ks. Mariusz Synak

Rozterki translatorskie cz.I

wersja audio:  ks. Mariusz Synak - Rozterki translatorskie cz.I


Drogi Czytelniku, poniższy tekst może być dla Ciebie lekkim zaskoczeniem, ponieważ jego temat i charakter mocno odbiega od publikowanych dotychczas moich rozważań i refleksji.  Na dodatek decyzja o  zaprezentowaniu poniższego materiału wymagała przełamania uczucia pewnej wstydliwości i skrępowania, ale (po znajomości, bo przecież z większością z Was znamy się ze stron www.cerkiew.pl i www.cerkiew.info już od długiego czasu) liczę na łagodny wymiar kary. Dziś o nas, duchownych, z nieco innej perspektywy.  Jako kapłani, owszem, celebrujemy liturgię, sprawujemy sakramenty, prowadzimy parafię, służymy Bogu i ludziom. Ale gdzieś między tym wszystkim pozostajemy przecież ludźmi. Możemy być zmęczeni, sfrustrowani, przygnębieni. Możemy mieć dni i lata lepsze lub gorsze. Mamy również swoje pasje, zainteresowania, rozrywki.  Jak każdy… Poniższy (bardzo osobisty w swym charakterze) tekst o tym właśnie. 

 

Mam kilka hobby, które sprawiają bądź sprawiały mi ogromną satysfakcję, niektóre już (posłużę się pięknym zwrotem Wojciecha Belona) wiatrem czasu „uniesione w przeszłość”, inne wciąż aktualne, ale do ich listy od niedawna mogę z radością dopisać kolejne - tłumaczenie tekstów piosenek, poezji śpiewanej. Przygoda ze słowem, rytmem, duchem tekstu, subtelnymi niuansami językowymi, tłumaczeniowymi, w końcu amatorska, ale jednak praca z dźwiękiem. Proszę mi wierzyć – to bardzo fajna zabawa i pasjonujące zajęcie i tym niech będzie wolno mi się z Wami, moi Drodzy, podzielić w poniższym i kolejnym z tej serii tekście.


Na rozgrzewkę mała próbka owoców tej pracy – jedna z moich ulubionych piosenek z repertuaru Wolnej Grupy Bukowina: „Majster Bieda”.  


Skąd przychodził, kto go znał Кто знал как звать и откуда он

Kto mu rękę podał kiedy   кто то руку пожал, было дело 

Nad rowem siadał, wyjmował chleb над рвом садился, хлеб доставал

Serem przekładał i dzielił się z psem и сыра кусок, и пса угощал

Tyle wszystkiego, co z sobą miał         столько всего, что нёс с собой 

Majster Bieda         дядя Горе


Czapkę z głowy ściągał, gdy Пыльную шляпу снимал, когда

Wiatr gałęzie chylił drzewom ветер склонял деревьям ветки

Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd звёздам пел  и солнцу был рад

Drogę bez końca co przed nim szła    дорога без края в свет белый вела, 

Znał jak pięć palców, jak szeląg zły родная как рок, как беда своя

Majster Bieda дядя Горе



Nikt nie pytał skąd się wziął Откуда взялся, никто не знал, 

Gdy do ognia się przysiadał когда у костра садился рядом

Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch теплом огня усталые ноги

Zmęczony drogą wędrowiec boży грел замёрзший путник божий

Zasypiał długo gapiąc się w noc в сон уходил, молча глядя в ночь 

Majster Bieda дядя Горе


Aż nastąpił taki rok         Пришло время и год настал 

Smutny rok, tak widać trzeba грустный год, но так видно надо

Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną зелёные стали горы весной, 

Miejsce, gdzie siadał, zielskiem zarosło и место Горя покрылось травой

I choć niejeden wytężał wzrok хотя многие глядели в даль

Choć lato pustym gościńcem przeszło пыльной прошло дорогой лето,

Z rudymi liśćmi jesienną schedą         с красой осени – рыжей листвой

Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość уплыл унесённый ветром в вечность

Majster Bieda         дядя Горе 

 

Zacznijmy od początku. Skąd w ogóle taki pomysł?  Tłumaczenie poezji, nagrywanie, nazwijmy to – roboczych, technicznych wersji tłumaczonych utworów? Owszem, uważam się za człowieka z lekko podwyższoną wrażliwością na otaczający świat, ale bez przesady. Jeszcze do niedawna nie tylko moi przyjaciele i znajomi by mnie o to nie posądzali, ale ta myśl byłaby sporym zaskoczeniem również dla mnie samego. Po pewnym zastanowieniu wydaje mi się, że znalazłem kilka powodów. 


