Gieorgij Maksimow
Kilka opowieści o serbskim patriarsze Pawle
Z pamiętnika wykładowcy Moskiewskiej Akademii Teologicznej
Nigdy nie widziałem patriarchy Pawła osobiście, choć od dawna o nim słyszałem. Pierwszy raz trafiłem do Serbii jesienią 2006 r. Bardzo chciałem zobaczyć Jego Świątobliwość, tym bardziej, że o ile wiem, był w pełni dostępny dla wszystkich. Nie chodzi nawet o to, czy liczyłem na audiencję - chciałem jedynie popatrzeć swoimi oczami na świętego człowieka naszych czasów i podejść do niego z prośbą o błogosławieństwo - już to, samo w sobie, byłoby wielkim szczęściem. Ale nie udało się. Jak raz wtedy, jesienią 2006 r. pogorszyło się jego zdrowie, a potem było z nim coraz gorzej. Widocznie nie byłem godny, aby dostąpić tego spotkania.
Za to będąc w Serbii usłyszałem od wiarygodnych osób wiele niezwykłych opowieści o nim i chciałbym się nimi podzielić. Jego Świątobliwość patriarcha Paweł - postać unikalna dla naszych czasów i dlatego oczywistym jest brak sensu w próbach tworzenia z jego doświadczenia pewnej poprzeczki dla innych patriarchów tak jak np. tworzenie z pobożności św. Filareta Miłościwego albo św. Aleksego człowieka Bożego wzorca dla większości współczesnych wiernych. Każdy ma swoją miarę i swój rodzaj trudu (podwiga - ros.). Wydaje mi się, że można zwyczajnie cieszyć się z tego, że za naszego życia był i jest taki człowiek w Cerkwi prawosławnej.
Wiadomo, że serbski patriarcha, nawet po uzyskaniu tak wysokiej godności, kontynuował ascezę i starał się pozostać bardzo skromnym, przy czym było to dla niego bardzo naturalne, bez jakiegoś ostentacyjnego zabarwienia. Po mieście poruszał się pieszo albo jeździł publicznym transportem, w tłoku, był skromny i jadł tak mało, jak niegdysiejsi ojcowie-pustelnicy - tylko dlatego, że taki właśnie był. Notabene, na powyższej fotografii został uchwycony na zwykłej belgradzkiej ulicy.
Buty
1. Pani Janja Todorovic opowiadała mi historię, która spotkała jej siostrę. Pewnego razu w jakiejś sprawie została przyjęta przez patriarchę. Rozpatrując problem przypadkowo popatrzyła na nogi władyki i przeraziła się widząc jego obuwie - były to stare, niegdyś porwane, a potem załatane buty. Pomyślała wtedy: "jaki to wstyd dla nas, Serbów, że patriarcha musi chodzić w takich podarciuchach, czy nie ma mu kto podarować nowych butów?" W tej samej chwili patriarcha radośnie powiedział: "Widzicie, jakie mam piękne buty? Znalazłem je koło śmietnika, gdy szedłem do patriarchatu. Ktoś je wyrzucił, a przecież to prawdziwa skóra. Trochę je pocerowałem i z pewnością jeszcze długo mi posłużą".
Jeszcze raz o butach
2. Z tymi butami związana jest jeszcze jedna historia. Pewna kobieta przyszła do patriarchatu i powiedziała, że chce porozmawiać z patriarchą w pewnej pilnej sprawie, o której może powiedzieć tylko jemu. Była to niecodzienna prośba i nie od razu została wpuszczona, ale natarczywość kobiety poskutkowała i audiencja się odbyła. Zobaczywszy patriarchę, kobieta z wielkim wzruszeniem powiedziała, że tej nocy przyśniła się jej Bogurodzica i poleciła przynieść patriarsze pieniądze, żeby mógł kupić sobie nowe buty. Z tymi słowami wręczyła mu kopertę z pieniędzmi. Patriarcha Paweł, nie biorąc koperty, czule zapytał: "A o której poszliście spać?" Zdziwiona kobieta odpowiedziała: "Tak... gdzieś około jedenastej". "Wie pani, ja położyłem się później, koło czwartej nad ranem" - powiedział patriarcha, - "i mi także przyśniła się Bogurodzica i prosiła przekazać aby pani te pieniądze zabrała i oddała tym, którzy ich potrzebują." I patriarcha pieniędzy nie wziął.
