ks. Artur Aleksiejuk

Kazanie na Niedzielę o Kananejce

W imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego.

Drodzy bracia i siostry!
Przed chwilą wysłuchaliśmy Świętej Ewangelii rozpoczynającej się słowami: „W owym czasie udał się Jezus w okolice Tyru i Sydonu”. Wraz ze swoimi uczniami był zatem w drodze do Libanu. Na tej drodze spotykają kobietę kananejską, pogankę wywodzącą się z narodu, na który ówcześni Żydzi patrzyli z niewyobrażalną pogardą. Sposób życia Kananejczyków, ich wierzenia i praktyki religijne były tak szokujące dla pobożnych Żydów, że nazywali je „obrzydliwością.” W Starym Testamencie w księdze Kapłańskiej znaczna jej część była napisana właśnie po to, by przestrzegać członków Narodu Wybranego przed praktykami Kananejczyków.

A więc Chrystus i jego uczniowie idą drogą do Libanu, gdy nagle na ich spotkanie wybiega kananejska kobieta, przerywa im rozmowę, którą zapewne prowadzili po drodze i prosi Jezusa, aby wyleczył jej córkę od demona. Jak słyszeliśmy w Ewangelii Jezus „nie odpowiedział jej ani słowa”. Ona więc szła za nimi i dalej coraz głośniej krzyczała. Jezus dalej milczał. W końcu, nie wiemy po jak długim czasie, nie wiemy czy to z powodu jej natręctwa czy też tonu głosu, udało się jej zdobyć uwagę Świętych Apostołów. I ci święci mężowie postanowili się za nią ująć. Zwrócili się do Chrystusa: „Odpraw ją, bowiem woła za nami”. W końcu Chrystus czyni dokładnie to, o co proszą go apostołowie. Mówi do niej: „Jestem posłany tylko do owiec z domu Izraela”. Pozornie można by sądzić, że ją odtrąca i nie chce się nią zajmować. Właściwie jednak wystawia na próbę swoich uczniów. Zwróćmy uwagę, Chrystus nie reaguje gniewem na postawę Kananejki. Czeka na reakcję apostołów, co uczynią? W końcu zwycięża u nich zmęczenie jej głosem, pojawia się irytacja, a za nią prośba: „odeślij ją”.

Jakże często drodzy bracia i siostry my jesteśmy poirytowani postawą innych, jakże często brakuje nam cierpliwości, aby wysłuchać drugiego człowieka. Czekamy na reakcję Boga, prosimy, aby uwolnił nas od towarzystwa nielubianych przez nas ludzi, szukamy najróżniejszych wybiegów i pretekstów, aby nie spotkać tych, których nie chcemy spotkać. A może to właśnie Bóg stawia ich na naszej drodze i posyła ich, aby wypróbować nasze człowieczeństwo. Daje nam szansę okazania miłosierdzia, współczucia i po prostu ludzkiej życzliwości. Bo to oni raczej wyświadczają nam łaskę niż my im ją czynimy, dając nam tym samym sposobność do okazania się przed Bogiem jako ci, którzy wypełniają największe przykazanie miłości. „Zróbmy dla nich miejsce w sercach naszych” – jak wzywa w dzisiejszym liście (2 Kor 6,16-7,1) św. Paweł.

Św. abba Doroteusz mawiał tak: „Wyobraźmy sobie dwie drabiny: jedną wznoszącą się w górę do nieba, a drugą sięgającą w dół do piekła. Ty stoisz na ziemi między tymi dwiema drabinami. Nie powinieneś zastanawiać się i mówić: «Jakże zdołam unieść się z ziemi i znaleźć się od razu na szczycie drabiny?» To nie możliwe i Bóg od ciebie tego nie żąda, ale zadbaj przynajmniej o to, abyś nie schodził w dół. Nie czyń złego bliźniemu, nie rań go, nie obmawiaj, nie lżyj, nie pogardzaj. Raczej wesprzyj go dobrym słowem, mając do niego współczucie, a jeśliby tego potrzebował, zrób to dla niego, a tak posuwając się po jednym szczeblu, z pomocą Bożą osiągniesz szczyt drabiny. Bo przez to, że powoli zaczynasz wspomagać swego brata, dochodzisz do pragnienia jego dobra jak własnego i jego korzyści jak własnej. A to właśnie oznaczają słowa: «Kochaj bliźniego swego jak samego siebie»”.

Bracia i siostry! Czyż nie powiedziano w Ewangelii: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a wam otworzą”? Dzisiejsza niewiasta prosiła, szukała i kołatała i znalazła miłosiernego Boga, który uzdrowił jej córkę z opętania. My również nie dajmy się opętać przez egoizm, brak szacunku i pogardę dla innego człowieka. Nie usuwajmy jego ze swej drogi, nie uciekajmy przed nim, nie ukrywajmy się. Poświęćmy mu nieco uwagi, nie dajmy odczuć, że jest gorszy od nas, niepożądany, że nie mamy o czym z nim rozmawiać. Zainteresujmy się nim, poznajmy go, pomóżmy mu w imię Chrystusa. Wówczas i sami zostaniemy uzdrowieni. Amen.


Warszawa, 3 lutego 2008 r., Prawosławny Punkt Duszpasterski pw. św. archim. Grzegorza Peradze.
XXXVI niedziela po Pięćdziesiątnicy, czytania niedzieli XVII (O kananejce) (Mt 15,21-28)