starzec Paisjusz Hagioryta
Żeby Bóg nas usłyszał
W Grecji został wydany szósty tom Słów starca Paisjusza ze Świętej Góry zatytułowany O modlitwie. W portalu Agionoros.ru zostało zamieszczone tłumaczenie trzeciego rozdziału tej publikacji.
Namiętności (strasti)
– zakłócenia w rozmowie z Bogiem
Ojcze, jeśli jest we mnie namiętność, to czy moje serce może podjąć trud modlitwy?
W jaki sposób serce ma podjąć trud modlitwy, jeśli tkwią w tobie namiętności? Spróbuj wziąć zardzewiały przewód i podłączyć go do telefonu. Czy będzie można przez niego rozmawiać? Komunikacja będzie stale przerywana i w słuchawce usłyszysz tylko trzaski. Tak też i człowiek, kiedy ma w środku rdzę, namiętności, to w jego życiu duchowym zdarzają się, z jego własnej winy, przepięcia. Trzeba wystrzegać się pychy, egoizmu, samowoli, bezczelności. Kiedy człowiekiem rządzą namiętności, nie może nawiedzić go łaska Boża, i nie jest w stanie się pomodlić. Musi oczyścić swoje „przewody” z rdzy, żeby mogły dobrze przewodzić prąd, i żeby mógł łączyć się z Bogiem. Im bardziej będzie się oczyszczać z namiętności, tym bardziej jego modlitwa będzie Bogu przyjemna.
Namiętności to zakłócenia w naszej komunikacji z Bogiem. Jeśli zakłócenia nie znikną, to w jaki sposób łączyć się mamy z Bogiem? Kiedy na froncie radiotelegrafista słyszał zakłócenia, to mówił do nadawcy: „Nie słyszę cię, słyszalność «zero»” albo „słyszalność «jeden», sprawdź połączenie i spróbuj ponownie”. Z powodu zakłóceń człowieka nie było słychać. Słyszalność powinna była być powyżej „trzech”. Słyszalność „pięć” była uznawana za bardzo dobrą. W przeciwnym razie radiooperator krzyczał i z powodu zakłóceń nie było go słychać. Na początku powinien był nastroić nadajnik i odbiornik swojego radia, a następnie dostroić się do częstotliwości centrum [dowodzenia].
Tak też i żeby dostroić się do tej samej częstotliwości co Bóg, trzeba nastroić swój nadajnik na częstotliwość miłości, a odbiornik na częstotliwość pokory; żeby Bóg nas słyszał i żebyśmy Go słyszeli, przecież Jego częstotliwość to miłość-pokora. Człowiek musi trudzić się ile tylko może, żeby złapać tę częstotliwość. Wtedy wejdzie w łączność z z Bogiem i jego umysł będzie stale przebywać w Bogu. Życzę Wam wejścia w tę łączność. Amiń.
Wyrachowanie przeszkadza w komunikacji z Bogiem
Ojcze, powiedzieliście że powinienem naładować mój akumulator duchową treścią. Jak to zrobić?
Staraj się uzyskać duchową szlachetność, szczodrobliwość, żeby oddaliło się wyrachowanie. Kierowanie się własnym dobrem przeszkadza w modlitwie, gdyż rozłącza człowieka z Bogiem, tworzy nieprzeniknioną ścianę. Czy wiesz, co to jest nieprzenikniona ściana? Dosłownie Bóg mówi do ciebie: „Dziecko, nie rozumiem cię!”.
Ojcze, czy mnich może w sposób uważny wypełniać regułę monasterską, ale jednocześnie nie być ofiarny i pełny miłości ku braciom?
Oczywiście, że może. Jeśli myśli tylko o sobie, to może modlić się, trudzić się itd., ale przy tym może być wysokiego mniemania o sobie i obojętny wobec innych. Ale wtedy zawsze będzie biedny. Przecież dopóki człowiek jest zajęty sobą, nie w sensie troski o wykorzenieniu swoich namiętności, ale w sensie robienia tego, co mu się podoba, co jest wygodne, nie może się doskonalić.
Ojcze, to oznacza, że i w posłuszeństwie, we wszystkim i wszędzie zawsze trzeba być dobrym.