Samochody biskupów
3. Pewnego razu, podchodząc do budynku patriarchatu, patriarcha Paweł zauważył dużo stojących przy wejściu aut zagranicznych marek i zaciekawieniem zapytał, do kogo należą. Powiedziano mu, że to samochody biskupów. Słysząc to patriarcha z uśmiechem powiedział: "Jeżeli oni, znając przykazanie Zbawiciela o tym, żeby nie gromadzić (bogactwa), mają takie samochody, to jakie samochody by mieli, jeśliby tego przykazania nie było?"
Akt sprawiedliwości
4. Zdarzyło się, że patriarcha podróżował gdzieś z wizytą samolotem. Gdy przelatywano nad morzem, samolot wpadł w strefę turbulencji i zaczęło nim trząść. Młody biskup, który siedział obok patriarchy, zapytał, o czym by pomyślał, jeśli samolot miałby zaraz spaść. Władyka Paweł ze spokojem odpowiedział: "Jeżeli chodzi o mnie osobiście, to przyjmę to jako akt sprawiedliwości dziejowej: przecież w życiu zjadłem tyle rybek, że nie będzie to dziwne, gdy teraz one zjedzą mnie".
Może nie będzie zbędnym przytoczenie fragmentu rozmowy Mikołaja Kokuchina z diakonem Nebojszo Topolicz:
"Dzięki łasce Bożej mamy takiego duchownego pasterza, jak Jego Świątobliwość patriarcha Paweł... Prowadzi surowe, ascetyczne życie i jest dla nas żywym przykładem ewangelicznego pasterza. Patriarcha żyje w Chrystusie, w pełnym znaczeniu tego słowa. Będąc prawosławnym mnichem pości, czyli nie je mięsa, a w poniedziałek, środę i piątek zachowuje bardzo srogi post... Codziennie rano sprawuje Boską Liturgię w maleńkiej kaplicy, która znajduje się w budynku patriarchatu. Nie ma tam chóru, a śpiewają tylko parafianie...
Patriarcha sam wkłada szaty liturgiczne przed nabożeństwem i sam je po nim zdejmuje [ta czynność - odziewanie szat liturgicznych przez mającego celebrować hierarchę wymaga dużo wysiłku, stąd w praktyce liturgicznej do pomocy przy tej czynności bywają oddelegowani subdiakoni - przyp. tłum.], sam spowiada parafian i sam udziela im św. Eucharystii. Sutannę i riasę [element stroju duchownego i mnicha, podobny do luźnego, szerokiego płaszcza - przyp. tłum.] nosi odkąd został postrzyżony w "obraz anielski" [złożył śluby zakonne - przyp. tłum.], a miało to miejsce pięćdziesiąt lat temu. I ich nie zmienia. Sam je pierze, prasuje i ceruje. Sam przygotowuje sobie jedzenie. Pewnego razu opowiedział mi, jak z damskich kozaków uszył sobie piękne buty - patriarcha posiada komplet szewskich narzędzi i może naprawić obuwie każdego rodzaju. Patriarcha często służy w różnych cerkwiach i jeśli zobaczy, że u kapłana jest porwana riasa albo ryza (fiełoń), to mówi mu: "Przynieś, ja to zaceruję"... Przebywanie w pobliżu takiego człowieka - to wielka korzyść dla wychowania własnej duszy, dla wzrostu duchowego."
Ponadto patriarcha Paweł jest doktorem teologii (tytuł uzyskał zanim został patriarchą), autorem kilku książek - monografii o monasterze św. Joanicjusza w Dewicz i trzytomowej pozycji pt. "Niech staną się dla nas bardziej zrozumiałe niektóre problemy naszej wiary", której fragmenty zostały niedawno opublikowane w języku rosyjskim.
Obecnie patriarcha rozpoczął 95 rok życia. Z powodu słabego zdrowia już od dawna znajduje się w szpitalu. Funkcje związane z cerkiewną administracją wypełnia Synod Serbskiego Kościoła Prawosławnego. Patriarcha Paweł już niejednokrotnie prosił, żeby ze względu na stan zdrowia pozwolono mu udać się "na odpoczynek" (tj. na emeryturę), lecz na ostatnim Soborze Biskupów zdecydowano, że pozostanie duchownym zwierzchnikiem serbskiej Cerkwi do samej śmierci. Patriarcha Paweł był bardzo blisko związany z narodem i ludzie go bardzo kochają. Jego postać jest unikatowa nawet dla serbskiej Cerkwi i kolejny patriarcha będzie oczywiście innym.
Źródło: www.bogoslov.ru
tłum. Piotr Makal