ks. Mariusz Synak

"Za życie świata", czyli psom i poganom wstęp wzbroniony. Rzecz o liturgii za cały świat.



Spis treści:
Gdzie są granice Kościoła?
Bóg - świat
Odpowiedź w liturgii
Czy już wszystko jasne?
"Tożsamość" a "utożsamiać się"


Nowy Rok 2009 wniósł do życia prawosławnej społeczności w Polsce wiele ożywienia i emocji. Do rąk Czytelnika trafiły dwa styczniowe wywiady z metropolitą Sawą oraz "sensacyjne" artykuły w Rzeczpospolitej poświęcone problemowi inwigilacji polskiej Cerkwi z krótkim opisem zawartości teczki jednego z agentów, personalnymi zarzutami pod adresem metropolity naszego Kościoła i większości arcybiskupów. Do tego jeden, ale za to kąśliwy tekst na www.ekumenizm.pl i niezmiernie wysoka aktywność internautów w omawianych kwestiach na różnych forach, przede wszystkim na forum www.cerkiew.pl. Już "na deser", dopełniając całości, nieco spóźniony w swym wyroku, archimandryta monasteru w Ujkowicach, o. Nikodem (Makara), zgodnie z zaleceniem św. Pawła z rozmachem uroczyście przeklinający swego metropolitę, nazywając go bolszewickim teologiem, którego [...] pomylone teorie całkowicie przeczą Ewangelii Chrystusa (I lustracja 47)[1].

Gdzie są granice Kościoła?
Jak widzimy, sporo tego. Przyjrzyjmy się nie tyle kontrowersyjnej, co według mnie rzeczywiście trudnej, stawiającej wysokie wymagania słuchaczowi, ale zarazem swojsko brzmiącej dla prawosławnego ucha wypowiedzi metropolity, zawartej w wywiadzie dla Super Expresu z 7 stycznia 2009 r., a która to wypowiedź tak zbulwersowała ujkowickiego archimandrytę. Pytany przez Pawła Lickiewicza o granice ekumenizmu władyka Sawa odpowiada:
"Nie ma granic Kościoła, nie ma granic ekumenizmu. Tylko w sensie administracyjnym Kościół posiada granice, natomiast merytorycznie - żadnych. Dla prawosławnych do Kościoła należy cały świat: i ptaki, i drzewa, i woda - wszystko. Poganie i niewierzący również należą do Kościoła. Choć nie sensu stricto tak jak my. Ale człowiek jest przecież obrazem Bożym - ma duszę, a dusza jest częścią Boga w człowieku. Ktoś mógł się urodzić w jaskini, nic nie wiedzieć o Chrystusie, ale przecież jego natura, jak mówił Tertulian, jest chrześcijańska"[2].
W tej sprawie - "kontrowersyjnej" wypowiedzi metropolity na forum cerkiew.pl zabiera głos równie aktywnie co anonimowo niejaki Abraham Chaldejski, wytykając metropolicie błędy i bez żenady podsumowując przytoczoną wypowiedź warszawskiego arcybiskupa:
"Ja uważam, że mówienie o Kościele bez granic jest czymś podobnym do tej herezji, gdyż jest to wpieranie ludziom bardzo podobnej fałszywej 'nadziei', że wszyscy ludzie są już w Kościele, a skoro tak, to wcale nie trzeba starać się o wejście do niego. Wszyscy są w Kościele automatycznie poprzez samą przynależność do rasy ludzkiej. Czy muszę uzasadniać, że jest to nauczanie heretyckie? Jest to 'nadzieja' głupich i nierozsądnych dziewic, które zamiast oczekiwać Oblubieńca ze zgromadzonym wcześniej zapasem oliwy dla lampy, posnęły i nie weszły do domu Oblubieńca. A ten powiedział do nich: 'Nie znam was'".
My też nie znamy Abrahama Chaldejskiego, ale spróbujmy odnieść się do tego, co po sobie pozostawił, nim go nam zabrakło.
Abraham widzi w słowach metropolity dwa poważne błędy (uwaga - pisownia oryg.):
"Jeszcze dokładniej można wyodrębnić dwa 'argumenty" matropolity Sawy na rzecz tezy zamnieszczonej w tytule:
1. Dla prawosławnych do Kościoła należy cały świat.
2. Dusza jest częścią Boga w człowieku.
Mnie się wydaje, że zarówno teza jak i przedstawione powyżej argumenty są z gruntu nieprawdziwe, a więc są sprzeczne z nauczaniem Cerkwi Prawosławnej. Oczywiście rodzi się jeszcze inne poważne pytanie: Czy w ogóle można dyskutować nad podlądami metropolity?"[3].
Swymi kolejnymi postami Pan Chaldejski przekonuje nas, że można. Merytorycznie mamy chyba wszystko, pomijając dziesiątki argumentów przemawiających za widzialnymi, kanonicznymi granicami Kościoła. Śmiało je pomijam, bo choć jak najbardziej słuszne, są trochę nie na temat, o czym nieco później. Może tylko jeszcze jeden drobny, choć nieprawdziwy argument przytoczę ze względów czysto osobistych (wywołano mnie do tablicy) - ponownie Abraham:
"Przytoczyłeś Petrosie cytat z księdza Synakowego artykułu [chodzi o tekst 'Istota i granice Kościoła'[4] - przyp. mój, ks. M, S.] jednak jest on nie na temat akurat, gdyż ksiądz Synak nigdzie nie podważa istnienia granic Kościoła. [...] Widzimy zatem, że nawet ksiądz Synak nie podziela nauki metropolity Sawy o Kościele bez granic."
