znikać jakakolwiek nadzieja ocalenia.
21. Gdy już długo byli bez posiłku, wtedy Paweł stanął wśród nich i powiedział: "Ludzie, trzeba było mnie posłuchać i nie wyjeżdżać z Krety, oszczędzilibyście sobie tego niebezpieczeństwa i szkody.
22. Ale i w tej sytuacji wzywam was, bądźcie dobrej myśli, nikt bowiem z was nie zginie, tylko okręt zatonie.
23. Tej bowiem nocy stanął przy mnie anioł Boga, do którego należę i któremu cześć oddaję,
24. i powiedział: 'Nie bój się, Pawle, musisz stanąć przed cesarzem. Ze względu na ciebie Bóg ocali wszystkich, którzy z tobą płyną'.
25. Bądźcie więc dobrej myśli, ludzie, wierzę bowiem Bogu, że tak będzie, jak mi zostało powiedziane.
26. Wylądujemy na jakiejś wyspie".
27. A gdy już czternastą noc unosiły nas fale po Adriatyku, około północy wydawało się żeglarzom, że zbliżają się do jakiegoś lądu.
28. Spuściwszy więc sondę stwierdzili, że głębokość wynosi dwadzieścia sążni, a popłynąwszy nieco dalej znowu zmierzyli stwierdzając, że jest już tylko piętnaście sążni.
29. W obawie więc, by nie wpaść na skaliste miejsca, zrzucili z rufy cztery kotwice i czekali, aż nastanie dzień.
30. Kiedy żeglarze usiłowali zbiec z okrętu i pod pozorem zrzucenia kotwicy z dziobu okrętu spuścili w morze łódź ratunkową,
31. Paweł powiedział do setnika i żołnierzy: "Jeżeli ci (żeglarze) nie pozostaną na okręcie, wy nie możecie się uratować".
32. Wtedy żołnierze odcięli liny od łodzi ratunkowej i pozwolili jej spaść do morza.
33. Gdy zaczęło się rozwidniać, Paweł zachęcał wszystkich do spożycia posiłku: "Upływa już czternasty dzień jak czekacie głodni, nie spożywając żadnego posiłku.
34. Dlatego wzywam was, byście się posilili, co przyczyni się do waszego ocalenia, nikomu bowiem z was włos z głowy nie spadnie".
35. Po tych słowach na oczach wszystkich wziął chleb, odmówił modlitwę dziękczynną do Boga i połamawszy zaczął jeść.
36. Wtedy wszyscy nabrali otuchy i zabrali się do jedzenia.
37. Na okręcie było nas wszystkich dwieście siedemdziesiąt sześć osób.
38. Posilili się i aby odciążyć okręt, zboże wyrzucili do morza.
39. Kiedy nastał dzień nie rozpoznali lądu, ale zauważyli jakąś małą zatokę o płytkim wybrzeżu, do której, o ile to będzie możliwe, chcieli podprowadzić okręt.
40. Odcięli więc kotwice, które pozostały na morzu, a równocześnie rozluźnili wiązania sterowe, ustawili przedni żagiel pod wiatr i zmierzali w kierunku wybrzeża.
41. Wpadłszy na mieliznę, osadzili na niej okręt. Dziób okrętu wrył się głęboko i został unieruchomiony, rufę zaś rozbiły fale.
42. Wtedy żołnierze postanowili zabić więźniów, aby któryś z nich po dopłynięciu do brzegu nie uciekł.
43. W tym zamiarze przeszkodził im setnik, który chciał uratować Pawła. Dał im rozkaz, aby ci, którzy umieją pływać, pierwsi wskoczyli do wody i wyszli na brzeg.
44. Pozostali zaś mieli to czynić albo na deskach, albo na resztkach okrętu. W ten sposób wszyscy cało wyszli na ląd.
Koniec piątku.
_______________________________
W piątek siódmego tygodnia: W owym czasie, gdy*
Tłumaczenie: Biblia Poznańska
Opracowanie: Piotr Makal