Po pierwsze – podczas nagrywania materiału do jednej z audycji kierująca do niedawna Magazynem Ekumenicznym Polskiego Radia Koszalin, pani Ania Rawska przedstawiła mnie jako „melomana i tłumacza literatury”. Woow, zabrzmiało… Mocno na wyrost. Owszem, słucham trochę muzyki i przez kilkadziesiąt już lat w wolnych chwilach podejmuję się różnych tłumaczeń dla różnych też potrzeb – kazania, rozważania teologiczne, teksty społeczne, liturgiczne, artykuły, wspomnienia, listy, biografie, pamiętniki, dokumenty metrykalne, akta sądowe, statuty spółek handlowych… Jednym słowem teksty różnej maści. Ale nie było wśród nich ani jednego wiersza. Powiedziałem sobie w końcu: „a czemu by nie?”. 


Kolejnym impulsem był fakt uczestnictwa mojego syna, Mikołaja w ogólnopolskim konkursie Szkół Herbertowskich na najlepsze tłumaczenie któregoś z wierszy Mistrza.  Mikołaj zapragnął spróbować swych sił w rosyjskim. Obserwując na bieżąco kolejne warianty tłumaczeniowe byłem zdumiony jego przenikliwością. Dociekał, wyjaśniał, sprawdzał, pytał, czytał, konsultował… Zachowywał się jak rasowy tłumacz. Muszę przyznać, że patrzyłem na te wysiłki z dumą i dużym podziwem. Podobnie musiała spojrzeć wysoka komisja, oceniająca nadesłane prace, przyznając chłopakowi w owym konkursie pierwsze miejsce za tłumaczenie wiersza pt. „Pan od przyrody”. Wjechał mi na ambicję, nie powiem. Pomyślałem sobie, że ja również nie powinienem być gorszy, i być może mam coś po nim z jego talentu (tu pewnie i Mikołaja, i moja „pani od przyrody” musiałaby się co najmniej uśmiechnąć). 


Dla rozgrzewki spróbowałem zmierzyć się z kilkoma wierszami Joli Rubiniec (z domu Szreder)  pochodzących z podarowanego mi niegdyś tomiku wierszy. Nie mi oceniać, ale w opinii kilku bliskich osób – udało mi się nie zrobić większej krzywdy Joli tekstom. Tłumaczenia trafiły tam, gdzie powszechnie trafia większość tego typu twórczości - do szuflady. Potem przyszedł czas na parę wierszy Alka Jurewicza, laureata nagrody Czesława Miłosza, w końcu nabrałem apetytu na grubszy format. Wodecki radził zacząć od Bacha. Zachęcony radą Mistrza też zachciałem nie mniej ambitnie – sięgnąłem po Szekspira. Dwa polskie teksty sonetów na melodię Soyki obnażyły brutalną prawdę i kazały sobie przypomnieć o przysłowiu ze słońcem i motyką w roli głównej.


Nie pomogły nawet przyjacielskie rady dr Krystyny Krawiec-Złotkowskiej, specjalistki od literatury staropolskiej z naszej słupskiej, już pięćdziesięcioletniej Alma Mater. Krysia, chcąc wesprzeć mnie w moim postanowieniu zarysowała krótką listę praw i obowiązków tłumacza literatury, z wielką wyrozumiałością rozgrzeszając mnie z dotychczasowych nieśmiałych prób i zachęcając życzliwie do podejmowania kolejnych. Ale nawet taka doza życzliwości nie zamieni sobą braków warsztatowych. Postanowiłem więc zmienić taktykę i zabrać się za utwory, które bardzo lubię, być może licząc na to, że w razie niepowodzenia: „miłość (ku nim) wszystko mi wybaczy”. Spośród wielu utworów wybrałem zatem te, które lubię najbardziej. Dodatkowym atutem tych kilku piosenek jest ich ścieżka instrumentalna – na tyle dobra, że zaspokaja moje gusta muzyczne i (co mnie ogromnie cieszy) skutecznie broni niekiedy słabych tłumaczeń i wykonania. 


