ks. Mariusz Synak

Chrzest łacinników – od Boga czy od ludzi?

Konwersja jednego ze znanych rzymskokatolickich teologów, benedyktyna, o. Gabriela Bunge, która miała miejsce w sierpniu 2010 r., wywołała w portalu Cerkiew.pl dyskusję, która jest ilustracją podziału, jaki panuje w środowisku prawosławnym (polskim i nie tylko) w kwestii uznawania bądź nieuznawania chrztów, udzielanych w Kościele rzymskokatolickim. Otóż, zdając relację ze wspomnianego wydarzenia, autor tematycznego newsa w serwisie Cerkiew.pl (imię i nazwisko usunięto z tekstu na prośbę zainteresowanego; aktualnie osoba nie związana już z www.Cerkiew.pl) pisze następującą rzecz: „46. kanon apostolski wyraźnie zabrania kapłanom uznawania heretyckich chrztów za ważne. Podobnie mówi 1. kanon Synodu w Kartaginie (który to synod został potwierdzony przez VI Sobór Powszechny. Sobór in Trullo, wymieniając w kanonie 95. rożne sposoby przyjmowania heretyków do Kościoła, również nic nie mówi o uznawaniu ich sakramentów. Na pierwszy rzut oka dochodzi tutaj do ciekawej sytuacji, kiedy nieochrzczonym ludziom zaleca się udzielać Eucharystii, czy bierzmować ich”. Stąd mały krok do następnego jego stwierdzenia, że: „Biorąc pod uwagę to, że chrzest o. Bungego [bohater newsa, benedyktyn, teolog, eremita z trzydziestoletnim stażem, który przeszedł na prawosławie w końcu sierpnia – przyp. M. S.] stał się ważny nie wcześniej niż kilka godzin przed tym całonocnym czuwaniem [zaraz po przyłączeniu do Kościoła prawosławnego – przyp. M. S.] nie widzę przeszkód, by określać go, jak określa się nowo ochrzczonego (którym de facto jest)”. Tyle autor.

Autor newsa, powołując się na cytowane kanony, nie tylko jest nieprecyzyjny, ale zwyczajnie w świecie pisze rzeczy nieprawdziwe, skażając – jak postaram się udowodnić – decyzje i intencje ojców soborowych. Nie sądzę, że świadomie podaje zupełnie nieprawdziwe informacje - sądzę, że raczej kiepskie źródła, na których bazował, wywiodły go w pole. Nie posunę się do tego stwierdzenia, nawet mimo że już poprzednio pojawiło się u mnie podejrzenie, że ów człowiek jest w stanie podać nieprawdziwą informację po to, by udowodnić swoje racje. Mam ogromne zastrzeżenia do tego, iż według wspomnianego autora: „zwyczajowo tak określa się osoby [słowem „nowo oświecony”, użytym przez niego w polemice pod tekstem newsa – przyp. M. S.], które w jakikolwiek sposób przyjmują prawosławie”. Dziwi fakt, że słowa te – o oświeceniu – nie padły ani razu w takim kontekście przez wiele lat istnienia serwisu, nie ma ich w żadnym wątku dotyczącym konwersji, w żadnym newsie, w żadnym komentarzu, nie było ich również w wymianie myśli, doświadczeń i odczuć na liście dyskusyjnej „www.metanoia” przy Cerkiew.pl, stworzonej przez i dla konwertytów, zwłaszcza z Kościoła rzymskokatolickiego. Nie słyszałem ich w trakcie konwersji, podczas których byłem obecny, w tym również z ust hierarchów. Głucho. Nie potwierdzili ich w trakcie dyskusji również inni czytelnicy serwisu, bądź co bądź obeznani nie tylko z najbliższym środowiskiem cerkiewnym, ale i często goszczący na innych prawosławnych stronach internetowych. Ale nie to jest najważniejsze. Wróćmy do sedna – poszukajmy prawdziwej myśli Ojców i przepięknej spuścizny przepisów, którymi obdarzyli nas poprzednicy, a których niektórzy polemiści – jak się okazuje, w ferworze walki o czystość wiary – nie wahają się przekręcić lub zupełnie zignorować. Cierpliwego Czytelnika zapraszam więc na wędrówkę w krainę kanonów – przyjrzymy się orzeczeniom soborowym, komentarzom, praktyce Cerkwi. Mam nadzieję, że przy poznawaniu tego skarbu uda się odnaleźć swoistą nić intencji Ojców soborowych, dzięki której można pewne trudne sprawy, które – choć nie istniały w czasie tych czy innych soborów – potraktować zgodnie z myślą naszych świętych i nie tylko świętych kanonistów.