Nie do końca, panie Chaldejski, a wręcz przeciwnie. Albo nie czytał Pan mojej pracy, albo celowo zataja Pan prawdę i sugeruje fałsz. Interesujący nas pogląd mimo wszystko zawarty jest w moim tekście i wypływa z niego zupełnie inny wniosek niż ten, który próbuje Pan narzucić Czytelnikowi. We wspomnianym opracowaniu kontynuuję myśl o granicach Kościoła, proszę się uważnie wczytać:
Powracając do św. Cypriana i jego stwierdzenia: "Poza Kościołem nie ma zbawienia" spróbujmy sformułować je nieco inaczej: "Sakramenty dzieją się wyłącznie w Kościele". Inaczej mówiąc - gdzie Kościół, tam sakramenty. Fłorowski zadaje pytanie: "Czy czasem nie powinniśmy spytać inaczej - gdzie dokonują się sakramenty, tam jest Kościół?" I kontynuuje: "Święty Cyprian wychodził z milczącego założenia, że kanoniczna granica Kościoła jest zawsze jednocześnie granicą charyzmatyczną. I właśnie ta niedopowiedziana tożsamość pojęć nie została potwierdzona przez świadomość kościelną. Kościół jako organizm mistyczny, Ciało Chrystusa, nie może być opisany w pełni wyłącznie za pomocą pojęcia kanoniczności. I rzeczywistych granic Kościoła nie można określić lub rozpoznać tylko według cech i przymiotów kanoniczności. Bardzo często granica kanoniczna wskazuje i na charyzmatyczną, i wtedy związane na ziemi zostaje związane nierozerwalnym węzłem na Niebie. Ale nie zawsze. A jeszcze częściej nie od razu"[5]. Bywa tak, że w swym sakramentalnym bycie Kościół przekracza wszelkie ramki kanoniczne.
I dalej, już na zakończenie przytaczanego tekstu wyciągając wnioski z rozważań metropolity Antoniego (Blooma) zapytuję za nim:" Czy można żyć z natchnieniem Ducha Świętego i pozostawać obcym dla Chrystusa? Czy można być w Chrystusie poza Kościołem, gdy 'poza Kościołem nie ma zbawienia?' Ale cóż robić z tymi, którzy przyjąwszy błędną wiarę lub skażoną teologię żyją dla Chrystusa i umierają za Niego? Ci, którzy głosząc wieść o Nim oddali życie? Czy słowa karcące Chrystusa, skierowane do apostołów: 'Przestańcie zabraniać mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Bo kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami' (Mk 9,39) nic nam nie mówią? Z pewnego punktu widzenia Kościół nie jest podzielony, Jego pełnię widzimy w Kościele prawosławnym, w jego duchowości i sakramentach. W wierze, pozwalającej widzieć poprzez zasłony upadłego świata, który znajduje się 'w drodze, w stawaniu się'. Ale jego tajemnica przekracza jego widzialne granice. Nie wolno mówić o powszechnym Kościele mając na myśli, zgodnie z aktualnie panującą modą, nierozumny, 'huraoptymistyczny' ekumenizm - to byłby wielki błąd i krzywda dla wszystkich chrześcijan. Ale powinniśmy dostrzegać i mówić o tym, jak Bóg odnajduje swe miejsce w grupach nie-prawosławnych, w duszach i sercach chrześcijan nie należących do Kościoła prawosławnego, który z kolei nie istnieje sam dla siebie, lecz jest Filarem Prawdy, dźwigającym otaczający nas świat. Nie próbujmy definiować spraw, których wiedzieć nie możemy. Dajmy Bogu szansę działać tam, gdzie chce, a nie tam, gdzie Mu pozwalamy. O ile jesteśmy w stanie skutecznie podzielić ziemię, to podział Nieba do nas już nie należy."[6] To gwoli ścisłości.
Ktoś, wysupłując z czyjejś wypowiedzi jedno lub dwa zdania i powiewając nimi jak sztandarem pozornej herezji robi wielką szkodę. Po pierwsze - ich autorowi, po drugie - sobie, ponieważ postrzegając je przez pryzmat własnych oczekiwań pozbawia się możliwości zrozumienia tej myśli, po trzecie - wiernym, w głowach których sieje niepotrzebny zamęt. Ale widać wspomniany "ktoś" ma taką potrzebę... Do rzeczy. Zwróćmy uwagę na kontekst myśli władyki Sawy:
"Tylko w sensie administracyjnym Kościół posiada granice, natomiast merytorycznie - żadnych. Dla prawosławnych do Kościoła należy cały świat: i ptaki, i drzewa, i woda - wszystko. Poganie i niewierzący również należą do Kościoła. Choć nie sensu stricto tak jak my."
Po pierwsze możemy dostrzec z łatwością, że Autor nie neguje istnienia granic administracyjnych czy też kanonicznych Cerkwi. To pierwsza, zasadnicza rzecz i mnóstwo argumentów mających przemawiać za istnieniem takowych jest po prostu niepotrzebna. Władyka kieruje natomiast uwagę Czytelnika w stronę drzew, ptaków, wody, całego świata, wszystkiego. Osobie obeznanej choć troszkę z prawosławną liturgiką od razu stwierdzenie to przywodzi na myśl świętą Eucharystię, jej symbolizm, pochodzenie i znaczenie nie tylko dla prawosławnego chrześcijanina, nie tylko dla chrześcijanina w ogóle, nie tylko dla człowieka nieochrzczonego, lecz również, co wcale nie mniej ważne - dla całego świata. Za wszystkich i za wszystko, jak słyszymy podczas świętej Liturgii. Czy nie kryje się tu klucz do rozumienia pojęcia Cerkwi, szerokiej jak cały świat, obejmującej sobą wszystko to, co go napełnia? Zacznijmy więc od odpowiedzi na podstawowe dla naszych rozważań pytanie - jak Bóg kieruje światem i w jaki sposób jest w świecie obecny? U św. Jana z Damaszku czytamy:
"Człowiek ma wspólnotę z przedmiotami nieożywionymi, uczestniczy w życiu istot nierozumnych, otrzymał również zdolność myślenia stworzeń, obdarzonych rozumem. Z przedmiotami nieożywionymi ma wspólnotę ze strony swego ciała, również dlatego, że stworzony jest z czterech żywiołów. Z roślinami z tego samego względu, jak i za przyczyną tego, że posiada siłę odżywiania i wzrostu, i siłę zawierającą w sobie nasiona czyli zdolność rodzenia. Ze stworzeniami nierozumnymi ma wspólnotę i w tym, a ponadto, według pragnienia, tj. gniewu i pożądania, i według zdolności odczuwania, ruchu, odpowiadającemu pobudzeniu. [...] Za pośrednictwem rozumu człowiek łączy się z istotami bezcielesnymi i ogarnianymi tylko rozumem, myśląc, rozważając i podejmując decyzje w stosunku do wszystkiego oddzielnie, i podążając za cnotami, i kochając pobożność - zwieńczenie cnót; dlatego człowiek jest małym światem"[7].