O dziwo, ruszyło. Pierwszym utworem okazało się być „My way”. Niegdysiejszy przebój francuskich mistrzów, wykonany przez Franka Sinatrę znany jest w angielskim tłumaczeniu w szerokim świecie. Polska wersja tytułu - „Żyłem, jak chciałem”. A jednak wybrałem inną jego wersję – w tłumaczeniu i adaptacji Wojciecha Młynarskiego w wykonaniu zielonogórskiej grupy Raz Dwa Trzy pod tytułem: „Idź swoją drogą”. Młynarski zawsze był dla mnie mistrzem i niedoścignionym wzorem kunsztu tłumacza i autora tekstów. Nigdy bym nie przypuszczał, że spotka mnie jakaś przygoda z Mistrzem – tu więc nadarzyła się wspaniała okazja przetłumaczenia na rosyjski tekstu specjalisty w dziedzinie tłumaczenia m.in. z rosyjskiego „na nasze”, a więc niejako w drugą stronę. Podpowiem, że wczytując się w owoc tej pracy można dostrzec zainteresowania księdza-tłumacza – tekst w duchu ewangelicznym, promujący pozytywne wartości, ostatecznie mówiący o szerokiej, łatwej drodze i wąskiej „życia ścieżce”, po której chodzić jest znacznie trudniej. No toż to czysta Ewangelia!  


Co dzień, gdy przejdziesz próg         Когда пройдешь порог

jest tyle dróg co w świat prowadzą столько дорог в мир путь укажет

I znasz sto mądrych rad                 И знаешь сто преумных слов

 co drogę w świat                         что путь Твой в мир 

wybierać radzą                                 Тебе подскажет

I wciąż ktoś mówi ci, że właśnie w tym Послушай, как некий чудак твердит что тут

tkwi sprawy sedno                         вся дела суть

Byś mógł z tysiąca dróg                Дабы Ты мог средь всех дорог избрать тот 

 wybrać tę jedną                         свой путь



Gdy tak                                    Когда судьба 

zrządzi traf,                            устроит так

Że świata prawd                           что мира правд

nie zechcesz zmieniać           ломать не станешь 

I gdy kark umiesz zgiąć,           когда как раб 

gdy siłą wziąć                           согласен брать

sposobu nie ma                           то, чего честно не достанешь

Gdy w tym nie zgubisz się,           когда привыкнешь так, 

nie zwiodą cię                           не покидать 

niełatwe cele                           лёгкую дорогу

Wierz mi, na drodze tej osiągniesz wiele   поверь, таким путём достигнешь много

 


Znajdziesz na tej jednej z dróg  Широкий путь- найдёшь Ты тут 

I kobiet śmiech i forsy huk         красоток смех и денег вкус

Choć by cię kląć świat cały miał, хоть за глаза зависть и гнев 

lecz w oczy nikt nie będzie śmiał от страха льстить будут Тебе 

Chcesz łatwo żyć                 хочешь так жить?

to śmiało idź,                         смело иди

idź taką drogą                         такой дорогой 



I nim nie raz, nie sto                 Пока не раз не два

osiągniesz to                         пойдёшь туда, 

mój przyjacielu                         мой милый друг

I nim przetarty szlak                 Пока широкий путь

wybierzesz jak                         выберешь как

wybrało wielu                         многие вокруг

I nim w świat wejdziesz ten         Пока войдёшь в мир сей 

By podług cen                         чтобы день за днем 

pochlebstwem płacić                 честь продавать

Choć raz, raz pomyśl czy czegoś nie tracisz Постой, подумай сам - стоит себе врать? 