Kanony Apostolskie


Kamień węgielny położony przez autora newsa – 46. kanon apostolski to chyba faktycznie naczało wsiech naczał. Rzeczywiście: „Nakazujemy, aby został pozbawiony godności biskup lub prezbiter, który uzna chrzest heretyków”przyp.1. Ale... W ruskiej Knigie Prawił znajdujemy krotką adnotację, której kanoniczne istnienie potwierdza współczesny (żyjący na przełomie XIX i XX wieku) klasyk prawa kanonicznego i jeden z największych autorytetów w tej dziedzinie, bp dalmatyńsko – istryjski Nikodem (Milasz) w swym fundamentalnym trudzie Prawiła Prawosławnoj Cerkwi2. Przypis pod kanonem brzmi następująco: „Powyższy kanon apostolski ma zastosowanie do heretyków, którzy istnieli w czasach apostolskich, naruszając główne dogmaty o Bogu Ojcu, Synu i Duchu Świętym, i o Wcieleniu Syna Bożego. Kolejne decyzje podejmowane w sprawie innych rodzajów heretyków zawierają następujące kanony: I Sobór Powszechny kanon 19., Laodycejski kanon 7. i 8., VI Sobór Powszechny kanon 95., św. Bazylego Wielkiego kanon 47.” Tyle przypis. W sumie nic nowego, we współczesnych wydaniach kanonów pod każdym lub prawie każdym przepisem umieszcza się odnośniki do innych kanonów, traktujących o podobnych sprawach, dla ułatwienia w poruszaniu się w gąszczu przepisów. Warte podkreślenia jest pierwsze zdanie – logicznie rzecz ujmując, przepis dotyczył tych heretyków, którzy zagrażali Kościołowi w czasach spisywania przez Klemensa3 Kanonów Apostolskich (te zaś stały się znane szerzej dopiero w końcu III – na początku IV wieku) oraz bardzo istotna wzmianka o tym, iż istnieją „inne rodzaje” heretyków. Powróćmy zatem do nieważnego, heretyckiego chrztu i do samych heretyków. Jaki chrzest z pewnością nie mógł być prawosławny? Odpowiedzi na to pytanie udzielają kolejne kanony z omawianego zbioru Apostolskiego: 49. i 50. Mowa tu o chrztach sprawowanych: „niezgodnie z ustanowieniem Pana: w imię Ojca i Syna, i Świętego Ducha, lecz w imię trzech wiecznych, albo w imię trzech synów, albo trzech pocieszycieli” (to kanon 49.) oraz „nie poprzez trzy, lecz jedno zanurzenie, symbolizujące śmierć Pana” (kanon 50.). Mowa tu więc o grupach, które w poważny sposób naruszają - posłużę się fragmentem z adnotacji - „główne dogmaty o Bogu Ojcu, Synu i Duchu Świętym, i o Wcieleniu Syna Bożego”. Kimże więc byli owi heretycy? W komentarzu bpa Nikodema czytamy, iż były to: „przede wszystkim istniejące w czasach Apostołów herezje: nikolaitow4, simonianitow5, Menadra6, Kerynta7 i Ebiona8. Polecam zapoznanie się z przypisami, przybliżającymi każdą z sekt, znajdziemy tam poszukiwany obraz nauk, które niosły wielkie zagrożenie czystości nieokrzepłej jeszcze wówczas i mało zdefiniowanej wiary. Stąd też taki rygoryzm w podejściu nie tylko do „sakramentów”, lecz nawet do codziennego bytowania w społeczeństwie – zakaz spotkań, wspólnych modlitw, przyjmowania ofiar... Oczywistym więc jest, że na skutek tak dużych wypaczeń doktrynalnych, chrzest udzielany w takich społecznościach nie miał wiele wspólnego z chrztem ewangelicznym, chrześcijańskim. Ale co w przypadku, gdy w grupach nieortodoksyjnych chrzest mimo wszystko nosił mocne znamiona ewangeliczności i odbywał się w imię Trójcy Świętej? Wtedy rodził się problem. Spójrzmy na jeszcze jeden kanon z grupy apostolskich „chrzcielnych”, na kanon 47.: „Biskup lub prezbiter, jeśli [ponownie – przyp. mój] ochrzci [już – przyp. mój] ochrzczonego chrztem prawym […] niech będzie pozbawiony godności, jako naśmiewający się z krzyża i śmierci Pana”9. Problem powstał na styku dwóch tradycji – biskupi afrykańscy (m.in. Kartagina) i niewielka cześć hierarchów Wschodu twierdziła, że każdy chrzest poza Kościołem prawosławnym jest nieważny, natomiast biskupi Zachodu i większość pozostałych arcypasterzy była w tym względzie bardziej wyrozumiała. Zerknijmy do dzieła bpa Nikodema: „I to ta ostania opinia została potwierdzona przez omawiany kanon Apostolski, i wyrażona w nim jasno, jako norma ogólnokościelna, a dokładnie: chrzest w swej istocie, jako tajemnica łaski, nie może być w ogóle powtarzany, i – co z tego wypływa – jeśli został dokonany prawidłowo i w swej istocie, i w formie zewnętrznej, inaczej mówiąc, jeśli został dokonany w zupełnej zgodności z jego ewangelicznym wzorem, to nie powtarza się go nawet w przypadku tych, którzy przychodzą do Kościoła prawosławnego z jakiejkolwiek herezji”10.


I Sobór Powszechny 325 r.


I Sobór Powszechny, kanon 8.: „Święty i Wielki Sobór postanawia, żeby ci, którzy nazywają siebie Czystymi11, wracając do Powszechnego i Apostolskiego Kościoła, przyjąwszy włożenie rąk, pozostawali wśród duchownych”12. Przez włożenie rąk bp Milasz w ślad za patriarchą Tarazjuszem widzi nie ponowne wyświęcanie na duchownych, lecz akt pokuty i rozgrzeszenia13. Ale owi Czyści, czyli nowacjanie (jeszcze inaczej katarzy) to raczej schizmatycy, nie heretycy. Sprawa zaczyna wyglądać dziwnie po zapoznaniu się z 1. kanonem św. Bazylego, który kilkadziesiąt lat po I Soborze, a więc i ogłoszeniu omawianego 8. kanonu, zauważa: „Ekratyci, sakkoforzy i apotaktyci14 podlegają temu samemu wyrokowi, co nowacjanie [Czyści – przyp. mój]; w sprawie nowacjan został ogłoszony kanon, choć niejednoznaczny; o tamtych zaś nie ma orzeczenia. My jednak na podstawie tego samego przepisu chrzcimy ich powtórnie”15. Czyżby ślad niestosowania się do zaleceń I Soboru Powszechnego? Nie nasz to teraz problem... Inny przepis w interesującej nas kwestii, do którego odsyła adnotacja do 46. kanonu apostolskiego - kanon I Soboru Powszechnego o numerze 19. rzeczywiście głosi, że: „powracających na łono Kościoła prawosławnego Paulianistow16 należy bezwzględnie powtórnie chrzcić”. Po raz kolejny mamy potwierdzenie, że chodzi o dogłębne skażenie dogmatu o Trójcy Świętej...

II Sobór Powszechny 381 r.


Tu znajdujemy wiele interesującej nas informacji w tekście kanonu 7. Ustawodawcy starannie dzielą heretyków na kilka grup: „Tych, którzy przychodzą do wiary ortodoksyjnej i uciekają od herezji, przyjmujemy według następującego porządku i sposobu. Arianie17, macedonianie18, sabatianie19, nowacjanie, którzy nazywają siebie katarami i aristerami, kwartodecymanie czy tetardyci20 i apolinaryści21 mają być przyjmowani, jeśli złożą pisemne oświadczenie, w którym wyrzekną się każdej herezji, która jest niezgodna z nauką świętego Kościoła Bożego, powszechnego i apostolskiego. Naznaczamy ich znakiem Krzyża namaszczając Krzyżmem świętym czoło, oczy […] a czyniąc znak Krzyża mówimy: Znak daru Ducha Świętego. Eunomian, natomiast, którzy są ochrzczeni przez jedno zanurzenie w wodzie, montanistow22, którzy tutaj nazywani są Frygami, sabelian, którzy w swym nauczaniu utożsamiają Ojca i Syna i inne jeszcze poważne błędy popełniają oraz wszystkich pozostałych heretyków (ponieważ jest ich tutaj wielu […]) tych wszystkich, gdy pragną przyjąć prawdziwą wiarę, przyjmujemy jak Hellenów, to znaczy, jakby byli poganami”23. Co ciekawe, wśród grup heretyków, wymienianych jako tych, których nie trzeba chrzcić ponownie, a więc chrzest których Kościół prawosławny uważał za ważny, znajdujemy grupy, na które I i II Sobór Powszechny nałożyły anatemy – m.in. arianie, macedonianie... Dlaczego? Czyżby jakaś niekonsekwencja w postępowaniu Ojców? Zacytujmy bpa Nikodema: „Pierwsi z nich, tj. arianie, macedonianie i apolinaryści, choć nauczający wbrew prawosławnej nauce, ale chrztu dokonywali prawidłowo, dokładnie mówiąc dokonywali go w imię Trójcy Świętej, której nie odrzucali, choć rozumieli ją trochę niewłaściwie. Do uznania ich chrztu za ważny wystarczył fakt, że wg nauki Kościoła prawosławnego jest i było, że wszelki chrzest uważa się za ważny i dokonany, jeśli został dokonany w imię Trójcy Świętej, niezależnie od tego, kto go udzielił. Każdy, kto udziela chrztu, jest tylko narzędziem, które wybiera Chrystus po to, by pozyskać człowieka dla Swego królestwa. Narzędzie tylko dokonuje obrzędu, łaska natomiast pochodzi od Boga. Tylko dzięki takiemu poglądowi Kościół mógł uznać i uznawał chrzest takich heretyków, jakimi byli arianie i macedonianie. Pozostali, jak nowacjanie, sawatianie, tetradyci w dosłownym sensie nie byli heretykami, lecz schizmatykami: różnili się od prawosławnych tylko niektórymi poglądami, a dogmaty mieli jednakowe”24. Jakże inne traktowanie problemu przez ojców Ii Soboru Powszechnego niż to, jak robi to autor newsa o konwersji o. Bunge i wielu, wielu innych zwolenników „ultra – czystości” wyznawanej przez nich wiary. Oddajmy głos raz jeszcze M. Kalinie: „Podobnie [tj. odrzucając chrzty dokonane u heretyków – przyp. mój] mówi 1. kanon Synodu w Kartaginie (który to synod został potwierdzony przez VI Sobór Powszechny. Sobór in Trullo wymieniając w kanonie 95. rożne sposoby przyjmowania heretyków do Kościoła również nic nie mówi o uznawaniu ich sakramentów.” Pójdźmy tym tropem, sprawdźmy, może znowu coś okaże się nie do końca tak, jak moglibyśmy wyczytać z cytatów, podanych przez autora newsa.


