oprac. diak. Remigiusz Sosnowy

XXXVII dzień Wielkiego Postu – mądrości Ojców Cerkwi



Wtorek VI tygodnia Wielkiego Postu

Trybunał ów [Sądu Ostatecznego] jest straszny, wyrok nie do odwołania, a kara nie do zniesienia. Jeżeli nie chcesz znosić kary nawet tutaj, osądź siebie samego, zażądaj od siebie zdania rachunku. Posłuchaj Pawła, który mówi: "Jeżeli sami siebie sądzimy, nie będziemy sądzeni". Jeżeli w ten sposób postąpisz, krocząc naprzód tą drogą zostaniesz nawet ukoronowany. Jakże będziemy, ktoś zapyta, sami sobie wymierzać karę? Żałuj; wzdychaj gorąco; upokarzaj się; pogrąż się w smutku; szczegółowo przypominaj sobie grzechy. Jest to niemałe ukaranie duszy. Ktoś do głębi przejęty żalem wie, że w ten sposób najbardziej karana jest dusza. Jeśli ktoś przypomina sobie grzechy, wie, jakie rodzi się stąd cierpienie duchowe. Dlatego Bóg ustanawia sprawiedliwość jako nagrodę za taką skruchę , mówiąc: "Wypowiedz najpierw ty swoje grzechy, abyś dostąpił usprawiedliwienia". Nie jest, w żadnym razie nie jest, rzeczą małą ku poprawie zebrać razem wszystkie swoje grzechy i każdy z osobna ustawicznie roztrząsać oraz szczegółowo się nad nimi zastanawiać. Czyniący w ten sposób, obudzi w sobie taką skruchę, że będzie się nawet uważać za niegodnego tego, że żyje. A kto tak myśli, stanie się miększy od wosku. Nie mów mi jedynie o życiu rozpustnym, o cudzołóstwie, ani o grzechach jawnych, które przez wszystkich zostały uznane [jako grzechy], lecz zestaw także tajemne podstępy, oszczerstwa, obmowy, próżność, zazdrość i wszystkie tym podobne grzechy. Również one ściągną na ciebie niemałą karę. Albowiem oszczerca pójdzie do piekła; pijak nie ma nic wspólnego z królestwem; kto nie miłuje swego bliźniego, ten tak obraża Boga, że nawet męczeństwo mu nie pomoże; kto nie stara się o swoich, zapiera się swej wiary; kto pogardza ubogimi, idzie w ogień. Nie uważaj tych grzechów za małe, lecz zestaw je wszystkie i zapisz jakby w książce. Jeśli ty je zapiszesz, Bóg je zmaże; tak samo, gdy ty ich nie zapiszesz, zapisze je Bóg i zażąda od ciebie rachunku. Jest więc o wiele lepsze, byśmy sami je zapisywali, a one zostały zmazane tam, w niebie, niż przeciwnie, byśmy je ukrywali, a Bóg postawiłby je nam w owym dniu przed nasze oczy. Aby się to nie stało, rozważajmy dokładnie wszystkie nasze grzechy, a uznamy, że staliśmy się winni wielu [występków]. Któż jest czysty od chciwości? A nie mów mi o umiarkowanej chciwości, gdyż nawet za małą chciwość poniesiemy tę samą karę – weź to pod uwagę i się nawróć. Któż jest wolny od pychy? A ona wtrąca do piekła. Kto potajemnie nie mówił źle o bliźnim? A takie mówienie pozbawia królestwa. Kto nie poddał się rozpaczy? A poddający się jej jest najbardziej nieczysty ze wszystkich. Kto nie spoglądał niepowściągliwymi oczyma? A spoglądający niepowściągliwie jest w pełni cudzołożnikiem. Kto nie rozgniewał się bez przyczyny na swego brata? A przecież człowiek gniewający się bez przyczyny winien jest sądu. Kto nie przysięgał? A przysięganie jest przecież czymś złym. Kto nie przysięgał fałszywie? A fałszywe przysięganie to jeszcze więcej niż coś złego. Kto nie służył mamonie? A służenie jej jest porzuceniem wiernej służby Chrystusowi.

Mógłbym wymienić jeszcze inne grzechy, gorsze od tych, ale nawet to wystarczy i może pobudzić do skruchy każdego, jeśli nie jest z kamienia oraz nie jest pozbawiony wszelkich uczuć. Jeśli każdy z tych grzechów wtrąca do piekła, to cóż sprawią wszystkie połączone razem? Jakże więc, ktoś powie, można zostać zbawionym? Jeśli będziemy używać środków leczniczych zapobiegających [wspomnianym grzechom]: jałmużny, modlitwy, skruchy, zmiany usposobienia, pokory, skruszonego serca, pogardy rzeczy doczesnych. Bóg, jeśli zechcemy patrzyć uważnie, wytyczył nam tysięczne drogi do zbawienia. Zatem miejmy się na baczności i na wszelkie sposoby leczmy nasze rany: będąc miłosierni; odrzucając gniew wobec tych, którzy nas rozgniewali; dziękując za wszystko Bogu; poszcząc na miarę możliwości; modląc się szczerze; czyniąc "sobie przyjaciół niegodziwą mamoną". Tym sposobem będziemy mogli dostąpić odpuszczenia naszych grzechów i osiągnąć obiecane dobra. Obyśmy wszyscy zostali uznani za tych, którzy są ich godni, z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.


_______________________________

św. Jan Chryzostom, Homilia 41,4, w: Homilie na Ewangelię wg św. Mateusza, WAM, Kraków 2001.

Wybór, tłum. i oprac.: diak. Remigiusz Sosnowy