Z kolei św. Grzegorz Palamas podkreśla różnicę między światem stworzonym a człowiekiem:
"Po wszystkim [po stworzeniu świata - przyp. mój, ks. M.S.] pojawił się człowiek, który i przed, i po stworzeniu zostaje przez Boga wyróżniony większą godnością i troskliwością, ponieważ ten widoczny świat został stworzony przed nim i dla niego. I wtedy, po stworzeniu świata, przed człowiekiem i dla człowieka zostało przygotowane Królestwo Niebieskie, o człowieku odbyła się Przedwieczna Rada Świętej Trójcy, ręką Bożą i na obraz Boży człowiek został stworzony. Ale nie tak, aby składać się w całości z tej materii, lecz tak, by tylko ciałem należeć do tego zmysłowego świata, a duszę posiadać ponad światową, która dzięki szczególnemu i niewytłumaczalnemu tchnieniu Samego Boga stała się czymś wielkim i cudownym, wznoszącym się ponad wszystko i wszystko kontemplującym, wszystkim kierującym, poznającym Boga i w najlepszy sposób świadcząca o tym, iż jest stworzeniem najświetniejszego geniuszu Artysty"[8].
W Homilii 10 Palamas uściśla: "On Swą Boską łaską włożył Samego Siebie w to stworzenie, stwarzając je na Swój obraz i podobieństwo i wzniósł na ziemi człowieka, który był świadom samego siebie"[9]. O duszy, a dokładnie o jej szlachetniejszej części, rozumie, powie jeszcze w innym miejscu: "rozum jest częścią Bóstwa, podkreślając tym samym jego nieziemskie pochodzenie"[10]. Ojciec S. Bułhakow nazwie duszę "pieczęcią Bóstwa"[11], mi kiedyś zupełnie przypadkiem przyszło na myśl pojęcie: dusza - Boży przyczółek w człowieku. Abraham Chaldejski twierdzi, że nie może tak się dziać, bo przeczy to jego logice, przeżywa w związku z tym rozterki i targają nim fundamentalne pytania:
"Niby jest to oczywiste, jednak słowa metropolity przeczą tym prostym faktom, gdyż pisze on, że 'dusza jest częścią Boga w człowieku.' Czyżby Bóg stwarzając dusze ludzkie za każdym razem odkrawał ze Swej Istoty jakąś część? Nauka Prawosławia mówi nam, że dusza ludzka została stworzona przez Boga, tak jak niebo i ziemia, wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne, jak istoty materialne i duchowe. Bóg ulepił człowieka z pyłu ziemi i tchnął w niego życie, jednak Sam pozostał niezmienny. Bóg stworzył człowieka na Swój obraz i podobieństwo, co nie oznacza przecież, że dusza ludzka jest częścią Boga. Obraz jest przecież czymś innym niż obiekt, który ma obrazować, inaczej nie byłby obrazem ale tym właśnie obiektem. Podobieństwo oznacza coś podobnego, a nie tożsamego, inaczej nie byłoby podobieństwem. Skąd to wiemy? Chociażby stąd, że człowiek odpadł od Boga poprzez przekroczenie przykazania, a więc zgrzeszył. A Bóg przecież jest święty, święty i jeszcze raz święty, i nie może zgrzeszyć w najmniejszym stopniu nawet. Dobrze przecież wiemy, że dusza ludzka jest zdolna do grzechu, do buntu, do nieprawości, do zdrady, do apostazji itd itp. więc nie może być ona 'częścią Boga'. Co oznacze, że cytowane zdanie metropolity jest błędne."
Święty Jan Chryzostom próbuje wytłumaczyć takie próby opisania pochodzenia duszy następująco: "Powodem takiej niezgrabności wyrażeń okazuje się nasza ułomność"[12] i wydaje się to nad wyraz trafnym objaśnieniem - intuicyjnie możemy za Ojcami tę myśl wyczuć, natomiast gdy chcemy wypowiedzieć słowami - pojawiają się trudności. To samo miał na myśli błogosławiony Augustyn, żaląc się czytelnikowi swych Wyznań: "Czymże więc jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć - nie wiem"[13]. Pseudo-Dionizy nie ma w danym temacie takich rozterek, tłumacząc podobną zdolność słowami: "Bóg z nadmiaru Swej dobroci oddziela się od Samego Siebie i Sam będąc poza wszystkim, staje się we wszystkim dzięki ponadistotowej Swej zdolności bycia poza wszystkim, nie pochodząc od Siebie"[14]. Z drugiej strony jest coś, czego Pan Chaldejski zdaje się nie dostrzegać, a co przemawia za jego argumentacją. Jeśliby człowiek miał w sobie coś "substancjalnie" od Boga, w jaki sposób miałby się doskonalić? Właściwość Bożej natury - niezmienność, nie pozwalałaby człowiekowi na osiąganie wciąż większych poziomów doskonałości, na Palamasowe dążenie w górę, w górę, ku Światłości... Pozostańmy może lepiej przy twierdzeniu: bardziej mistyka niż logika, nie osądzając tych (łącznie ze świętymi Ojcami), którzy nie mieszczą się w naszym ciasnym świecie katechizmowej logiki czy ignorancji.

