metr. Antoni (Bloom)

Musimy nauczyć się ponownie miłości

Metropolita Surożski Antoni (Bloom, zm. 2003) o Odezwie Patriarchy Aleksego II do młodzieży (tekst wystąpienia na falach Radia "Swoboda", opublikowany w Moskiewskim Cerkiewnym Wiestniku, wydanie nadzwyczajne, wrzesień 1991 r.)


"Wczytywałem się w odezwę, z jaką patriarcha Aleksy zwrócił się do młodzieży i byłem wstrząśnięty - na ile to, co mówi patriarcha, jest młode i żywe. Nie na próżno mówi o tym, że chrześcijaństwo odmładza życie, że kiedy zwracacie się do starca, do człowieka, mądrego doświadczeniem, który jest pogrążony w Bogu, to czujecie w nim młodość, a nie ilość lat. To głos młodości. I ten list, odezwa, przypomina mi coś o Kościele. Jeden z najstarszych pisarzy [chrześcijańskich - przyp. tłum.], żyjący w II, Hermas, opowiada o swojej wizji: przed nim stała młoda kobieta, a jej głowę pokrywały siwe włosy. Oblicze miała dziewicy, lecz włosy staruszki. Hermas zwrócił się do niej z pytaniem: "Kimże jesteś?" "Jestem Kościołem Chrystusowym" - odpowiedziała. "W jaki sposób masz twarz tak młodą, a włosy siwe?". I odpowiedziała: "Jest we mnie cała młodość Boża i wraz z tym cała Jego mądrość". Wydaje mi się, że taki właśnie obraz Kościoła we wspaniały sposób - w pewnym stopniu - widoczny jest również w odezwie patriarchy. Wyczuwa się w niej młodość ducha człowieka, mądrego życiem. Mówi i twardo i śmiało, a jednocześnie tak delikatnie. Ostrzega rosyjską młodzież przed tym, że społeczeństwo, w którym będzie żyć, staje się coraz bardziej okrutne. Ludzie z pewnością będą się zdumiewać - jak to możliwe? Czy w dotychczasowym społeczeństwie nie było wystarczająco trudno? Tak, one były. Były nawet straszniej, lecz przeciwności pochodziły z zewnątrz. Od takich trudności, od okrucieństwa władzy, od warunków życia można rzeczywiście ucierpieć ciałem, można zadręczać się w duszy, lecz Chrystus mówi: "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz tych, którzy mogą zabić duszę" [wolny cytat z Mt 10,28].

Problem, który staje dziś przed młodzieżą, i w ogóle przed całym społeczeństwem rosyjskim polega na tym, że zewnętrzna presja, zewnętrzny przymus, zniewolenie zupełnie odchodzi. Lecz powstaje inne pytanie, być może trudniejsze do rozwiązania - jak poradzić sobie z wolnością? Jak nauczyć się być człowiekiem wolnym, jak nauczyć się podejmowania decyzji, jak nauczyć się bycia odpowiedzialnym za życie innych i za życie całego społeczeństwa, za losy tej ojczyzny, która jest dla nas tak droga, za tych ludzi, którzy często są dla nas drożsi niż my sami. I tu rzeczywiście wolność powinna popchnąć nas do działania, do wyboru, do nieustannego tworzenia. Problem nie w tym, by nauczyć się przeżyć, lecz w tym, aby nauczyć się budować nowy świat, a ten nowy świat z punktu widzenia chrześcijanina (i nawet nie chrześcijanina, a po prostu człowieka wierzącego w życie), powinien być lepszy niż świat materialny. Dla człowieka wierzącego przestrzeń ludzka powinna stać się tak głęboka i szeroka, jak przestrzeń Boża, w której nie tylko człowiek mógłby żyć, lecz mógłby żyć i działać Bóg, przekształcając wszystko to, co ziemskie w coś znacznie szlachetniejszego, wznioślejszego. I tu my wszyscy, jak i reszta ludzi na całym świecie powinniśmy stanąć twarzą w twarz ze strasznym problemem. Patriarcha mówi o tym, że nowe społeczeństwo będzie się formować w warunkach duchowego zniszczenia. To zniszczenie jest widoczne wszędzie, lecz w Rosji jest być może większe niż gdzie indziej, dlatego że duchowość karczowano dziesięcioleciami, niszczono, burzono. Duchowość nie polega na wzniosłości idei lub uczuć, duchowość polega na tym, aby pozwolić ludzkiemu duchowi układać sobie życie, a Świętemu Duchowi stworzyć możliwość działania, by jak gdyby napełniał żagle tego życia, popychając je do przodu. [...] Dlatego trzeba wyrosnąć, trzeba przerosnąć siebie samego w rozumieniu losów ziemi, w rozumieniu historii. Nie w takim rozumieniu, które panowało dotychczas, lecz w zupełnie innym, bogatym w sens, twórczym i z przyszłością, przy czym nie przyszłością najbliższych dziesięcioleci, a przyszłością, która otwiera się na wieczność i duchowo zawiera się właśnie w tym, aby żyć tą Prawdą, za którą tęsknimy. Dlatego że łatwo jest tęsknić za Prawdą, łatwo jest pragnąć, lecz trzeba nauczyć się zaspokajać ten głód tym, czym może być zaspokojony, tj. miłością, oddaniem siebie dla innych, samoofiarowaniem. Dlatego że dopiero wtedy, gdy zdołamy o sobie zapomnieć, możemy nagle dostrzec, na ile świat jest głęboki i pełen treści. I patriarcha przywołuje nas do takiego odmłodzenia duszy. To wspaniałe wołanie. [...]

Dlatego zmiany, które zachodzą w tej chwili w Rosji, są bardzo ważne. Jak mówi patriarcha, był czas, gdy ludzie bali się otwierać przed wszystkim, lecz za to do końca otwierali swe dusze przed niewielką grupką bliskich. Ludzie doświadczali głodu Prawdy, przeżywali brak informacji - lecz za to do głębi duszy, prawdziwie przeżywali każda drobinkę Prawdy, troszcząc się o to, by jej nie stracić, lękając się, by uchować ten głód, jakby nie starać się zaspokoić go czymś mniej wartościowym iż to, czego jest wart. [...] I tego właśnie musimy nauczyć się ponownie, nauczyć się miłosierdzia, miłości, nauczyć się nie bać ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy, jak mówi patriarcha, nauczyć się oddawać siebie do końca i dopiero wtedy okaże się, że i w nas spełniają się słowa Chrystusa: "To wam powiedziałem, aby radość Moja w was była i aby radość wasza była pełna" (J 15,11).

Przeczytajcie jeszcze raz i jeszcze raz te słowa patriarchy, wsłuchajcie się w nie, przemyślcie swoje życie z punktu widzenia doświadczenia człowieka, który przeszedł całe okropieństwo sześćdziesięciu lat życia w ucisku i wyszedł z niego żywy, młody, zdolny budować życie, nawoływać do niego innych i oddawać je innym."

Za: Antoniji, mitropolit Surożskij, Trudy, Moskwa, Praktika 2002, s. 1015 i nn.

foto: www.sourozh.org

tłum. ks. Mariusz Synak