Synod w Kartaginie 255 r.


Odbył się za czasów i pod przewodnictwem św. Cypriana, gdy święty (w latach 249 – 258) stał u steru diecezji Kartaginy (synod rozpoczął się dokładnie 1 września 255 r.). W liście synodalnym, „napisanym przez pewnych biskupów, jednym z których był stary i znakomity biskup Cyprian, do innych biskupów”25 czytamy m.in.: „Przekazujemy wam [na wasze zapytanie – przyp. mój] z wielką dokładnością i staraniem opinię ustaloną już dawno przez naszych poprzedników, a przez nas zachowywaną i łączymy się z wami w niej, również teraz postanawiając to, przy czym pewnie i niewzruszenie przy wszystkim trwamy, że nikt nie może być ochrzczony poza Kościołem katolickim. Jeden bowiem jest chrzest i ma miejsce tylko w Kościele katolickim […] Jak może oczyścić i uświęcić wodę ten, kto sam jest nieczysty i kto nie ma Ducha Świętego [...]? Jak udzielający chrztu może dać innemu odpuszczenie grzechów, nie mogąc własnych grzechów pozbyć się poza Kościołem? I dlatego wszystko to, co dzieje się u nich [u heretyków, a nawet schizmatyków – przyp. mój] jako fałszywe i daremne, jest nieważne”26. Minie prawie sto lat i na soborowe pytanie jednego z kolejnych arcypasterzy Kartaginy, Gratusa: „Czy człowieka, schodzącego do wody i zapytanego o Trójcę zgodnie z wiarą Ewangelii i nauką apostolską, który wobec Boga wyznał swe przekonanie o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, można powtórnie pytać o wiarę i na nowo zanurzać w wodzie?” ojcowie soborowi, reprezentujący „wszystkie prowincje Afryki” odpowiedzieli około roku 348 zgodnym chórem: „Przenigdy. Uważamy powtórny chrzest za niedozwolony, obcy prawdziwej wierze i Kościołowi katolickiemu”27. Jak możemy stwierdzić, opierając się na znanych już nam kanonach nie tylko I Soboru Powszechnego z 325 roku czy II Soboru, z 381 r., lecz nawet sądząc po 1. kanonie soboru w Kartaginie z 348 roku, logika św. Cypriana nie przekonała Kościoła, bowiem ten schemat prawie nigdy nie wyszedł poza terytorium Afryki, a i to był stosowany prawie wyłącznie w czasach wspomnianego świętego. Sam zaś Kościół Kartagiński na swych późniejszych soborach, w latach 393 i 401, uznał ważność chrztów, udzielanych we wspólnotach donatystow28. Powtarzając za dzisiejszymi rygorystami postawmy pytanie: „Czy można powiedzieć, że Kościół myli się od  czasów św. Cypriana?” Raczej nie… To nie Kościół się mylił. W burzliwej atmosferze swej epoki święty Cyprian zapalczywie i z wielką gorliwością mimo wszystko wyznaczył granice działania łaski, utożsamiając je z granicami Kościoła. Stwierdził, iż poza Kościołem nie ma mowy o przejawach życia chrześcijańskiego – miłości, wierze, cnotach. Odejście od prawdziwego Kościoła było - wg św. Cypriana – wyjściem poza ostateczną granicę, w pustkę pełnego braku łaski, w pewne - jak pisze o. Florowski: „ostateczne ‘poza”29. Kościół jednak przyjął linię innego teologa, błogosławionego Augustyna z Hippony: „Heretycy, którzy oddzielili się od Kościoła, zgodni są z nim w wierze, i w tym sensie pozostają z nim w łączności. Co przyjęli od Kościoła Powszechnego, tego nie zagubili. Dlatego i poza Kościołem istnieje siła i moc udzielania chrztu.” (О Chrzcie 1, 3). Wiemy, że Kościół Powszechny, przyglądając się sakramentowi chrztu sprawowanemu poza Kościołem, przyjął tę argumentację, zwracając uwagę na prawidłowość formuły chrztu i wiarę osób zaangażowanych w sakrament. Więc to nie Cyprian, lecz Augustyn ze swoją opinią: „świętość chrztu nie jest naruszana ani bezbożnością heretyków, jak i w ogóle ludzi, należących do Kościoła i wiodących życie niegodne” (О Chrzcie, 3, 16) okazał się w tej kwestii bardziej przekonujący dla Kościoła. Hierarcha Hippony zakładał, iż w spornej kwestii ponownego chrztu „Bóg nie zechciał objawić tak świętemu mężowi [św. Cyprianowi – przyp. mój] niewłaściwości jego poglądów, aby poprzez to jaśniej zabłysła jego pokora i miłość ku zachowaniu pokoju w Kościele. Wielu z jego towarzyszy nie zgadzało się z nim, lecz mimo to nie oddzielał się od nich” (О Chrzcie, 2). Prócz tego Augustyn zakłada, że Bóg dopuścił niewłaściwość opinii u św. Cypriana przez wzgląd na Swe miłosierdzie ku ludziom, po to, by ich lepiej przekonać przykładem św. Cypriana o tym, że w pismach bogobojnych i najbardziej uczonych chrześcijańskich mówców można odnaleźć coś niezgodnego z prawdą, a prości rybacy, powołani do głoszenia Ewangelii, okazali się zupełnie obcy kłamstwu i zbłądzeniom” (О Chrzcie, 5). Ważność sakramentu chrztu, według nauki błogosławionego Augustyna, zależy nie tyle od tego, kto i gdzie go dokonał, lecz raczej od tego, w czyje Imię zostaje sprawowany.