Bóg - świat
A jak jest ze światem? Co i ile wspólnego ma Bóg ze światem? Wydaje się, że wiele rzeczy ze spuścizny Ojców zapomnieliśmy w swym pędzie ku logice, wiedzy i rozumowi. Ojcowie kontemplując tajemnice Bożego świata doszli do zaskakującego wniosku. Święty Maksym Wyznawca śmiało stwierdza: "Wszystkie stworzenia Boże, w swojej naturze postrzegane przez nas w odpowiedni sposób, zwiastują nam ukryty w nich logos i w każdym stworzeniu Bożym odkrywają swoje przeznaczenie"[15]. W innym miejscu: "W Bogu niezachwianie przed-istnieją logosy wszystkich teraźniejszych, istniejących stworzeń i tych, które mają być, stworzonych i dopiero mających się pojawić, tych, które już się pojawiły i tych, które mają się pojawić dopiero w przyszłości"[16]. W dodatku: "współistniejące w rzeczach widocznych wraz z dostępnymi rozumem i ich duchowe logosy Bóg przyciąga ku Sobie"[17]. Dlatego "każdy, kto spogląda na każde zjawisko materialne nie w sposób fizyczny, lecz rozpatruje każdy z widocznych s y m b o l i oczami duchowymi, ten uczy się skrytego w każdym z symboli bogotwórczego logosu i w logosie znajduje Boga... Tak samo ten, kto postrzega naturę świata widzialnego nie tylko za pomocą zmysłów, lecz mądrze i duchowo, badając w każdym stworzeniu jego logos, znajduje Boga, ucząc się poprzez kontemplację odpowiedniej chwały istnienia Przyczyny samych istnień"[18].
Ojcowie niejednokrotnie powtarzali, że człowiek jest mikrokosmosem, a to oznacza, że jest środkiem i łącznikiem wszystkich rzeczy i zjawisk, tj dane mu jest być wspólnym z całym światem i zależnym od niego, dlatego może poznawać sens, logosy wszystkich rzeczy. To z kolei sugeruje spojrzenie na cały świat jak na jak gigantyczną, organiczną całość, żyjącą swym wszechjedynym życiem. Ludzie w tej całości są centrum, a ogniwem łączącym, albo lepiej ogniskiem czy punktem oparcia tego połączenia jest logos w człowieku jako odbicie Logosu Niebieskiego, Jedynego, Przedwiecznego. Święty Grzegorz z Nazjanzu twierdzi, że "rozmawia ze Stwórcą i zgłębia logosy stworzeń. Dzięki istniejącym w przyrodzie i we wszystkim, co istnieje, logosom i Sam Logos Boski związany jest z całym światem. Nie zgrzeszy ten, kto powie, że Syn jest nazywany współwiekuistym wszelkiemu stworzeniu. Cóż bowiem nie jest podtrzymywane przez Słowo?"[19]. Ale Bóg jest nie tylko Sprawcą wszelkiego bytu, jest również i ogniwem łączącym. Święty Maksym Wyznawca wyjaśnia to następująco: "Bóg zamyka, łączy, obejmuje i opatrznościowo związuje wewnętrznym wiązaniem wszystko, co istnieje, między sobą i z Nim Samym"[20]. Bóg jest "przyczyną, początkiem i celem wszystkich istnień, różnych między sobą według natury [...] Więź istnień z Bogiem tym samym zbliża je nawzajem ku sobie. To, co łączy rozłączone od siebie części świata to zawarte w nich logosy"[21]. To, co łączy, nazywane zostało przez św. Maksyma "związkiem lub pokrewieństwem miłości, w sposób mistyczny założonym w stworzeniu dla ustrzeżenia jego jedności. To ukryta i niepoznawalna obecność łączącej wszystko Przyczyny w różny sposób zawierająca się we wszystkich stworzeniach"[22]. Ta obecność udziela im możliwości zwrotnej, łączącej więzi. Inaczej mówiąc, owa obecność Przyczyny to posiane w stworzeniach logosy, przebijające wszystko promieniami Bóstwa. Takim sposobem stworzenie jest nierozłączne z Bogiem, a jednocześnie nie zlewa się z Nim w panteistycznej "wszechjedności"[23].
Abraham ma tu co prawda spore obiekcje:
"Zacznijmy od prostego stwierdzenia, że nauka Prawosławia daleka jest od poglądów panteistycznych. Bóg stworzył świat z niczego, a więc świat nie jest w żaden sposób tożsamy z Bogiem, nie może też być jakąś Jego częścią. Skąd to wiemy? Bóg jest wieczny i niezmienny, świat natomiast podlega przemianom i upływowi czasu. Stworzenie nie jest Bogiem, a Bóg nie jest stworzeniem. Niby jest to oczywiste, jednak słowa metropolity przeczą tym prostym faktom."