Bo przecież jest niejeden szlak,  Путь пред Тобой - сделай шаг 

Gdzie trudniej iść, lecz idąc tak труднее - да, но идя так

Nie musisz brnąć w pochlebstwa dym совесть и честь сможешь хранить

I karku giąć przed byle kim         и жизнь свою гордо прожить 

Rozważ tę myśl, a potem idź, Подумай хоть потом ступай

 idź swoją drogą                         своей дорогой



Po zakończeniu pracy nad kolejnym utworem zauważyłem, że można wypracować pewną metodę i podejście do tekstu oryginalnego. Metoda? Zaczynam od refrenu i temu fragmentowi poświęcam najwięcej wysiłku. Ma być zrobiony dobrze, chwytliwie, czytelnie, wpadając w ucho i ciągnąć się nieco za słuchaczem. Opłaca się, ponieważ z reguły refren to parokrotnie powtarzający się cykliczny fragment tekstu, więc przy takim nakładzie sił i czasu miałem już sporą część wiersza gotową. Efekt końcowy narzucał też słownictwo i styl tłumaczenia poszczególnych zwrotek, co tylko ułatwiało pracę. Aha, jeszcze jedno – przy oryginalnych tekstach nie polskich (angielskich lub serbskich) najpierw powstawała wersja polska, potem natomiast rosyjska. Obie rymowane i nadające się do wykonania pod oryginalną melodię. 


A podejście? Zawiera się w czterech punktach. Po pierwsze – jak w medycynie - nie szkodzić tekstowi oryginalnemu. Po wtóre – starać się (dopóki jest to możliwe) trzymać ściśle tekstu, natomiast jeśli się nie udaje, stosujemy punkt kolejny, czyli trzeci – próbujemy przetłumaczyć myśl autora, wyrażając ją za pomocą środków bliskoznacznych lub osadzoną w naszych bądź rosyjskich realiach, czyli zrozumiałą dla odbiorcy stosując podobne, równoległe, adekwatne pojęcia. Więc jeżeli np. Bruce Springsteen w doskonałej balladzie: „One step up” śpiewa, że pod domem stał stary Ford, to znaczy, że stał tam Ford i nie ma potrzeby podstawiania tam ciężarówki ze Starachowic czy produktu Kamskogo Maszinostroitelnogo Zawoda, czyli Kamaza… To oczywiste.  Ford jest znany na całym świecie.


Ale – pozostańmy przy tym autorze – jeśli w oryginalnej wersji tego utworu słyszymy, że: „ptak na drucie/przewodzie za moim oknem motelu nie śpiewa” i słabo się to ma do rymu i rytmu w wersji polskiej, możemy zastosować zasadę z punktu trzeciego – oddać intencję autora czymś adekwatnym, bliskoznacznym. Ptak zatem staje się słowikiem, który „siedzi w kwiatach moreli, ale milczy strudzony”, ponieważ musi powstać kolejny rym do słowa: „w bieli” i „dzwony”. Nie przeczymy tu myśli autora – przecież ptak mógł być słowikiem, kwiaty moreli w oczywisty sposób znajdowały się za oknem, niechby i motelu, a zwierzątko nie śpiewało, ponieważ mogło czuć się utrudzone np. upałem bądź nocnymi trelami. 

Niestety, tu powstaje mała nieścisłość – o ile morele kwitną w USA, to znanego nam słowika rdzawego czy szarego tam nie znajdziemy. W zamian uszy Amerykanów cieszą piosnki innego gatunku, potocznie tylko zwanego słowikiem amerykańskim. Powiedzmy, że to o  niego w tekście chodzi i wówczas jest O’k. „Птицы уселись на проводе где то, грустно молчат” czyli „ptaki usiadły gdzieś na przewodzie/kablu, smutnie milczą” - w tłumaczeniu rosyjskim wyszło dużo zgrabniej, prawda? 