V-VI Sobór Powszechny in Trullo 691-692


Autor newsa w dyskusji pod nim pisze, że decyzje soboru w Kartaginie pod przewodnictwem św. Cypriana potwierdził VI Sobór Powszechny, in Trullo, w kanonie 95. Zanim sprawdzimy i tę informację zauważmy, że już I i II Sobór Powszechny postąpiły zdecydowanie inaczej, niż radził św. Cyprian. Otwieramy wstęp do obrad soboru in Trullo z roku 691 – 692 i czytamy, co następuje: „Zgodą naszą [ojców soborowych – przyp. mój] pieczętujemy także wszystkie inne święte kanony, sformułowane przez świętych i błogosławionych ojców naszych […] także przez Cypriana, arcybiskupa kraju Afrykańskiego i męczennika i przez Sobór, który odbył się przy nim, uchwalony kanon, który w miejscach wyżej wymienionych przełożonych, i tylko u nich, zachowywano zgodnie z dziedziczonym zwyczajem [wytłuszczenie moje – ks. M.S.]. Niech się nikt nie waży uchwalone kanony zmieniać lub uchylać”30. Polecam pod rozwagę przedostatnie zdanie – o tym, że jest to miejscowo wypracowana decyzja lokalna, obowiązująca tylko wtedy i tylko tam, natomiast nie przyjęta do zbioru ogólnokościelnego już przez I Sobór w 325 roku! Jeden z wielkich kanonistów Kościoła prawosławnego, żyjący w XII wieku w Konstantynopolu Teodor Balsamon kwestię pozostawienia przez ojców VI Soboru Powszechnego na uboczu decyzji soboru kartagińskiego, w sprawie obowiązkowego ponownego chrztu heretyków i schizmatyków, tłumaczy następująco: „Ten kanon wymaga, aby wszyscy, przychodzący do Kościoła prawosławnego, niezależnie od tego, czy od heretyków, czy od schizmatyków, byli chrzczeni ponownie nawet gdy już zostali ochrzczeni. A przecież 7. kanon II Soboru Powszechnego rozwiązuje tę kwestię zupełnie inaczej: dokładnie tłumaczy, kogo trzeba, a kogo nie trzeba chrzcić ponownie. Przeczytaj ten kanon i trzymaj się tego, który został przyjęty później. Przeczytaj też 2. kanon soboru in Trullo i dostrzeżesz, że to, o czym mówi kanon Cypriana, nie przez wszystkich ojców zostało przyjęte, ponieważ jest tam powiedziane: 'także przez Cypriana, arcybiskupa kraju Afrykańskiego i męczennika i przez Sobór, który odbył się przy nim, uchwalony kanon, który w miejscach wyżej wymienionych przełożonych, i tylko u nich, zachowywano zgodnie z dziedziczonym zwyczajem'. Wynika z tego, że początkowo ten przepis nie był zwyczajem u nich wszystkich. Z powodu więc tego, że 7. kanon II Soboru Powszechnego wymaga zupełnie czegoś innego ot nawracających się heretyków i schizmatyków, niż wspomniany kanon, to zalecenia tego ostatniego zostały odrzucone”31. Dlatego – pisze bp Nikodem - „na tej podstawie cytowana reguła Cypriana nie weszła do ogólnokościelnego kodeksu prawa kanonicznego, który na wiadomym soborze 920 roku w Konstantynopolu zatwierdzony został dla całego Kościoła”32. Kolejny argument ówczesnego redaktora Cerkiew.pl: „Sobór in Trullo wymieniając w kanonie 95. rożne sposoby przyjmowania heretyków do Kościoła również nic nie mówi o uznawaniu ich sakramentów.” Pójdźmy tym tropem, sprawdźmy, może znowu, po raz któryś z rzędu, coś okaże się nie tak, jak to pisze wspomniany autor.

Kanon 95. głosi: „Tych spośród heretyków, którzy nawracają się do Prawosławia i włączają się do udziału w zbawieniu, przywracamy zgodnie z następującym rytem i zwyczajem [a więc istniał już znany zwyczaj – przyp. mój]: Arian, Macedonian, Nowacjan, którzy nazywają siebie czystymi i lepszymi, Kwartodecymów czyli Tetradytów, i Apolinarystów, w wypadku, gdy składają pisemne oświadczenia i wyklinają wszelką herezję rozprawiającą inaczej, niż rozumuje Święty Boży Powszechny i Apostolski Kościół, przywracamy, naznaczając ich pieczęcią, to jest, namaszczając świętym krzyżmem najpierw czoło, później oczy […]; a naznaczając ich, mówimy: 'Pieczęć daru Ducha Świętego'.” Czy naprawdę kanon nie mówi nic o „uznaniu ich sakramentów”? Jak nie, jak tak:)! Przecież mówi, żeby nie chrzcić! A więc chrzest w wymienionych grupach każe uznawać za ważny. I nie jest to przemilczenie, ponieważ w dalszej części ojcowie kontynuują myśl: „co do tych, którzy byli Paulinistami, lecz później przystąpili do Kościoła Powszechnego, postanowiono chrzcić ich powtórnie. Eunomian zaś, którzy chrzczą się jednorazowym zanurzeniem, oraz Montanistów, nazywanych tutaj Frygijczykami, oraz Sabelian, utrzymujących naukę o synoojcostwie oraz dopuszczających się innych, godnych potępienia, odchyleń, oraz pozostałych heretyków (bowiem jest tu sporo takich […]) wszystkich, którzy spośród nich chcą przynależeć do Prawosławia, przyjmujemy ich tak, jak pogan. Pierwszego dnia czynimy ich chrześcijanami [chodzi o uczynienie znaku krzyża na czole – przyp. mój], drugiego – katechumenami, następnie trzeciego dnia ich zaklinamy potrójnym z ust tchnieniem w twarz i uszy, i tak ich katechizujemy, by pozostawali w Kościele i słuchali Pism; i dopiero wtedy ich chrzcimy. W podobny sposób przyjmujemy również Manichejczyków, Walentynian, Marcjonitów i im podobnych heretyków. Nestorianie powinni składać pisemne oświadczenia i wyklinać swoją herezję, i Nestoriusza, i Eutychesa, i Dioskura, i Sewira, i innych przywódców takowych herezji, wspólnie z ich zwolennikami oraz wszystkie herezje wymienione powyżej; następnie niechaj przyjmą świętą Komunię [a więc znów instrukcja – uznawać nie tylko chrzest, lecz i miropomazanije – przyp. mój]33.

Po wszystkich tych rozważaniach zostaje jeszcze do analizy fraza autora owego newsa: „Biorąc pod uwagę to, że chrzest o. Bungego stał się ważny nie wcześniej niż kilka godzin przed tym całonocnym czuwaniem nie widzę przeszkód, by określać go jak określa się nowo ochrzczonego (którym de facto jest).” A jakie to fakty – już wiemy. Wniosek? Pozostawię go Szanownym Czytelnikom.