Osobiście wolę św. Maksyma niż Abrahama Chaldejskiego. Ten pierwszy brzmi bardziej przekonująco i patrzy nieco głębiej. Biskup Hilarion [kolejny "bolszewicki nowinkarz"?] pisze w swym "Wstępie do prawosławnej teologii dogmatycznej":
"Bóg wprowadza człowieka do świata jako kapłana wszelkiego stworzenia widzialnego. Jako jedyny ze wszystkich rozumnych istot jest w stanie wychwalać Boga słowami i błogosławić Mu. Cały stworzony świat zostaje człowiekowi wręczony jako dar, za który powinien przynosić 'ofiarę chwały' i który powinien oddawać Bogu jako 'To, co Twoje, od Twoich'. W tej nieprzerwanej eucharystycznej (dziękczynnej) ofierze człowieka zawiera się sens i wytłumaczenie jego istnienia i wraz z tym jego największe szczęście. Niebo, ziemia, morze, pola i góry, ptaki i zwierzęta - całe stworzenie jak gdyby deleguje człowieka do jego arcykapłańskiej posługi, aby jego ustami wychwalać Boga[24]. W jakim celu? Święty Paweł w Liście do Rzymian pisze: "Stworzenie z upragnieniem oczekuje pojawienia się synów Bożych [tych, których prowadzi Duch Boży (Rz 8,14) - przyp. mój, ks. M.S.] Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że aż dotąd całe stworzenie jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami [...] wzdychamy, oczekując odkupienia naszego ciała" (Rz 8,19-23). Rozwińmy tę myśl słowami zmarłego niedawno Olivera Clementa: "W obecnych czasach bezustannego szyderstwa, lecz także w czasach zmagań duchowych, warto wsłuchać się w słowa Patriarchy [Bartłomieja - przyp. mój, ks. M.S.] łączące to, co dotyczy samych początków z tym, co jest dziś najbardziej aktualne"[25]. W rozdziale Przemieniać Ziemię czytamy:
"Przymierze zawarte z Noem, przymierze kosmiczne, którego znakiem jest tęcza, bezustannie odnawia się: 'zawrę przymierze ze zwierzem polnym i ptactwem powietrznym, i z tym, co pełza po ziemi', mówi Bóg przez proroka Ozeasza (Oz 2,20a). Przez to świat nie jest podmiotem neutralnym. Wciela on słowo Stwórcy [...]. Rzeczy noszą na sobie pieczęć Mądrości. [...] Ziemia wraz ze swoim porządkiem, swoim rytmem, stanowi znak, sakrament Boży, [...] 'uczyniłeś go [człowieka] niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich' (Ps 8,4,6-7). Sprawować władzę niczym król, lecz jednocześnie niczym kapłan, który otrzymuje po to, by ofiarowywać, niczym poeta - mędrzec powołany do tego, by rozszyfrować objawienie kosmiczne, by w pełni uświadomić innym uwielbienie należne rzeczom. Między człowiekiem a światem nie brak ciągłości, człowiek nie może być odłączony od reszty stworzenia, bez niego nie może się uratować. Człowiek, twierdzili starożytni Grecy, a następnie Ojcowie podjęli tę opinię, jest 'mikrokosmosem', który streszcza w sobie wszystkie poziomy bytu stworzonego i w ten sposób może poznać wszechświat od środka. Jednak, jak stwierdzają Ojcowie [...] człowiek wychodzi poza granice wszechświata nie po to, by go porzucić, lecz po to, by wyrazić jego sens, odczytać w nim łaskę, stanowić jakby jego osobową świadomość. Jest 'połączeniem między Boskością a ziemskością', mówi święty Grzegorz z Nyssy, z niego 'rozlewa się łaska na całe stworzenie'[26]. Wszechświat, poprzez człowieka, wezwany jest do tego, by stać się 'obrazem obrazu'[...]. Za jego [człowieka - przyp. mój, ks. M.S.] pośrednictwem, jego, który stoi między ziemią a niebem, wszechświat może łączyć się ze swą tajemną sakramentalnością. Kosmos, ziemia powołane są do tego, by stawać się dialogiem między człowiekiem a Bogiem. Świat jest mową Boga skierowaną do człowieka. Może stać się mową człowieka skierowaną do Boga. [...] Od momentu Wcielenia i Zesłania Ducha Świętego wszechświat, tak piękny, a jednak podporządkowany śmierci, nosi w sobie Kościół, który w rzeczywistości niesie świat i poddaje go metamorfozie. Ponieważ Kościół, rozumiany w całej jego głębi ewangelicznej, chrzcielnej i eucharystycznej, dąży nie tylko do zbawienia ludzkości, lecz całego stworzenia. Tajemnice Kościoła, Kościół jako 'tajemnica' Chrystusa w Duchu Świętym, stanowią serce życia kosmicznego. 'W tym wszystkim', mówi święty Grzegorz z Nyssy, 'materia początkowo martwa i nieczuła [...] przyjmuje siłę Bożą'[27]. Podział i nieprzejrzystość zostają oddalone, materia w sakramencie odpowiada swemu pierwotnemu powołaniu, polegającemu na tym, by być ciałem komunii między człowiekiem i jego Bogiem, a więc między wszystkimi ludźmi'[28].
Warto zwrócić uwagę, że to dzięki materii, pochodzącej z poza granic naszego "widzialnego" Kościoła (trochę pokory nigdy nie zaszkodzi) mamy możliwość poprzez sakramenty dostępować Bożej obecności. Są to nie tylko eucharystyczne chleb, wino i woda. Woda Jordanu, święte miro podczas bierzmowania, ładan czyli kadzidło, olej do lampadek, płótno, jedwab, wełna i złotogłów na szaty, deski na ikony, w końcu ofiary ziemi takie jak metal dla naczyń liturgicznych, cegła do wznoszenia świątyń i farby dla ikonografów... Tu natura nie tylko nam dorównuje, ale też to dzięki niej mamy możliwość przebóstwienia. Mało tego, to ona pierwsza staje się "grotą betlejemską", mieszkaniem Boga. Czy to nie uczy pokory i nie wymaga ponownego spojrzenia na otaczający nas świat? W Betlejem to ziemia pierwsza przyjęła Nowonarodzonego Boga, ofiarując Mu na spotkanie grotę i żłóbek, stada zwierząt, gwiazdę:
"Każde stworzenie, które uczyniłeś, składa Ci dzięki:
aniołowie ofiarują Ci hymn; niebiosa - gwiazdę;
magowie - swe dary; pasterze - swój podziw;
ziemia - jaskinię; puszcza - żłób;
a my ofiarujemy Ci Dziewicę - Matkę?"[29].
W Ofierze, podkreśla święty Cyryl Jerozolimski: "wspominamy niebo, ziemię, morze, słońce, księżyc, gwiazdy, wszystkie rozumne i nierozumne stworzenia"[30]. Clement dodaje: "Liturgia ormiańska głosi: 'Niebo i ziemia pełne są chwały dzięki objawieniu się naszego Pana, Boga i Zbawcy, Jezusa Chrystusa [...], gdyż przez Mękę Syna Twego jedynego, wszystkie stworzenia zostały odnowione"[31]. Święty Sylwan z Góry Atos mówił: "Gdy nieustanna modlitwa zamieszka w głębi serca, wtedy cały świat zmienia się w Kościół Boży"[32]. Nieustannym zaś pragnieniem świętego starca było: "Pragnę tylko jednego: abym mógł modlić się za wszystkich tak, jak za siebie samego[33].

