Andrzej Fiderkiewicz

Praca dziennikarza powinna służyć Prawdzie

Jak pisać o Cerkwi?


– odpowiada Andrzej Fiderkiewicz – publicysta, prawosławny blogger (m.in.: www.theoros.wordpress.com).




Praca dziennikarza powinna służyć Prawdzie


Zacznę od ważnego, moim zdaniem, rozróżnienia. Media piszące o prawosławiu należy podzielić na dwie grupy. Do pierwszej zaliczam oficjalne portale i periodyki. Są to media ze swojej natury nudne dla przeciętnego czytelnika. Inne być nie mogą z racji przypisanej im funkcji reprezentacyjno-informacyjnej. Nie jest to z mojej strony zarzut, lecz stwierdzenie faktu. Drugą grupę mediów stanowią portale internetowe, czasopisma i blogi poświęcone prawosławiu, jednakże niefunkcjonujące jako oficjalne organy cerkiewne. I tej przede wszystkim grupy powinny dotyczyć zadane przez autorów ankiety pytania.

O Cerkwi należy pisać z miłością. Trzeba jednak pamiętać, że miłość bywa trudna i nie może być ślepa. Tak jak miłość bliźniego to nie sentymentalne powtarzanie „wszyscy jesteśmy braćmi”, lecz mocne pragnienie dobra drugiej osoby (bywa, że i wbrew jej woli), tak też miłość do Cerkwi nie powinna przybierać formy przemilczenia spraw bolesnych czy udawania na siłę, że wszystko jest w porządku.

Poruszając tematy bolesne, także trzeba podchodzić do nich z miłością – tak jak zaleca to Chrystus w Ewangelii (Mt 18, 15–17): „Jeśli brat twój zawini przeciwko tobie, idź i upomnij go sam na sam. Jeżeli cię usłucha, zdobędziesz brata twego. Jeżeli cię nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego lub dwóch innych, ażeby wszystko, cokolwiek będzie powiedziane, oparło się na słowach dwóch lub trzech świadków. A jeśli i ich nie usłucha, powiedz całej społeczności. Jeżeli zaś nie posłucha nawet całej społeczności, niech będzie dla ciebie niczym poganin i celnik”1.

Nawet jeżeli „bolesny temat” dotyczy postępowania jakiegoś prominentnego członka Cerkwi, procedura „braterskich upomnień” jest niezbędna. A może nawet szczególnie w takich bolesnych sprawach jest ona niezbędna.

Jeśli o pewnych tematach nie napiszą dziennikarze związani z Cerkwią, to zawsze znajdzie się ktoś inny, kto nie będzie miał podobnych skrupułów. Przykładów mamy mnóstwo – wystarczy przypomnieć sobie aferę korupcyjną w Cerkwi greckiej sprzed kilku lat, czy wieloletni, bolesny proces porządkowania spraw w Cerkwi amerykańskiej. Wrzody rozcięte przez innych bolą bardziej. Z tego względu nie tworzyłbym na siłę jakichś tematów tabu, o których nie wypada pisać. Natomiast bardzo ważna jest forma wypowiedzi i, przede wszystkim, jej intencja. Im trudniejszy, poważniejszy temat, tym bardziej dziennikarz powinien go „przemodlić” i omówić w gronie zaufanych, bliskich Cerkwi osób, zanim odważy się poruszyć go publicznie.

„Czwarta władza” bywa niejednokrotnie nadużywana. Można wręcz powiedzieć, że informacyjno-analityczna funkcja mediów jest dziś praktycznie fikcją. Zamiast niej mamy skomplikowaną machinę, której celem jest formowanie w społeczeństwie odpowiednich (dla sponsorów mediów) poglądów. Nieprzypadkowo powstało powiedzenie, że „nie istnieje opinia publiczna, istnieje tylko opinia opublikowana”. Innymi słowy, media rzadko kiedy służą prawdzie, zazwyczaj – interesom biznesowym lub ideologii.

Jest oczywiste, że uczestnictwo w takich strukturach jest bardzo dalekie od ideałów „dziennikarstwa prawosławnego”. Jeślibym więc miał formułować jakieś życzenia pod adresem dziennikarzy prawosławnych, to życzyłbym im przede wszystkim tego, aby posiedli wszystkie przymioty cechujące solidne dziennikarstwo głównego nurtu (z dobrą znajomością języka polskiego na czele), nie ulegając jednocześnie typowej dla przedstawicieli „czwartej władzy” pokusie manipulowania odbiorcą. Jeśli dziennikarstwo głównego nurtu coraz częściej zdaje się zadawać pytanie „Cóż to jest prawda?”, dziennikarz prawosławny musi pamiętać, że Prawda jest mu dana w Cerkwi i jej przede wszystkim powinna służyć jego praca.

I jeszcze jedna uwaga. Dziennikarz prawosławny wcale nie musi koncentrować się na tematyce teologicznej, eklezjalnej. Prawdziwym polem walki jest dziś kultura, o niej trzeba pisać przede wszystkim. Dobrym przykładem jest rosyjski miesięcznik Фома, który, zachowując konfesyjny charakter, w ciekawy sposób porusza sprawy dotyczące całego społeczeństwa rosyjskiego. Wyjście z niszy – tak zdefiniowałbym zadanie, przed którym stoją dziś prawosławni publicyści.

Sądzę, że cenzura prewencyjna istnieje we wspomnianej przeze mnie pierwszej grupie mediów. Co do grupy drugiej, trudno dać jednoznaczną odpowiedź. Przede wszystkim media takie mają zazwyczaj charakter prywatny, zaś ich stopień powiązania z Cerkwią „oficjalną” bywa bardzo różny. Czym innym jest popularny, wydawany prywatnie miesięcznik, czym innym blog, czym innym wreszcie prywatny serwis informacyjny. W praktyce ocenzurowanie tego typu mediów jest niemożliwe, szczególnie dziś, kiedy standardem staje się elektroniczna forma przekazu informacji, a media papierowe powoli odchodzą w przeszłość. Można więc tu mówić tylko o autocenzurze, a ta – jak już pisałem – zależy od poziomu duchowego, taktu i rzeczywistych intencji piszącego. Przyznaje więc, że na ostatnie pytanie nie potrafię dać jednoznacznej odpowiedzi.



_____________________

1 Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, tłum. bp Kazimierz Romaniuk (Biblia warszawsko-praska, http://www.diecezja.waw.pl/biblia/index.shtml, dostęp: 1.12.2012).