W kontekście powyższych informacji pozostaje kwestia władyki Kallistosa, który jest hierarchą Kościoła prawosławnego tradycji greckiej. Oponent pisze: „Ciekawie i przekonująco wyjaśnia tę sprawę metropolita Kallistos (Ware) w swojej pracy "Eustratios Argenti: A Study of the Greek Church under Turkish Rule". Stwierdza on bowiem, że Kościół poprzez ekonomię może sprawić, by "ważne stały się sakramenty udzielone przez nieprawosławnych kiedy dana osoba przyjmuje prawosławie". Podkreśla, że "te sakramenty same z siebie nie są sakramentami, jeżeli mówić o nich samych i poza Kościołem prawosławnym". Dodaje również, że "nie znaczy to, że chrzest danej osoby był ważny zanim stała się ona prawosławna". Cały powyższy tekst, ekskurs w krainę kanonów i Tradycji Cerkwi dość jasno – moim zdaniem – wyjaśnia tę kwestię. Nie potrafię zmierzyć się z opinią władyki Kallistosa. Rozumiem, że duży wpływ ma tu tradycja grecka, w której hierarcha się obraca oraz przepisy kanoniczne prawosławnego Kościoła Grecji, w których nie uznaje się chrztów Krk, a prawdopodobnie na wierność którym przysięgał podczas biskupiej chirotonii. Czemu? Wróćmy do klasyka współczesnego prawa kanonicznego, serbskiego bpa Nikodema: „Spośród dzisiejszych nieprawosławnych wyznań, z którymi się spotykamy, głównym okazuje się rzymsko – katolickie. Ani jeden z soborowych kanonów o znaczeniu ogólnokościelnym nie ogłosił nieważności chrztu, dokonanego zgodnie z zaleceniami tegoż wyznania, dlatego przychodzący ze wspomnianego wyznania do Kościoła prawosławnego przyjmowani są według znanego rytu, dokładnie wyłożonym w Trebniku, ale chrzest ich jest uznawany za ważny i – co za tym idzie – nie chrzci się takowych raz jeszcze. Na skutek wyjątkowych warunków, które zaistniały w stosunkach między Kościołem greckim a łacińskim, synod w Konstantynopolu w roku 1756 przyjął kanon, który nakazywał ponowny chrzest rzymskiego katolika, pragnącego przejść do Kościoła prawosławnego. Podobnie temu, wydany był i w Rosji na jednym z moskiewskich synodów, jeszcze w roku 1620, taki sam przepis, i również na skutek tych samych warunków, co w Kościele greckim. Ale te zalecenia stoją w sprzeczności z powszechną, wielowiekową tradycją Kościoła wschodniego i będąc uważanymi za nadzwyczajny środek surowości, bezwarunkowo wywołany niesprzyjającymi warunkami tamtych czasów, nie mają i mieć nie mogą znaczenia powszechnego”34.


Grecy


Najpierw w takim razie Grecy. Jeszcze w roku 1723 roku wschodni patriarchowie pisali do rosyjskiego Synodu: „Naukę mówiącą o tym, jakoby niedoskonałość [ortodoksyjności – przyp. mój] wiary naruszała pełnię i doskonałość sakramentu, uważamy za skrajnie fałszywą i bezbożną. Ponieważ heretycy, których przyjmuje Cerkiew, kiedy wyrzekają się swej herezji, otrzymali chrzest w pełni, mimo tego, że wiarę mieli nie w pełni prawidłową35. Owszem – zauważa o. Kurajew - „synod w Konstantynopolu w roku 1756 postanowił katolików chrzcić ponownie. Ale, po pierwsze, jest to mimo wszystko decyzja dość późna [ciekawe, że przez prawie siedem wieków istnienia schizmy uznawano tam chrzest i resztę święceń Krk – przyp. mój]. Po drugie – ta decyzja zawsze pozostawała lokalną […]. Nawet więcej, podjęta była w rezultacie narodowego buntu, a nie na drodze rozważań teologiczno – modlitewnych, albo też, jak określił to św. Hilarion [Troicki – przyp. mój]: 'przy nadzwyczaj niespokojnych warunkach, w jakich funkcjonowała Cerkiew'. W roku 1852 patriarcha Konstancjusz w liście do Murawiowa opowiadał, że 'gdy bezbożne działania jezuitów wzburzyły lud konstantynopolitański i zmusiły do tego, aby patrzył na łacinników jak na pogan, mieszkańcy otwarcie powstali przeciw patriarsze Paisjuszowi i Synodowi za to, że łacinnicy przyjmowani byli do Cerkwi bez [ponownego – przyp. mój] chrztu, z hałasem podążyli do pałacu patriarszego, żądając usunięcia patriarchy z katedry i wybrania nowego patriarchy. Synod zmuszony takim nieszczęsnym i niebezpiecznym przebiegiem wypadków, aby uspokoić prawosławny lud, wybrał nowego patriarchę, Cyryla, a następnie odwołał poprzednią zasadę przyjmowania zachodnich chrześcijan i postanowił przyjmować ich poprzez chrzest'. I choć metropolici, wchodzący w skład Synodu Konstantynopolitańskiego, odmówili przyjęcia podjęcia decyzji o ponownym chrzcie, patriarcha Cyryl znalazł poparcie u patriarchów jerozolimskiego i aleksandryjskiego. Niemało ważnym dla naszego tematu jest i ten fakt, że łaciński chrzest był odrzucany nie dlatego, że jest heretycki, a dlatego, że formuła jego obrzędu jest nieprawidłowa”36.


Ruś


Co do Rusi - decyzja synodu moskiewskiego z 1620 roku, na którym obecnych było prócz patriarchy, zaledwie sześciu biskupów ruskiej Cerkwi, po ponad czterdziestu latach zostały odwołane przez sobór 1667 roku, w którym uczestniczyło 3 patriarchów, 14 metropolitów, 8 arcybiskupów, 5 biskupów i 56 duchownych. Sobór 1667 odwołał decyzje z 1620 roku motywując to tym, iż sposób niewłaściwy zastosowano wówczas kanony apostolskie, odnosząc je do rzymskich katolików. Za przykład wzięto m.in. sposób zmiany przez Ojców Soboru in Trullo niektórych postanowień soboru w Neocezarei i Kartaginie”37. Co spowodowało wprowadzenie restrykcji wobec Krk, nietrudno się domyślić – dziesięć lat wcześniej Polacy wzięli Moskwę i Smoleńsk, a pamięć o „carewiczu” Dymitrze, forsowanym kilkanaście lat wcześnie przez Polaków na tron carski, była na Rusi bardzo żywa...

