o. Paisjusz

O posłuszeństwie i łasce


Korespondent portalu AgionOros.ru przeprowadził wywiad z atoskim starcem Paisjuszem z monasteru Dionisiu (św. Dionizego) – mnichem pustelnikiem, który większość czasu spędza w pojedynkę, przychodząc do monasteru na nabożeństwa jedynie w wielkie święta.


W naszych czasach niektórzy mnisi po przyjęciu postrzyżyn nadal posiadają własny majątek…

Jest to sprzeczne z kanonami i postanowieniami świętych Ojców. Mnich rozpoczyna swoją drogę od wyrzeczenia się nie tylko majątku, ale i swojej woli. Wstępuje [na drogę] pełnego posłuszeństwa swojemu starcu.

Jakie konsekwencje niesie nieposłuszeństwo starcowi?

Jeżeli mnich jest posłuszny, cała odpowiedzialność leży na jego starcu, jeśli nie jest, za swoje czyny odpowiada sam.

Jak powinien postąpić mnich, który widzi, że zachowanie igumena przeczy kanonom Cerkwi?

Odpowiedzi na to pytanie udziela św. Bazyli Wielki. Jeśli brać monasterska widzi, że igumen prowadzi się nieodpowiednio, nieodzowne jest wzmocnić modlitwę, prosić u Boga oświecenia, jak należy postąpić. I potem z pokorą powiedzieć igumenowi to, co ich niepokoi.

Najważniejsze jest to, żeby człowiek robił wszystko z pokorą. Jest to podstawa całego chrześcijańskiego życia.

Załóżmy, że igumen krótko strzyże brodę. Przecież jest to niewłaściwe! Jak w takich przypadkach ma postąpić mnich?

Tak, jest to niewłaściwe. Jednak mnich, który przyjął śluby posłuszeństwa, musi wypełnić je do końca. Jedyny wyjątek to błądzenie igumena (lub starca) w kwestiach dogmatycznych, sprawach wiary.

Jakie jest Wasze zdanie w kwestiach corocznego urlopu udzielanego mnichom?

W zasadzie, jeśli taka praktyka istnieje w niektórych monasterach, to jest to dopuszczalne. Ale nie należy zapominać, że urlop mnicha jest skutkiem wpływów ducha naszych czasów. W dawnych monasterach czegoś takiego nie było.

Mnich może opuścić monaster ze względu na jakiś ważny powód, uzyskując jednak koniecznie błogosławieństwo swojego igumena.

A jeśli mnich chce udać się na pielgrzymkę?

Korzyści z takiej podróży są wątpliwe. Mnich zbawia się w swoim monasterze. Na świętej górze Athos wielu mnichów nigdy nie było nawet w sąsiednich monasterach.

A regularne wizyty u krewnych?

Mnich odchodzi ze świata. I to musi być rzeczywiste odrzucenie [spraw] światowych (świeckich), a nie tylko takie powierzchowne. Pewne ustępstwa zawsze będą ustępstwami.

Co jeszcze moglibyście powiedzieć o cnocie posłuszeństwa?

Najważniejszą rzeczą jest to, żeby człowiek zdał sobie sprawę, dlaczego posłuszeństwo jest nieodzowne. Zrozumiał, że sam (bez duchowego przewodnika) nie jest w stanie podążać za wolą Bożą. Miał świadomość tego, że jest niewolnikiem namiętności i grzechu, i może uwolnić się z tej niewoli właśnie przez posłuszeństwo swojemu ojcu duchownemu.

Człowiek nie może jednocześnie służyć dwóm panom – „Bogu i mamonie” (Mt 6, 24). I posłuszeństwo jest jedynym sposobem na wyzwolenie człowieka (zwłaszcza jego świadomość) z niewoli grzechu.
Poprzez posłuszeństwo odrzucamy swoją wolę i dochodzimy do stanu, w którym możliwe jest spełnianie woli Boga.

Jeśli człowiek jest tego świadomy, to posłuszeństwo przynosi mu radość. Jeśli nie – jest nękany przez myśli: „Dlaczego mam go słuchać?”, „Kim on jest, bym był mu posłuszny?” itd.

Z tego wynika, że najważniejsze jest, by uświadomić sobie, co to jest cnota.

Wiedza – to podstawa. Dopóki ktoś nie oczyści się z grzechu i jego umysł nie zostanie oświecony przez Ducha Świętego, niezbędne jest studiować Prawo Boże, Pismo Święte i dzieła św.św. Ojców. Jest to duchowy kompas, prawidłowy system współrzędnych, konieczny dla naszego duchowego rozwoju.

W rodzinie – jak w monasterze – również powinna istnieć odpowiednia hierarchia...

Niewątpliwie. Mąż jest głową rodziny, jak Chrystus – Głową Cerkwi. Jednak w obu przypadkach prymat jest oparty na miłości: jak Chrystus miłuje Cerkiew, tak mąż powinien kochać swoją rodzinę.

Najważniejszą rzeczą jest wypełniać wolę Bożą. A zamyka się ona w tym, żeby ludzie się wzajemnie miłowali. Jeśli nie ma miłości, oznacza to, że jesteśmy daleko od Boga.

Kiedy opuszcza nas łaska Boża?

Łaskę otrzymujemy w czasie sakramentu chrztu. Niestety, okazujemy się jej niegodni i z czasem możemy ją stracić. Podczas sakramentu dajemy obietnicę wyrzeczenia się szatana i zjednoczenia się z Chrystusem, ale dobrowolnie łamiemy przykazania, a tym samym podążamy wbrew Bogu.

A zatem drogą do zdobywania łaski jest spełnianie przykazań. Wiedząc, że możemy się potknąć, Bóg dał nam drugi chrzest – sakrament pokajania (spowiedzi). Poprzez ten i inne sakramenty stajemy się uczestnikami łaski Boskiej.

Opowiedzcie nam o walce z namiętnościami.

Do wszystkiego należy podchodzić rozsądnie. „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść; wszystko jest dopuszczalne, ale nic nie powinno dominować nade mną” (1 Kor 6, 12) – mówi ap. Paweł. Jeśli pomyślimy o swoim stanie, zobaczymy, że grzech nas niszczy. I to nie tylko naszą duszę, ale też ciało.

„Królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je” (Mt 11, 12). Z naszej strony nieodzowny jest wysiłek (podwig). Musimy dążyć do podporządkowania ciała duchowi. Nie należy podążać za grzechem, a kontrolować swoje pragnienia.

Człowiek ma wolną wolę. I każdy wybiera pomiędzy dobrem a złem, między tym, żeby postąpić rozsądnie, a tym, by pójść za swoimi pożądliwościami.



Tłum. Piotr Makal