We wszystkim! Żeby mieć łączność z Chrystusem, trzeba we wszystkim podobać się Chrystusowi. A Chrystusowi miłe jest to, abyśmy dogadzali naszemu bliźniemu, w dobrym tego słowa znaczeniu. Dlatego zwracam szczególną uwagę na duchową szlachetność, na ofiarność (poświęcenie). Przecież jeśli mnich wypełnia regułę, a na pozostałe – ofiarność itd. – nie zwraca uwagi, to i jego reguła staje się bezużyteczna. Kiedy przyjechałem do monasteru1, polecono mi, jako nowicjuszowi, pomagać przełożonemu monasterskiej stołówki. Wtedy jeden stary, osiemdziesięcioletni mnich, zupełnie niedołężny, poprosił, żebym przynosił mu do celi zupę. Kończyłem swoją pracę (posłuszanie) i nosiłem mu zupę. Pewnego razu zobaczył to jeden z braci i powiedział: „Nie przyzwyczajaj go zbytnio, a to potem zacznie prosić to tego, to tamtego i nie da ci spokoju, nie będziesz mógł nawet wypełniać swojej reguły. Wiesz jak ze mną było? Pomogłem mu raz, kiedy był chory, a potem w ogóle nie dał mi spokoju i co raz stukał w ścianę: «Okaż miłość, zrób herbatę» albo «Okaż miłość, pomóż się przewrócić». Potem po paru minutach znowu stuk-stuk: «Okaż miłość, połóż mi gorącą cegłę2». Cegła – herbata, cegła – herbata, i jak tu wypełniać swoją regułę, tak że w końcu wychodziłem już z siebie!” Posłuchaj tylko tego! Koszmar! Stary człowiek cierpi, jęczy, prosi go o pomoc, a on nie chce iść, żeby nie przerywać reguły! To jakaś niedorzeczność. Bogu o wiele ważniejsze jest „cegła – herbata” niż wszystkie jego pokłony i czotki, wypełnione… z całą starannością! Z jednej strony mówił: „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną”, a z drugiej: „Zostaw mnie w spokoju!”.
Ojcze, w jaki sposób człowiek może otrzymać Boże błogosławieństwo?
Gdy człowiek jest bliski Bogu, wtedy Bóg udziela swojego błogosławieństwa. W przeciwnym razie po co dawać? Żeby Jego błogosławieństwo było lekceważone? Wiem to z własnego doświadczenia. Kiedy jeździłem na Synaj3, była susza. Od kilku lat nie spadła ani kropla deszczu, tak że trudności mieli zarówno monaster, jak i beduini, którzy mieszkali w pobliżu. Mnisi modlili się o deszcz, ale bez skutku. Kiedy nadszedł czas przycięcia drzew oliwkowych4, także poszedłem pomóc. Po tym jak beduini obcięli drzewka, mnisi grube gałęzie zostawili dla monasteru, a cienkie odłożyli na bok. Beduini prosili ich, żeby oddać im te gałęzie, żeby mogli gotować na nich jedzenie, ogrzewać się nocami, kiedy było bardzo zimno, ale mnisi nie zezwolili i beduini odeszli bardzo zmartwieni. Następnego dnia, gdy beduini znów przyszli prosić, związałem wszystkie cienkie gałązki w pęki i im oddałem. Wtedy pewien stary beduin powiedział: „Jesteś dobrym człowiekiem, będzie deszcz”. I w rzeczy samej, nie zdążyłem wrócić do monasteru, jak zaczął padać deszcz, i padał przez długi czas. Modlitwa beduina otworzyła niebiosa. Wtedy nikomu o tym nie powiedziałem.
Bóg nie wysłuchuje modlitwy osoby pysznej
Ojcze, po jednym niedobrym z mojej strony uczynku pojawiła się u mnie myśl, że moja modlitwa nie jest miła Bogu.
Jeśli ta myśl pochodzi z prawdziwej pokory i mówisz: „Gniewam Boga swoim brzydkim zachowaniem”, wtedy czujesz boską pociechę. Natomiast jeśli denerwujesz się z powodu egoizmu i mówisz: „Jak ja mogłam do tego dojść?”, to nie uzyskujesz pocieszenia, gdyż „Bóg pysznym się sprzeciwia” (1 P 5, 5). Bóg nie wysłuchuje modlitw pysznego, gdyż pycha to bariera.
Żeby nasza modlitwa została wysłuchana, powinna pochodzić z „serca skruszonego i pokornego”5. Powinniśmy z pokorą powiedzieć: „Panie, takiego jak ja, jak można wysłuchiwać?”, i wtedy Dobry Bóg nas wysłuchuje.
Ojcze, dlaczego czasami, kiedy dopada mnie jakaś pokusa, nie mogę się modlić?
Kiedy dopada cię pokusa i nie możesz się modlić, wiedz, że jest w tobie egoizm i próżność. Pokusa pozostaje, dopóki człowiek nie zaczyna sobą gardzić. Jak tylko uświadomi sobie swoją nicość, przychodzi pomoc od Pana i pokusa się oddala.