Wyjaśnienia władyki Kallistosa rodzą wiele pytań. Zakładam, że zacytowano je w odpowiednim kontekście, nie naruszającym ogólnego sensu wypowiedzi. Myśl hierarchy Dioklei nie jest oryginalna – wcześniej, na początku XX wieku, podobne poglądy wypowiadał męczennik, św. Hilarion (Troicki), ale zostały one odrzucone przez Cerkiew rosyjską. Jak już zaznaczyłem na wstępie, wg mnie próba takiego wytłumaczenia praktyki Kościoła greckiego zamiast wyjaśniać, rodzi kolejne wątpliwości i pytania. Jeśli nie uznajemy chrztu poza Kościołem prawosławnym – dlaczego nie udzielamy go podczas konwersji? Co stoi na przeszkodzie? Strach? Wstyd? Poczucie skrępowania? Obawa przed wpędzeniem konwertyty w kompleksy? Przepłoszenia następnych chętnych? Jeśli jesteśmy ostoją Prawdy, czyńmy wszystko w takim duchu, uczmy konwertytów  bezkompromisowości, odwagi, zdolności do wyznawania i obrony prawej wiary. A miropomazanije? A tym bardziej święcenia kapłańskie lub nawet godność hierarchy? Czy możliwym jest, by podczas konwersji, w chwili, gdy „nadrabiają się” wszystkie dotychczasowe sakramenty, nie wiedzieli o tym ani przyjmujący, ani przyjmowany? Łaska, która zniewala? Dlaczego na ten temat milczy katechizm Kościoła prawosławnego? W Ewangelii też chyba nie odnajdziemy żadnych wskazówek na taką logikę. Jakaś gnoza? A co z ludem Bożym, laos? Dlaczego wyprowadza się go w pole i „wodzi się go na pokuszenie”? Czy lud nie ma prawa nie ufać takim kapłanom, hierarchom – konwertytom wiedząc, że mimo nieważności sakramentów nikt im ich nie udzielił? Że „nadrobiły się same”, a hierarchowie, kierujący Kościołem greckim i wschodni patriarchowie, uznający wszystkie sakramenty Krk do roku 1793, a więc do roku zmiany zdania, mylili się? Nie podważa to zaufania do własnej hierarchii? Ale to nie mój problem. Mam nadzieję, że grecki zbiór prawa kanonicznego Pidalion, powstały w latach 1793-1800, powoli odejdzie w przeszłość jako ten, który rozmija się z intencjami Soborów Powszechnych. A co wg mnie rzeczywiście stoi w tle takiej, a nie innej praktyki Kościoła greckiego? Być może jest to (nawet nie do końca świadoma) obawa przed naruszeniem 47. kanonu Apostolskiego: „Biskup lub prezbiter, jeśli [ponownie – przyp. mój] ochrzci [już – przyp. mój] ochrzczonego chrztem prawym […] niech będzie pozbawiony godności, jako naśmiewający się z krzyża i śmierci Pana”. A może gdzieś w sercach i umysłach greckich hierarchów pojawia się myśl – „A jeśli mimo wszystko chrzest jest ważny?” Ale to tylko moje domysły...

Reasumując – Powyższe, przytoczone przeze mnie teksty w moim odczuciu są zupełnie czytelne i przekonujące. Z pewnością – mimo powyższego materiału, niezależnie od intencji ojców soborowych - niektórzy z naszych prawosławnych rodaków będą nadal twierdzić coś zupełnie odwrotnego, ale wg mnie będą wtedy podobni do owego przysłowiowy pijanego, który „płotu się czepia”. Płotu własnej niechęci, niedoczytania i niewierności Tradycji i kanonom Cerkwi. Zwłaszcza własnej Cerkwi, która już jakiś czas temu podpisała z Kościołem rz.-kat. deklarację o wzajemnym uznawaniu chrztów. Widać albo znów ktoś czegoś nie doczytał, albo ma jakiś „swój” Kościół, tak samo, jak „swoje” kanony i „swoją” Tradycję.



Chrzest łacinników od Boga czy od ludzi part II, czyli wprawka z cierpliwości

 
Powróćmy raz jeszcze omawianej kwestii. Dlaczego różnie rozumiemy cytowane kanony i opinie ojców? Przyczyna różnicy – dla mnie dwa plus dwa to cztery, fakt jest faktem. Dla autora newsa o konwersji o. Bunge fakt, że dwa plus dwa daje cztery, to moja interpretacja:). Więc o faktach:


Autor newsa: „ 46. kanon apostolski wyraźnie zabrania kapłanom uznawania heretyckich chrztów za ważne. Podobnie mówi 1. kanon Synodu w Kartaginie (który to synod został potwierdzony przez VI Sobór Powszechny. Sobór in Trullo wymieniając w kanonie 95. różne sposoby przyjmowania heretyków do Kościoła również nic nie mówi o uznawaniu ich sakramentów.”

Prościej nie potrafię: „46. kanon apostolski (w takiej wersji pochodzący zapewne z końca II – początku III wieku) wyraźnie zabrania kapłanom uznawania heretyckich chrztów za ważne”. Owszem, oto tekst: „Nakazujemy, aby został pozbawiony godności biskup lub prezbiter, który uzna chrzest heretyków”. Jaki chrzest ma być uznany za nieważny – piszą kolejne kanony: udzielony z naruszeniem formuły ewangelicznej. Jakich heretyków? Odsyłam do historii Kościoła w tamtym okresie oraz sprzed końca III - początku IV wieku. Opisałem ich w poprzednim tekście. I to o nich pisały Kanony Apostolskie. W żaden sposób nie dotyczy on rzymskich katolików – jeśliby mieli być heretykami na miarę „bohaterów”, a raczej „antybohaterów” cytowanych kanonów, musieliby -  co najmniej – umieścić papieża Rzymu pośrodku Trójcy Świętej i w jego imię chrzcić. 

Kolejny – chronologicznie w naszej układance – sobór w Kartaginie z września 255. Oto fragment tekstu kanonu: „I dlatego wszystko to, co dzieje się u nich [u heretyków, a nawet schizmatyków – przyp. mój] jako fałszywe i daremne, jest nieważne.” 

Co robi Kościół? W roku 325 zwołuje I Sobór Powszechny. „Duch Święty i Ojcowie” postanawiają coś, co stoi w zupełnej rozbieżności z decyzjami Kartaginy – tzw. Czystych  (schizmatyków, a więc tych, o których pisał św. Cyprian jako o fałszywych i daremnych) przyjmować tylko poprzez rozgrzeszenie, czyli uznając chrzest, miropomazanije oraz kapłaństwo. 

Kolejna Kartagina: ojcowie soborowi, reprezentujący „wszystkie prowincje Afryki” na pytanie o konieczność powtórnego chrztu odpowiedzieli około roku 348 zgodnym chórem: „Przenigdy. Uważamy powtórny chrzest za niedozwolony, obcy prawdziwej wierze i Kościołowi katolickiemu”. Zupełnie odwrotnie, niż sto lat wcześniej. Każdy z nich był synodem lokalnym. Po drugim z wymienionych synodów w Kartaginie zaczęła obowiązywać (nawet tam!) praktyka respektowania dotychczasowego chrztu (co najmniej u schizmatyków) - vide donatyści. 

Włączmy w te rozważania św. Bazylego Wielkiego, który w kanonie 1. (spisanym przed II Soborem Powszechnym, zm. 379 r.) zauważa: „Katarzy [Czyści – przyp. mój] również należą do schizmatyków, lecz nasi przodkowie – mam tu na myśli Cypriana i naszego Firmiliana – zdecydowali, aby wszystkich objąć jednym wyrokiem: katarów, enkratytów, hydroparastasów i apotaktytów. Odstępstwo bowiem ma swój początek w schizmie, ci zaś, którzy odeszli od Kościoła, nie zachowali już łaski Ducha Świętego […] ponieważ jednak niektórzy bracia z diecezji azjatyckich mając na uwadze dobro większości uznali, że można uznać ich chrzest, przystajemy na to”.  Pokora i kierowanie się dobrem większości godna wielkiego świętego. A jaka genialna intuicja, ponieważ...