Punkt ostatni, rezerwowy czy też awaryjny – kiedy już nic nie pasuje i wspomniane punkty nie przynoszą efektu, trzeba zastosować zasadę – chcąc oddać intencje autora nie wolno w brutalny sposób przeczyć jego myśli. I znów wspomniana ballada - „dom był zimny, sprawdziłem palenisko, nie paliło się”. Kulawo, prawda? Tłumaczenie ostatecznie przybrało formę: „W domu był ziąb, uparty piec się nie palił”. Domniemanie uporu czy też złośliwości pieca wynika z kontekstu całego tekstu (o, jak ładnie wyszło) mówiącego o stałym życiowym pechu i złośliwości rzeczy martwych… Po rosyjsku zabrzmiało to jeszcze ciekawiej: „ржавый комин пошутил”, czyli „zardzewniały kominek/piecyk sobie zażartował” i wygasł, wpuszczając do domu chłód, który to chłód obudził autora, a ten sprawdziwszy palenisko stwierdził z goryczą, że się nie pali.  Pasuje jak ulał. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niesie potencjalne przetłumaczenie np. wspomnianej wersji rosyjskojęzycznej na… tak, angielski. Nie jestem pewien, czy Springsteen rozpoznałby w tym swoje dzieło. A przynajmniej nie od razu.:) Mam tylko nadzieję, że do tego nie dojdzie.


Kolejny zatem utwór – proponuję tłumaczenie wspomnianej ballady Bruce Springsteena: „One step up” w wersji polskojęzycznej, czyli: „Krok w przód”. 


Woke up this morning my house was cold Wstałem dziś rano, a w domu był ziąb

Checked out the furnace she wasn't burnin' uparty piec się nie palił

Went out and hopped in my old Ford przed domem stał mój stary Ford

Hit the engine but she ain't turnin' zakręciłem, ale nie odpalił 

We've given each other some hard lessons lately Ostatnie lekcje są surowe, bolą

But we ain't learnin'          lecz nas to nie zmienia 

We're the same sad story that's a fact gramy wciąż tę smutną sztukę, fakt

One step up and two steps back         krok jeden w przód, w tył za to dwa 


Bird on a wire outside my motel room Słowik za oknem w kwiatach moreli

But he ain't singin' milczy strudzony 

Girl in white outside a church in June w czerwcu panna przed kościołem w bieli

But the church bells they ain't ringing ale nikt nie bije w dzwony

I'm sittin' here in this bar tonight a ja siedzę w barze wieczór cały,

But all I'm thinkin' is dobrze ją znam

I'm the same old story same old act moją starą sztukę, stary akt

One step up and two steps back krok jeden w przód, w tył za to dwa 


It's the same thing night on night Co noc dzieje się to samo wciąż

Who's wrong baby who's right kto się myli, a rację ma kto?

Another fight and I slam the door on kolejna kłótnia i trzask drzwi, kochanie 

Another battle in our dirty little war kolejna ściana między nami stanie

When I look at myself I don't see Patrzę na siebie, nie znajduję nic,

The man I wanted to be z faceta, jakim chciałem być


Somewhere along the line I slipped off track                  Gdzieś w trasie źle zmieniłem pas

I'm caught movin' one step up and two steps back krok jeden w przód w tył za to dwa


There's a girl across the bar   Dziewczyna za mną się ogląda

I get the message she's sendin'   sygnał mi daje 

Mmm she ain't lookin' to married   Hmm, na mężatkę nie wygląda 

And me well honey I'm pretending   ja też, kochanie, nieźle udaję 

Last night I dreamed I held you in my arms    We śnie tuliłem cię w ramionach, 

The music was never-ending   wciąż muzyka grała, 

We danced as the evening sky faded to black  a my tańczyliśmy, aż niebo spowił mrok

one step up and two steps back   w tył dwa, za to w przód ten jeden krok




Kolejny zespół, którego twórczość sprawiła mi wiele radości - Stare Dobre Małżeństwo. Chcecie – wierzcie lub nie, ale grupę tę w pełni odkryłem dla siebie dopiero kilka miesięcy temu.  Być może to wieloletni pobyt za granicą w czasach ich największej popularności pozbawił mnie tej przyjemności, ale z nawiązką powetowałem sobie te braki ostatnimi miesiącami.