Odpowiedź w liturgii
A co mówi nasza liturgia? Wspominałem już kilkakrotnie eucharystyczny aspekt takiego spojrzenia na świat, ale dodajmy jeszcze kilka szczegółów. Kim jest kapłan, celebrujący świętą Eucharystię? Z powyższego tekstu wynika, że jest "delegatem", przewodnikiem, arcykapłanem, tym, który w podzięce za swą godność składa w ofierze to, co mu powierzono... Za kogóż lud w świątyni się modli? Z wielu stron da się słyszeć odpowiedź, że tylko za chrzczonych - prawosławnych. Jakże wiele nam ucieka z misterium, w którym uczestniczymy lub które nawet sami celebrujemy! Warto przypomnieć choćby dwie modlitwy i litanie poświęcone katechumenom, a więc w gruncie rzeczy ludziom, którzy - choć przygotowują się do chrztu - to formalnie, kanonicznie ochrzczeni nie są. W tajnych modlitwach kapłańskich (w ich tajności znajduje się prawdopodobnie przyczyna niewiedzy szerokiej masy wiernych) znajdujemy jeszcze inne prośby i modlitwy. Za tych, którzy odeszli od Cerkwi: nawróć zbłąkanych i połącz z Twym świętym, powszechnym i apostolskim Kościołem, [...] za naszą ojczyznę [nie prawosławną przecież], za wszelkie zwierzchności i władze, za ich urzędy, i w nich naszych braci, i za całe wojsko. Dobrych otocz dobrocią, złych uczyń dobrymi w swej dobroci.[34] Prosimy również za wszystkich potrzebujących Twej wielkiej łaskawości, za miłujących nas i nienawidzących[35]. Mało tego, wznosimy również modlitwy za ziemię: ziemi daj deszcze umiarkowane ku obfitości plonów[36]. Prócz wielu intencji, znanych nam i nieznanych, głośnych i cichych, publicznych i prywatnych, zanosimy modlitwy jeszcze za coś. Najświętsza część Eucharystii - Kanon Eucharystyczny wraz z jego tajnymi modlitwami kapłańskimi w liturgii św. Jana Chryzostoma odpowiada tekstem jednej z nich: składamy Tobie również tę duchową służbę za całą ziemię. I tu pojawia się pytanie - co to znaczy? Cóż to jest owa "cała ziemia"? Zacytujmy znanego liturgistę, prof. I.I. Dmitrijewskiego, opisującego przytoczone modlitwy: "Wszystkie te modlitwy i prośby istniały już w najgłębszej przeszłości. 'Starozakonny arcykapłan wchodząc do Świętego Świętych jako kapłan całego świata wznosił modlitwy, jak zaświadcza Filon Judejczyk 'za cały ród ludzki, za ziemię, wodę i za świat cały'. Święty Apostoł Paweł przykazuje w Liście do Tymoteusza 'polecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi'[37] (1 Tm 2,1 i n.). Święty Jan Złotousty w 'Księdze o kapłaństwie' powiada: 'Kapłan modli się za całe miasto, i cóż ja mówię - za świat cały'[38]. Podobne słowa znajdujemy podczas litii na nabożeństwie wieczornym (wieczerni): Jeszcze módlmy się o pokój i trwanie całego świata, jak zresztą podczas każdej wielkiej ektenii: O pokój całego świata."

Opisując znaczenie szat liturgicznych wspomniany Dmitriejwskij pisze:
"Omoforion odpowiada Efudowi lub Pektorałowi [...] Efud, tak jak i Podir, czynił z Arcykapłana orędownika i kapłana całego świata (Mdr 18,24)[39], tak samo kapłan Nowego Testamentu, włożywszy omoforion na swoje ramiona, jest nie tylko tym, który oręduje u Boga i modli się za cały świat, który w sposób mistyczny symbolizowany jest właśnie poprzez omoforion"[40]. W przypisie objaśniającym takie traktowanie problemu czytamy: "Józef Flawiusz nazwy szat arcykapłana opisuje następująco: 'Arcykapłańska ryza, uczyniona z płótna, jest symbolem Ziemi, granatowa nić, którą jest wyszyta - symbolizuje przestworza. Naramiennik, ozdobiony kwiatami, symbolizuje całą ziemię. Pektorał [efud] zawieszony jest pośrodku naramiennika na podobieństwo lądu, wznoszącego się pośrodku świata. Pas, którym opinają się dokoła, symbolizuje Ocean, otaczający całą ziemię. Dwa sardoniki, służące jako zapinki do ryzy, przedstawiają sobą Słońce i Księżyc, przez dwanaście kamieni można rozumieć albo dwanaście miesięcy lub tyle samo niebieskich znaków, krąg których Grecy zwą Zodiakiem"[41].
W kontekście Kanonu Eucharystycznego zacytujmy ponownie Dmitrijewskiego: "Gdy już dokona się mistyczne uświęcenie Darów poprzez przemianę w Ciało i Krew Pańską, wtedy Kapłan lub Biskup, jako orędownik i kapłan całego świata i usta wdzięczności Bogu o całej i od całej przyrody, składa wszech-ziemską (wsiemirnuju - ros.) należną ofiarę"[42]. Wyjaśniając te słowa raz jeszcze przytoczmy wielkiego Ojca Kościoła, świętego Jana Chryzostoma: "Wszystkie stworzenia powinny przynosić ofiarę pobożności i wdzięczności. Jeśli ich ofiara nie wznosi się ponad poziom zmysłów, to człowiek powinien być ich Kapłanem, aby w sobie podnieść je przed Ołtarz Najwyższego. Stworzenia nie obdarzone rozumem powinny okazywać rozum Boży i głosić chwałę Bożą; człowiek zaś powinien być ich Prorokiem, aby wyższym językiem Ducha tłumaczyć ich język zmysłowy"[43]. Jeśli jeszcze ktoś ma wątpliwości, że powyższe wnioski, przekaz Tradycji Ojców i teksty liturgiczne przeczą Ewangelii, to warto zacytować słowa św. Ireneusza z Lyonu: "Nasza nauka zgodna jest z Eucharystią, a Eucharystia z kolei potwierdza nasze nauczanie"[44].