II Sobór Powszechny 381 „Duch Święty i Ojcowie” podejmują decyzje inne, niż tego chciał św. Cyprian, a nawet Kanony Apostolskie i św. Bazyli: „Arianie [...] mają być przyjmowani, jeśli złożą pisemne oświadczenie [...]. Naznaczamy ich znakiem Krzyża namaszczając Krzyżmem świętym czoło, oczy […].” A więc nie chrzczą, uznając dotychczasowy chrzest. Nikt nie ma na myśli „nadrobienia się sakramentu”, inaczej nie miałoby sensu wymagane miropomazanije (też przecież mogłoby się „nadrobić”, przyjmując np. poprzez pokutę); dodatkowo dalej mówi się o chrzcie kolejnych grup: „Eunomian, natomiast, którzy są ochrzczeni przez jedno zanurzenie w wodzie, montanistów [...] sabelian, którzy w swym nauczaniu utożsamiają Ojca i Syna i inne jeszcze poważne błędy popełniają oraz wszystkich pozostałych heretyków  [...] przyjmujemy […] jakby byli poganami.”
  
In Trullo 691-692 czyli V-VI Powszechny: „Duch Święty i Ojcowie” potwierdzają przede wszystkim fakt, że zgromadzenie kieruje się intencjami swych poprzedników, a więc I, II itd. Soborów Powszechnych (intencje już znamy, są odmienne, niezgodne z cyprianowymi), natomiast na temat Kartaginy 255, świetnie czując rozbieżność, wyjaśnia, że szanuje kanony św. Cypriana, ale ich nie przyjmuje, określając je mianem tych: „które w miejscach wyżej wymienionych przełożonych, i tylko u nich, zachowywano zgodnie z dziedziczonym zwyczajem. Niech się nikt nie waży uchwalone kanony zmieniać lub uchylać”. Całe Bizancjum:). A jaka jest decyzja Ojców in Trullo? Jeśli byłaby zgodna ze św. Cyprianem, nie potwierdzaliby decyzji poprzedników I, II, … Teraz w stylu bizantyjskiej dyplomacji odkładają na bok, do swoistej „Izby Pamięci”, decyzje Kartaginy 255 i w swoim kanonie 95. prawie dokładnie cytują 7. kanon II Powszechnego: „Tych spośród heretyków, którzy nawracają się [...], przywracamy zgodnie z następującym rytem i zwyczajem [a więc istniał już znany zwyczaj – przyp. mój]: Arian [...] w wypadku, gdy składają pisemne oświadczenia [...] przywracamy, naznaczając ich pieczęcią, to jest, namaszczając świętym Krzyżmem […]”. Nikt ich nie chrzci, nie ma ani słowa o „samodokonywaniu się” sakramentu. Bo dalej „co do tych, którzy byli Paulinistami, lecz później przystąpili do Kościoła Powszechnego, postanowiono chrzcić ich powtórnie. Eunomian zaś, którzy chrzczą się jednorazowym zanurzeniem, oraz Montanistów, [...] oraz Sabelian [...],  wszystkich, którzy spośród nich [heretyków – przyp. mój]] chcą przynależeć do Prawosławia, przyjmujemy ich tak, jak pogan. [...] W podobny sposób przyjmujemy również Manichejczyków, Walentynian, Marcjonitów i im podobnych heretyków. Nestorianie powinni składać pisemne oświadczenia i wyklinać swoją herezję, i Nestoriusza [...] następnie niechaj przyjmą świętą Komunię”. Czarne na białym: instrukcja – uznawać nie tylko chrzest, lecz i miropomazanije. Dlaczego u jednych sakramenty mają się „samodokonywac”, u innych zaś nie? 

Grecy – do połowy XVIII wieku uznawali nie tylko chrzest, ale wszystkie sakramenty Krk i wielokrotnie o tym zapewniali cały prawosławny świat (jak się to ma do nowo objawionego „samonadrobienia”? Tutaj już chyba nawet Salomon w całej swojej krasie nic by nie wymyślił...:) Potem – podałem przyczyny – „odwidziało” im się, ale przestali uznawać z powodów technicznych, obrzędowych, nie zaś dogmatycznych. Oznacza to, że jeśliby Krk zmienił formułę chrztu, Grecy musieliby uznać ważność sakramentu. Nawiasem mówiąc, znakomita większość chrztów osób dorosłych wygląda u nas bardzo podobnie (nie zanurzamy trzykrotnie, lecz polewamy). Aż dziw, że Grecy uznają nasz chrzest:). Dziwne też, że hierarchia Kościoła tradycji greckiej opierając się na wymienionych kanonach przyjmowała heretyków (przez prawie piętnaście wieków), a konwertytów z Krk ponad 600 lat z poszanowaniem ich sakramentów (przynajmniej niektórych, za wyjątkiem Krk, gdzie uznawano wszystkie). Mało tego – w ostatniej dosłownie chwili zaczerpnąłem informacji u bardzo dobrze zorientowanego i odpowiedzialnego źródła: „W Grecji aktualnie zdania są podzielone. Jest pewna cześć duchownych, przeważnie w monasterach, którzy chrzczą rzymskich katolików ponownie. Napotykają na sprzeciw nie liberalnych, ale nawet centrowych duchownych. Nawet sam Atos jest w tej materii podzielony”. Mimo obowiązującego Pidalionu, o którym wspomniałem w poprzednim tekście i fascynujących akrobacji teologicznych w wydaniu niektórych. Ciekawa sprawa... To nie interpretacja, to fakty.

Ruś/Rosja – wszystkiego kilkadziesiąt lat (w XVII w.) próbowała powrócić do św. Cypriana, z wiadomym skutkiem.

Mała uwaga – w dalszym ciągu wierzę w rzetelność cytatu opinii władyki Kallistosa, ufam, że przetłumaczono ją prawidłowo i podano ją we właściwym kontekście. A jeśli zarzuca mi się wybiórcze zarzucanie interpretacjami, to akurat wspomniana opinia metropolity Dioklei jest czystej wody interpretacją. Byłbym wdzięczny, wręcz nalegam na to, by mój oponent był uprzejmy zacytować jakiekolwiek objaśnienie omawianych kanonów (w duchu przez siebie proponowanym), sformułowane przez uznanego przez prawosławny świat kanonistę, nie bazował zaś na nie do końca klarownym cytacie władyki. Bo jak do tej pory to słyszałem tylko o „kilkudziesięciu duchownych i świeckich” (cytat z pamięci, przepraszam) którzy posługują się takim określeniem - „nowo oświecony”. Obaj świetnie rozumiemy, że to niepoważne...


Reasumując – autor newsa o o. Bunge próbuje należeć do jakiejś dziwnej „Cerkwi” – prawodawstwo zatrzymało się na Kartaginie. Nie interesują jej ani wola Ducha Świętego, ani Sobory Powszechne, nie potrafi przyjąć do wiadomości faktu, że uchyliły one decyzje Kartaginy i jedno z postanowień Kanonów Apostolskich (46.). Dla takiej „Cerkwi” orzeczenia soborów nie są autorytetem, ponieważ istnieją jakieś tajemne, gnostyczne, szeptane przez pokolenia od ucha do ucha sekrety, mówiące o „tajemnym uzupełnieniu się sakramentów”. No i bardzo dziwnie wygląda taka opinia o nieważności chrztu na internetowej stronie będącej odbiciem bądź co bądź polskiej Cerkwi, która ważność chrztu Krk uznała w formie pisemnej, wydając oficjalny dokument. A skąd się wzięło całe to zamieszanie z nieuznawaniem chrztu Krk? Ano, jak pisze ów autor: „bo mu z tym dobrze”. Ale żywię przekonanie, że o. Bunge, od niedawna przecież prawosławny, wie o prawosławiu więcej niż autor newsa o nim. I to, jak kończy swój 8. kanon św. Bazyli: „Tyle na ten temat”. 