Zatem jedna z piosenek SDM-u - „Leluchów”. Już na wstępie pojawił się problem. Co odbiorcy rosyjskojęzycznemu powie nazwa tej miejscowości? Prawdopodobnie tyle samo, co polskojęzycznemu z czasów sprzed powstania tej fantastycznej piosenki. Pomyślałem sobie - kiedy problem zaczyna się na samym wstępie, już z tytułem, źle to wróży. A jednak nie. Jakoś poszło. Na tyle dobrze, że nowo powstały fanklub mojej twórczości w Pruszczu Gdańskim składający się z mojej rodziny (i zarazem przyjaciół) Ireny i Arka Golińskich i ich dzieci i  przyjaciół wołał „jeszcze!”. To ci dopiero motywacja! Irena (dwujęzyczność rosyjska, estońska i polska) zawodowo zajmuje się tłumaczeniami i przejście nowo powstałego tekstu przez gdańskie filtry było sporym sukcesem. Ale nie od razu, jak śpiewał Grechuta. Dyskusje, wymiana zdań, kolejne warianty, wyszukiwanie  błędów gramatycznych czy akcentualnych… To, prócz ciśnienia, podnosiło też niewątpliwie poziom powstającego tekstu. I za to Wam, moi kochani gdańszczanie, serdecznie dziękuję licząc na udaną współpracę w przyszłości!


Wróćmy do Leluchowa, a dokładniej wspomnianej piosenki - Leluchów, czyli „в Карпатах”, bowiem tak postanowiłem przetłumaczyć i tytuł, i refren. Mały przykład translatorskich rozterek - „tam anioł traci głowę, z brzozami się brata”. Dla mnie jako duchownego samo stwierdzenie o traceniu głowy przez anioła nie wydaje się odpowiednie, ale z drugiej strony funkcjonuje prawie że święte prawo autora do własnej poetyki opisywanej rzeczywistości. Drogą kompromisu pozostałem przy „там ангел от восторга по брацки шутит с эхом”, czyli „uniesiony zachwytem anioł życzliwie, serdecznie żartuje z echem” bądź w innej wersji: „рощу будит смехом”, czyli „zagajnik budzi śmiechem”. 


Wyjedź ze mną dziś jeszcze А может выедем вместе

Przecież blisko jest dworzec тут поезд ждёт вечерний 

Wyjedź ze mną natychmiast билет как пропуск в счастье 

Tylko to nam pomoże шанс это наш последний


W Leluchowie – miła  А в Карпатах, милая

Czereśnie dziko krwawią цветёт черешня тихо

Tam granicy pilnuje на границе в будке ангел 

Całkiem wesoły anioł хранитель с добрым ликом

W Leluchowie – miła А в Карпатах, милая

Zaczyna się koniec świata начало края света

Tam anioł traci głowę там ангел от восторга 

Z brzozami się brata по братски шутит с эхом


Wyjedź ze mną do lata Поедь со мною в лето

Przecież jeszcze nie koniec ведь лет пред нами много

Schowaj trochę uśmiechu оставь немножко смеха

Na naszą wspólną drogę на добрую нашу дорогу

Kiedy będziesz już ze mną Когда уже будем вместе

To nikomu nie powiem от всех я нежно скрою  

Że szczęśliwi byliśmy про то, как Ты в Карпатах 

kiedyś w Leluchowie счастливая была со мною


Przed nami ostatni z prezentowanych w tej części utworów – piosenka z repertuaru zespołu Raz Dwa Trzy pt. „Pod niebem pełnym cudów”. To tekst najtrudniejszy ze wszystkich, nad którymi do tej pory pracowałem. Zachętą w wysiłkach okazał się fantastyczny klimat utworu, mądre słowa i moje ulubione, jakże ciepłe wykonanie Adama Nowaka z gościnnie występującą Kingą Preiss pochodzące z wrocławskiego koncertu z okazji dwudziestopięciolecia zespołu. To strzelanie oczami, pełne życzliwości spojrzenia i uśmiechy między słowami piosenki tworzą taki klimat, że serce taje. Polecam, można to sobie znaleźć w Internecie. 