Czy już wszystko jasne?
Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższych rozważań słowa metropolity o ptakach, ziemi, wodzie, drzewach, w końcu o poganach i niewierzących stanowiących w jakimś sensie (nie sensu stricto!) Kościół nie będą już takie egzotyczne i trudne. Nie dziwmy się, że nasza modlitwa ma obejmować wszystko: doprowadzić stworzenie do Stwórcy, złych uczynić dobrymi, niechrzczonych oświecić słowem Prawdy i zjednoczyć ze Swym Świętym, Powszechnym, Apostolskim Kościołem... Jeśli nie będziemy modlić się za wrogów, za tych, którzy nas nienawidzą, w końcu za pogan i niewierzących - o ileż większą będą mieli szansę na zbawienie! Na to, aby Bóg w widzialny już sposób doprowadził ich do swego Świętego Kościoła, aby i oni uwielbiali z nami Jego Imię. Jesteśmy kapłanami, przynoszącymi ofiarę za wszystkich i za wszystko. Czy może ofiara być składana poza Kościołem? Ofiara, do której delegują nas ptaki, morze, rośliny, drzewa, w końcu (niekoniecznie świadomie) poganie i niewierzący?
Dziwnym jest, że tak stara i uświęcona Tradycja z łatwością jest odrzucana przez ludzi, mających nauczać o prawosławiu i mieniących się charyzmatycznymi specjalistami od oddzielania "prawosławnego ziarna" od "prawosławnych plew" na polskim teologicznym pustkowiu. Zdziwienie w tym kontekście budzi nie tyle nieznajomość tej Tradycji czy nawet ubóstwo celebrowanej przez nich a pojmowanej wyłącznie w katechizmowych ramkach Eucharystii, lecz łatwość i lekkomyślność, z jaką przez własną niewiedzę osądzają profesorów teologii, własnych hierarchów od czci i wiary. Jednym z elementów prawosławnej ascetyki jest pokora i umiłowanie Prawdy. Niestety, ani tej pierwszej, ani tej drugiej nie masz w wyroku ujkowickiego o. Nikodema.

"Tożsamość" a "utożsamiać się"
Co zaś do wspomnianego Abrahama Chaldejskiego - temu również proponuję trochę poczytać. Również to, co się samemu pisze. Targany wątpliwościami obrońca Ortodoksji zapytuje Petrosa:
"Także wydaje mi się, że nie rozumiesz znaczenie słów trzykrotnie cytowanego przez ciebie zdania z artykułu księdza Paprockiego: 'Nie można przy tym zapominać, że Chrystus, stając się człowiekiem, utożsamił się z całą ludzkością i wziął na siebie grzech wszystkich ludzi." I Chaldejski kontynuuje tłumaczenie, powołując się na wiedzę, jaką udało mu się zdobyć: "Wedle słownika języka polskiego 'tożsamość' to 'bycie tym samym, identyczność', zaś 'tożsamy' oznacza: 'niczym nie różniący się, taki sam, lub ten sam, identyczny'. W takim razie Chrystus jest tym samym co Herod. Zauważ, że nie mówimy tutaj o odpuszczaniu grzechów grzesznikowi, ale o tożsamości dwóch osób. Na przykład zdanie ze świętego Pawła: 'stał się podobny ludziom' nie oznacza utożsamienia się z wszystkimi ludźmi, czyli identyczność. Akurat jest to niezwykle ważne zdanie dowodzące właśnie błędnego użycia przez księdza Paprockiego słowa 'tożsamość'. Tak samo 'przyjęcie postaci sługi' również nie oznacza bycie tożsamym z całą ludzkością."

No, akurat jest odwrotnie. To Pan, Panie Chaldejski, nie zrozumiał znaczenia słowa "utożsamiać się" - taka forma, zwrotna, została użyta przez księdza Paprockiego. Pan to odczytał jako: "tożsamy". Pana prawo, tylko proszę zwrócić uwagę, że najzwyczajniej w świecie kłamie Pan po raz wtóry (jak w przypadku cytowania moich poglądów na granice Kościoła). Weszło w krew? Zerknijmy do słownika: "utożsamić się porównując siebie z kimś innym, uważać, że się jest takim samym, identyfikować się z drugą osobą"[45]. I jeszcze jeden rzut okiem: "znaczenia: czasownik zwrotny utożsamiać
(2.1) ~ się z czymś, kimś, grupą - myśleć, że się jest kimś, członkiem narodu, społeczności, grupy
(2.1) Utożsamiam się z naszą firmą, bo czuję się w niej dobrze i zależy mi na jej sukcesie"[46]
Czujesz Pan różnicę? Mam nadzieję, że tak. Chrystus bez wątpienia (no chyba że Pan wątpi?) utożsamił się z całą ludzkością, a człowieczeństwo Chrystusa jest tożsame z naszym we wszystkim za wyjątkiem grzechu, jak powiedział o. Meyendorff.[47]
Natomiast przypatrując się Pańskiemu stwierdzeniu: "Mówiąc prosto, Chrystus wcielił się w pojedynczego człowieka, Syna Człowieczego, a nie w całą ludzkość, jak to sugeruje ksiądz Paprocki" po ciele przebiegają ciarki. Twierdzenie, iż Chrystus wcielił się w człowieka, Syna Człowieczego, brzmi niezwykle niebezpiecznie. Skąd w takim razie się wziął ów człowiek? Musiał być po ludzku poczęty, mieć rodziców, jakoś urosnąć... Może dlatego Credo uczy nas posługiwania się terminem: przyjął ciało z Marii Dziewicy i stał się człowiekiem? Jeśli miałby się wcielić w człowieka, to po cóż byłby potrzebny fakt Zwiastowania i poczęcia z Ducha Świętego? Proszę sobie nie pochlebiać, nie jest Pan pierwszym podejrzanym, który podobne twierdzenia ogłosił na forum Kościoła...