Tłum. ukazanych źródeł rosyjskojęzycznych – autor. 
Rozbieżności w cytatach polskojęzycznych wynikają z istnienia kilku wersji przekładów.


PRZYPISY


1 tekst za: ks. A. Znosko; Kanony Kościoła Prawosławnego, Hajnówka 2000, s. 22.
2 bp Nikodim (Milasz); Prawiła Prawosławnoj cerkwi s tołkowanijami”; S.- Pietierburg 1911, reprint 1994 r., s. 117. 
3 jak informuje nas o tym ostatnia adnotacja, pod 85 kanonem w Knigie Prawił.
4 Nikolaici – judeochrześcijańska sekta o charakterze gnostyckim, powstała w drugiej połowie II wieku, potępiająca Boga Starego Testamentu. Wyznawcy dopuszczali możliwość korzystania z ofiar pogańskich, mieli skażone pojęcie o Bogu i stworzeniu, stosowali nieskrępowaną swobodę obyczajów.
5 Symonianie – zwolennicy Szymona Maga, twierdzili, że to aniołowie stworzyli świat, Szymon objawił się na gorze Synaj w postaci Ojca, w czasach Tyberiusza ponownie przybył pod postacią Syna i zszedł na apostołów pod postacią Świętego Ducha.
6 Menandryci – wierzyli, że założyciel sekty to zbawiciel, posłany z nieba przez nieznaną siłę, każdy, kto zostanie ochrzczony w jego imię, uzyska nieśmiertelność.
7 Keryntianie uczyli, że świat powstał bez udziału i wiedzy Boga, Jezus natomiast został poczęty przez Józefa i Marię, natomiast Chrystus zszedł na Jezusa w postaci gołębia po chrzcie, natomiast w czasie męki Jezusa odleciał do nieba.
8 Ebionici – uważali Jezusa za zwykłego człowieka, odrzucali naukę św. Pawła i uważali prawo Mojżeszowe za obowiązkowe dla każdego chrześcijanina.
9 za: Znosko; op. cit.
10 cyt. za: bp Nikodim; op. cit. s. 119.
11 Czyści, czyli katarzy – zwolennicy Nowata Kartagińskiego i Nowacjana Rzymskiego, kolejna odsłona rygorystów: odmawiali przyłączenia do Kościoła tych, którzy odpadli w czasie prześladowań, po śmierci współmałżonka nie dopuszczali ponownego małżeństwa, za co na zawsze pozbawiali wiernych możliwości przystępowania do Eucharystii.
12 za: Znosko, op. cit.
13 bp Nikodim; op. cit. s. 208.
14 ruchy skrajnie radykalnych ascetów, odrzucające wszelkie związki z cielesnością, także małżeństwo i prokreację, jedzenie mięsa, picie wina oraz własność prywatną.
15 za: Canones Patrum Graecorum, opr. A. Baron, H. Pietras SJ, WAM Krakow 2009, s. 50*
16 uczniowie i naśladowcy Pawła z Samosaty wierzyli, że Bóg jest jeden – Ojciec. Syn, wymieniany w Piśmie Świętym, jako druga osoba Trójcy, to bezosobowe Słowo i mądrość, boski rozum. Chrystus jest tylko człowiekiem, biorącym swój początek od urodzenia przez Marię, a boska mądrość i słowo wzmacniało go. Przez nie Jezus stał się powoli Chrystusem, Synem Bożym, ale ta boska mądrość opuściła go w czasie męki.
17 wg arianizmu m.in. osoby Boskie to trzy hipostazy, rożne i niepodobne. Logos jest z jednej strony przymiotem jedynego i odwiecznego Boga, z drugiej natomiast stworzonym bezpośrednio przez Niego, Logosem – Synem, powołanym do stworzenia świata. Duch Święty to pierwszy twór Logosa – Syna.
18 wg nich Duch Święty jest istotą stworzoną przez Boga, najdoskonalszym aniołem, który przewodzi innym.
19 Sabbatiusz, konwertyta z judaizmu, głosił surowość życia i wprowadzał obrzędy żydowskie, zwłaszcza podczas obchodów Paschy.
20 Tetradyci czyli kwartodecymanie – uważali dzień 14 Nisana za dzień Paschy, niezależnie od dnia tygodnia, w jaki wypadał i w ten dzień pościli.
21 Apolinaryści przyjmując dogmat o boskości Chrystusa z 325 roku zakładali, że w związku z tym ludzka natura Jezusa musiała być niepełna, pozbawiona duszy rozumnej.
22 początkowo nauka o Trójcy Świętej zgodna z ortodoksją, lecz tzw. późny montanizm zaczął przywiązywać wielką wagę do osoby Montanusa, uznając jego proroctwa i widzenia za objawienia Boże, a jego samego za trzecią osobę Trójcy: na gorze Synaj to Montanus objawił się Mojżeszowi, pod postacią gołębia Montanus zszedł podczas chrztu na Jezusa...
23 Dokumenty Soborów Powszechnych; t. I, opr. Baron A. Pietras H; WAM, Krakow 2005, s. 94 i n.
24 bp Nikodim; op. cit. s. 277.
25 nagłówek listu synodalnego. Cyt. za: Canones Patrum Graecorum; op. cit. s. 114*.
26 za: Canones..., op. cit. s. 116*.
27 za: Acta Synodalia; opr. Baron A, Pietras H; WAM Krakow2006, s. 194*.
28 sekta rygorystów, głosząca, jakoby sakramenty udzielone przez kapłana, znajdującego się w stanie grzechu, były nieważne. Przeciwni byli ponownemu przyjmowaniu do Kościoła tych, którzy wyrzekli się wiary podczas prześladowań, nie uznawali też władzy cesarskiej.
29 Fłorowskij G. prot.; O granicach Cerkwi, http://www.orthodoxia.org/lib/1/1/23/7.aspx 2006-12-12.
30 za: Znosko; op. cit. s. 68.
31 cyt. za: bp Nikodim, op. cit. s. 444.
32 bp. Nikodim; op. cit. s. 444.
33 za: Znosko; Kanony...; op. cit. s. 104.
34 bp. Nikodim; op. cit. s. 120.
35 cyt. za: Kurayev A; Mnimyj modernizm (jeszczo rez k voprosu o granicah Cerkvi); http://kievorthodox.
org/site/theology/804/ 2010.09.10
36 cyt. za: Kurayev A; Mnimyj modernizm (jeszczo rez k voprosu o granicah Cerkvi); http://kiev orthodox.
org/site/theology/804/ 2010.09.10
37 cyt. za: Kurajev; op. cit.

Z tekstu usunięto imię i nazwisko autora newsa i oponenta w dyskusji o chrztach na jego prośbę.