Ale powróćmy do tekstu. Refrenowy „błękit snów i pragnień” - jak to przetłumaczyć? Można w zapale i mnóstwie dobrych chęci narobić bigosu i skrzywdzić autorów tej piosenki, łamiąc zasadę numer jeden – po pierwsze nie szkodzić. Oczywiście, nic prostszego, jak użyć odpowiednika słowa niebieski, błękitny - „голубой”, sam błękit - „голубизна”. Wierzcie mi, lepiej tego nie robić.  Słowo „голубой”  - jego konotacje są bardzo wyraźne i prawie że jednoznaczne. Ale od początku – dla przykładu różowy. Różowa koszulka, różowa szminka. Na widok takiego różu (niekiedy nazywanego wściekłym) czasem się uśmiechamy, czasem zdumiewamy, ale z grubsza odbieramy właściwie. Ale już różowe sny, różowe filmy, różowe kino – tu słowo jest czymś więcej niż określeniem koloru. I bardzo wątpię, by ktoś np. w oficjalnym przemówieniu chcąc dodać ducha słuchaczom i napełnić nadzieją lub optymizmem (spojrzeć przez przysłowiowe różowe okulary) zamiast sformułowania: „w snach jawi mu się przyszłość w różowych barwach” użyłby „ma różowe sny o równie różowej przyszłości”. Na pozór niewinne „голубой” (i to w powszechnym użyciu) to synonim czy też lepiej eufemizm słowa „homoseksualny”. Nie tędy zatem droga, bowiem nie o to autorom chodziło... 


Dla potrzeb tłumaczenia skorzystałem ze swego prawa jako tłumacza – stworzyłem nowe słowo. „Небесность”, czyli jakiś błękit, ale z mocnym wydźwiękiem niebiańskości, nieba. Formą wyjściową jest tu słowiańskie, a potem i rosyjskie: „небесный”. Czy możemy sobie na to pozwolić?  Oczywiście, że tak, w gramatyce nazywa się to rzeczownikiem odprzymiotnikowym. Ale zanim na to wpadłem, zajęło mi dwa dni. Nawet w przypływie bezsilności pod koniec drugiego dnia zmagań z tekstem przyznałem się Mikołajowi: „Miki, tego nie da się zrobić”. A jednak - „Pod niebem pełnym cudów”. Zapraszam więc do zapoznania się ze wspomnianym tłumaczeniem, które kończy pierwszą część refleksji o rozterkach translatorskich.


Pod niebem pełnym cudów Под небом столь чудесным 

nieruchomieję z nudów скучать мне интересно

właśnie pod takim niebem под сводом из секретов

wciąż nie wiem czego nie wiem вопросы без ответов   


światło z kolejnym świtem рассвет сияет дневной

ciągle nazywam życiem я рад - проснулся живой

które spokojnie toczy жизнь тихо истекает

swą nieuchronność nocy день на ночь вновь меняет


ten błękit snów i pragnień Небесность снов и мыслей 

niejeden z nas odnajdzie обрящет тот, кто ищет 

a niechby zaszedł za daleko шагнёт из нас кто слишком смело, 

pewnie zostanie tam вдруг останется там

pewnie zostanie sam


pod cudnym niebem jeszcze ещё под чудным сводом

każdy choć jedno miejsce если дашь только повод 

być może ma i chwilę место найдут там и час 

dy godnie ją przeżyje для каждого из нас

bo nieba co w marzeniach ибо небо в наших снах 

spełnia się albo zmienia сбывается тихо так 

skłonni jesteśmy szukać как любим его искать

do bram jego ciężkich pukać в ворота крепкие стучать


spójrz gwiazdy matowieją смотри, как звёзды пышные 

i niczym się nie mienią стали столь обычными 

zwykliśmy je zaklinać часто по ним гадаем 

i szczęście swoje mijać счастье своё теряем

 

bo w niebie z którego dotąd ведь с того неба ещё 

nie wrócił nikt bo po co не вернулся никто 

tam wieczna sączy się struga да и зачем, вед там

przyjemnej wiary w cuda приятно верить чудесам 


koniec częśći I  

zdj. www.greatfon.com.pl