Końcówka Pańska, Panie Chaldejski:" Piszesz, że na tym możemy naszą dyskusję zakończyć. Oczywiście nikt nie zobowiązywał się do jej prowadzenia, dlatego każda ze stron zawsze można po prostu ją przerwać. No problem". Dokładnie tak.


fot. Ioann, www.orthphoto.net

Tłumaczenia tekstów rosyjskich - autor.
Cytaty wg: Biblia Jerozolimska, Pallotinum, Poznań 2006

Przypisy:
[1] www.monasterujkowice.pl/photo.php?id=1607 (16.02.2009 r.)
[2] www.cerkiew.pl/index.php?id=33&tx_ttnews[pointer]=3&tx_ttnews[tt_news]=10164&tx_ttnews[backPid]=3&cHash=9fbe75ef15 (16.02.2009 r.)
[3] www.cerkiew.pl/index.php?id=294&tx_mmforum_pi1[action]=list_post&tx_mmforum_pi1[tid]=180&tx_mmforum_pi1[page]=1 (16.02.2009 r.)
[4] www.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_i d=234 (16.02.2009 r.)
[5] Fłorowskij G. prot.; O granicach Cerkwi, www.orthodoxia.org/lib/1/1/23/7.aspx 2006-12-12
[6] Mariusz Synak ks. Istota i granice..., op. cit.
[7] Jan Damaskin św. Tocznoje izłożenije prawosławnoj wiery, Bractwo swiatitiela Aleksija, Izdatielstwo "Prizaowskij kraj", Moskwa-Rostow- na -Donu, 1992, s. 154 i n.
[8] Kiprian (Kern), archim, Antropołogija światogo Grigorija Pałamy, Moskwa, Połomnik 1996, s. 324, Hom. 6.
[9] Kiprian (Kern), op. cit. s. 325.
[10] PG150, 144 cyt. za: Iłarion (Ałfiejew), jep. Tainstwo wiery, Wwiedienije w Prawosławnoje Dogmaticzeskoje Bogosłowije, izd. 3, Christianskaja Żiźń, Klin, 2004, s. 84.
[11] Bułhakow S. prot.: Gławy o Troicznosti cyt. Za: Kiprian (Kern), op. cit. s. 343.
[12] Połnoje sobranije tworieniji św. Jana Złotousta, Biesiedy na Knigu Bytija, tom I, Izdatielskij Otdieł Moskowskogo Patriarchata, Moskwa 1993, s. 103.
[13] Augustyn św., Wyznania, Znak, Kraków 2003, s. 323.
[14] De divin. Nomin IV, 13 w: Kiprian (Kern), op. cit. s. 342.
[15] Maksym Wyznawca św., fragmenty listów i kazań za: Kiprian (Kern), op. cit. s. 331.
[16] Ibid.
[17] Ibid.
[18] Ibid.
[19] Grzegorz z Nazjanzu św., Oratio 30,20 cyt. za: Kiprian (Kern), op. cit. s. 328.
[20] Maksym Wyznawca św., Mystagogia, cyt. za: Kiprian (Kern), op. cit. s. 333.
[21] Ibid.
[22] Ibid.
[23] Ibid.
[24] Iłarion (Ałfiejew), jep. Tainstwo wiery, op. cit. s. 88.
[25] Clement Oliver, Prawda was wyzwoli. Rozmowy z Patriarchą ekumenicznym Bartłomiejem I, Verbinum, Warszawa 1998, s. 13.
[26] Grzegorz z Nyssy św., Oratio catechetica magna, PG 25, C-28 A.
[27] Grzegorz z Nyssy św., In baptisum Christi, PG 46, 581 B cyt. za: Clement O., op. cit. s. 109
[28] Clement O., op. cit. s. 109 i n.
[29] Nieszpory 24 grudnia w: Meyendorff John, Teologia bizantyjska. Historia i doktryna, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, wyd. II, Kraków 2007, s. 142.
[30] Cyryl Jerozolimski św., Katechezy, tłum. W. Kania, Warszawa 1973, s. 71.
[31] Clement O., op. cit. s. 111.
[32] Starec Siluan, Żyźń i pouczenija, Prawosławnaja obszczina, Moskwa, 1991, s. 90.
[33] Stariec Siluan, op. cit. s. 94.
[34] Tekst tajnej modlitwy kapłańskiej, odmawianej po przemienieniu Darów.
[35] Ibid.
[36] Ibid.
[37] Dalszy ciąg cytatu: "za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem dobre i miłe w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania Prawdy" (1 Tm 2,2-4).
[38] Dmitrijewskij I.I., Istoriczeskoje, dogmaticzeskoje i tainstwiennoje izjasnienije Bożestwiennoj Liturgiji, reprint z 1894 r, Izdatielskij Otdieł Moskowskogo Patriarchata, Moskwa, 1993, s. 319..
[39] "Bo cały świat był na jego szacie do stóp". Przypis do Mdr 18,24 z Biblii Jerozolimskiej: "Autor wyobraża sobie Aarona ubranego w szatę opadającą aż do stóp, z efodem i pektorałem [...]. Te insygnia godności arcykapłańskiej nabierają tu kosmicznej symboliki".
[40] Dmitrijewskij, op. cit. s. 123 i n.
[41] Dmitrijewskij, op. cit. s. 124, przyp. 347.
[42] Dmitriewskij, op. cit. s. 309.
[43] Złotousty Jan, św., O kapłaństwie, słowo 6, rozdział 4 w: Dmitrijewskij, op. cit. s. 309 przyp. b.
[44] Kiprian (Kern) archim, op. cit. s. 29.
[45] www.slowniki.gazeta.pl/pl/uto%C5%BCsamia%C4%87+si%C4%99
[46] www.pl.wiktionary.org/wiki/uto%C5%BCsamia%C4%87
[47] Meyendorff J. ks. op. cit. s. 143.