metr. Antoni (Bloom)

Pytanie o antykoncepcję

Jednym z pytań, które są wciąż stawiane, jest pytanie o dopuszczalności antykoncepcji. I prosta odpowiedź, jakiej udzielają ludzie, w dużej mierze nie rozumiejący pytania, po prostu – wstrzemięźliwość. „Powstrzymujcie się od łoża małżeńskiego, nie żeńcie się, nie wychodźcie za mąż, i wtedy nie będzie problemu”. Ale nie w tym problem, sedno tkwi w tym, że dwoje ludzi może łączyć się duchem, duszą, ciałem do samych głębin, a jednocześnie – z powodu życiowych okoliczności lub według swego wzrastania duchowego – dojść do pewnego momentu, w którym kolejnych dzieci nie wolno już wprowadzać na świat. Są sytuacje, w których każde dziecko, które przyjdzie na świat z tych rodziców, umrze – z głodu, z powodu epidemii, takiej lub innej choroby, na którą zapadli rodzice. Nie mówię teraz o złych, nieczystych chorobach, a mam na myśli nowotwory lub podobne przypadłości. Czy mamy wtedy prawo wprowadzać na świat dziecko, które będzie dziedziczyć tę chorobę lub jakieś przerażające okoliczności? Nie chodzi mi tu o to, by zaprzestać wszelkich stosunków małżeńskich, bowiem kontakt małżeński nie jest chciwą próbą rozkoszowania się ciałem drugiego człowieka. Jest to moment, w którym człowiek jest tak przepełniony miłością ku drugiemu, że oddaje całego siebie - oddaje swą duszę, swą cielesność, ale w czystości, nie z chciwością, by coś dla siebie oderwać od innego człowieka. I w takich okresach, w takich sytuacjach, jak mi się wydaje (i za te słowa wielu mnie, jak się domyślam, osądzi) wskazanym jest uciec się do antykoncepcji, to jest nie dopuścić do tego, by dziecko urodziło się w takich warunkach, gdzie spotka je tylko cierpienie, zdegenerowane życie, śmierć, gdzie nie będzie miało cienia szansy na jakikolwiek przebłysk.
Oczywiście, można żonglować słowami: „Jeśli by Bóg nie zechciał, dziecko by się nie urodziło”. Ale Bóg nie zmusza człowieka. Dał nam przecież wolność, możemy decydować i działać zgodnie z naszą mądrością lub głupotą. I dlatego wydaje mi się, że jeśli antykoncepcja nie wiąże się z próba fałszywych, nieczystych ludzkich stosunków pomiędzy mężem i żoną, a połączona jest z tym, by nie stwarzać możliwości kalekiego życia dla niewinnego dziecka, które nie jest niczemu winne, to antykoncepcja jest rzeczą sprawiedliwą, zgodną z prawem.”     
 
Metropolita Antoni Bloom; „Trudy”, Moskwa, wyd. Praktika, 2002, str.508. Tłum. z ros. ks. Mariusz Synak 


I jeszcze ten sam autor: "Uważam to [antykoncepcję lub sterylizację w przypadku pewności śmiertelnych chorób dziedzicznych - przyp. tłum. - ks. M.S.] za ingerencję w pełni uzasadnioną, dlatego że jej celem nie jest zapewnienie mężowi i żonie kontaktów cielesnych 'bez ryzyka' poczęcia dziecka, a niedopuszczenie do pojawienia się potomstwa, które w przyszłości będzie ich przeklinać za obciążenia genetyczne".

 Metropolita Antoni Bloom, op. cit. s.54. Tłum. Z ros. ks. Mariusz Synak