Ojcze, proszę Boga, żeby pomógł mi pozbyć się zuchwałości, ale ale nie widzę żadnych efektów.
Gdy człowiek stara się i modli, a efektów nie ma, to oznacza, że albo mieszkają w nim egoizm i pycha, albo jest skłonność do pychy i to przeszkadza łasce Bożej działać poprzez modlitwę. Jeżeli prosimy o coś w modlitwie, Dobry Bóg daje to, jeśli mamy pokorę i świadomość własnej grzeszności.
Ojcze, gdy żarliwie proszę Boga, żeby uwolnił mnie od jednej z moich słabości i ze swej strony walczę z nią, ale z powodu pychy nie uzyskuję tego, o co proszę, to co mam robić?
Najpierw poproś Boga o przebaczenie. Powiedz: „Boże mój, jest we mnie pycha, z powodu której nie przychodzi od Ciebie pomoc, ale proszę Ciebie, oświeć mnie, żebym zrozumiała, co należy robić, żeby przezwyciężyć swoją słabość”. Jak tylko przyznasz, że jest w tobie pycha i dlatego nie opuszcza cię dana słabość, Bóg odkryje ci, co jest jej przyczyną i jak ją wykorzenić.
Ojcze, jak mam się czuć, kiedy się modlę?
Czuj się pokornie, żeby Bóg ci pomagał. W pokornej osobie nie ma własnej woli; ona jest posłuszna woli Boga i spełnia Jego przykazania, dlatego Bóg słyszy jej modlitwę i posyła niebiańskie błogosławieństwo. Na ile człowiek słucha Boga, na tyle i jego słucha Dobry Bóg.
W modlitwie potrzebne są upór,
wytrwałość i cierpliwość
Ojcze, czasami, kiedy proszę o coś Boga i nie otrzymuję, to zadaję sobie pytanie: „A czy Bóg słyszy moją modlitwę?”.
„A” oznacza, że wątpisz w miłość Boga i tym sposobem sama anulujesz swoją prośbę w momencie jej przedkładania, co oznacza, że tracisz prawo do „obsługi poza kolejnością”.
Ojcze, gdy proszę Boga o coś i nie otrzymuję tego od razu, to trzeba znów wytrwale prosić?
Tak, trzeba. Popatrz, kiedy idziemy do jakiegoś urzędu i zwracamy się do odpowiedniej osoby z prośbą, to czasem trzeba przejawiać wytrwałość, żeby osiągnąć swój cel. „Proszę, pomóżcie mi albo stąd nie odejdę.” Tak i w modlitwie potrzebna jest wytrwałość; uparcie prosiła Chrystusa i kananejka6, i wdowa niesprawiedliwego sędziego7.
Ojcze, ale i więcej mija czasu, a moja prośba pozostaje bez odpowiedzi, tym bardziej się martwię.
Kiedy prosimy o coś w modlitwie, to powinniśmy czekać cierpliwie. Pewnego razu spuchło mi oko i odczuwałem silny ból. Trzy razy chodziłem do ikony Matki Bożej i poprosiłem ją o uzdrowienie, żebym mógł nocami czytać Psałterz. Brałem także olej z łampady przed ikoną i namaszczałem nim oko, ale obrzęk się nie zmniejszał. Kilka dni później było jeszcze gorzej; oko bardziej bolało i wciąż puchło. Minęło piętnaście dni. Wtedy z pokorą jeszcze raz udałem się do ikony Matki Bożej i powiedziałem: „Matko Boża, wybacz mi, jeszcze raz Ci poprzeszkadzam”. Znowu wziąłem olej z łampady i gdy tylko namaściłem nim oko, natychmiast wyzdrowiało. Czyż Bogurodzica nie mogła za pierwszym razem wyleczyć mojego oka? Lecz ze względu na moją korzyść pozwoliła, bym cierpiał. Ty także proś z pokorą i cierpliwie czekaj. Modlitwa, która czyniona jest z wiarą, boleścią, wytrwałością i cierpliwością – jeśli to, o co prosimy, będzie dla naszego pożytku – będzie wysłuchana.
–––––––––––––––––––––––––
1 Do monasteru Esfigmenu w 1953 r.
2 Dawniej zamiast termoforów korzystano z nagrzanych cegieł.
3 We wrześniu 1962 r.
4 W lutym 1963 r.
5 Por. Ps 50, 19.
6 Patrz Mt 15, 21–28.
7 Patrz Łk 18, 2–8.
Tłum. oryginału: Издательский Дом «Святая Гора».
Tłum. Piotr Makal
Przejrzał: ks. Mariusz Synak