metr. Hilarion (Ałfiejew)

"Wszyscy płyniemy tą samą łódką"

Szef dyplomacji Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej o współpracy z zachodnimi chrześcijanami i o gorliwych przedstawicielach prawosławnego izolacjonizmu.
 



Jeśli jeszcze nie tak dawno stosunki między Rosyjską Cerkwią Prawosławną a Kościołem rzymskokatolickim przypominały zimną wojnę ze sporadycznymi okresami ocieplenia, to ostatnio znacznie się one polepszyły i weszły – jak zapewniają Patriarchat Moskiewski i Watykan – w stadium konstruktywnego dialogu i partnerstwa. O aktualnym stanie międzychrześcijańskiego dialogu, a także o jego realnych perspektywach opowiedział przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Cerkiewnych Relacji Moskiewskiego Patriarchatu (OWCS MP) Metropolita Wołokołamski Hilarion (Ałfiejew). 

Wasza Ekscelencjo, ostatnimi czasy obserwuje się znaczne ocieplenie stosunków między Patriarchatem Moskiewskim a światem katolickim. Wiele osób zaznacza, że katolicy i prawosławni jednoczą się z powodu wspólnego celu – reakcji na silne tendencje sekularystyczne w Europie. Czy można powiedzieć, że w XXI wieku, w sytuacji gdy czynnik religijny znajduje się na skraju systemu wartości mieszkańców Europy, zbliżeniu dwóch konfesji już nie przeszkadzają różnice teologiczne?

Rzeczywiście, ostatnimi laty ustabilizowały się stosunki Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i Kościoła rzymskokatolickiego, które przez kilka ostatnich lat były dość napięte. Nasza współpraca jest dzisiaj budowana na płaszczyźnie uczciwego i otwartego dialogu, dotyczącego przede wszystkim wartości, na których opiera się kultura europejska, w tym też rosyjska. Zdajemy sobie sprawę z tego, że owe tendencje, które nazwaliście sekularystycznymi, dążą do wykorzenienia pamięci o chrześcijańskich fundamentach europejskiej cywilizacji. Co więcej, po upadku światowego systemu komunistycznego praktycznie wszystkie narody, nie tylko Europy, ale i całego świata, znalazły się w tym samym kulturowo-politycznym obszarze, czego dowodem jest powstanie nowego, masowego typu człowieka, oderwanego od korzeni, w szczególności od kultury religijnej.

Co się tyczy teologicznych różnic między prawosławnymi i katolikami, mogę zapewnić sceptyków, że nasz dialog i współpraca z Kościołem katolickim nie stawia sobie za cel zjednoczenia obydwu Kościołów, bazując na kompromisach w obszarze dogmatów. Taka droga była wielokrotnie odrzucana powszechną, soborową świadomością Cerkwi prawosławnej i nie ma ona perspektywy w przyszłości. Przeciwnie, Kościół wschodni, nie rezygnując z dialogu z zachodnim, zawsze obstawał przy zachowaniu nietkniętymi postanowień soborów powszechnych i wierności tradycji świętych Ojców. Rozłam z Rzymem nie przeszkadzał jednak prawosławnym, by w XVII i XVIII w. wysyłać do szkół katolickich we Włoszech swoich studentów, spośród których wielu wyrosło później na znakomitych hierarchów Kościoła rosyjskiego. Przypomnijmy też sobie, że w obliczu najazdów tureckich i arabskich Cesarstwo Bizantyjskie szukało pomocy na chrześcijańskim Zachodzie, a teraz również żyjemy w warunkach najazdu antychrześcijańskiej propagandy, demoralizującej naszych współobywateli i przyczyniającej się do wandalizacji naszych społeczeństw. W takim sensie wszyscy czujemy, że „płyniemy tą samą łódką”.

Odnosi się wrażenie, że zbliżenie w ostatnich miesiącach między RPC a polskimi katolikami dokonuje się na gruncie antykomunizmu i osądzenia czasów stalinizmu. Czy waszym zdaniem idea chrześcijańskiego dialogu może stać się główną przeciwwagą dla lewicowych tendencji politycznych i możliwości powrotu komunizmu w Europie? 

Przez ostatnie dwa dziesięciolecia relacje między Rosją a Polską układały się nie tak łatwo. Jednak i w rosyjskim, i w polskim społeczeństwie rozumiano potrzebę pojednania, również wśród hierarchów. Cerkiew prawosławna w Rosji i Kościół rzymskokatolicki w Polsce odgrywają ogromną rolę w życiu naszych krajów, dlatego też podjęły inicjatywę współpracy przy procesie pojednania. Niezbędne było poznanie przyczyn, które przeszkadzały zbliżeniu naszych narodów i wnikliwe przeanalizowanie wydarzeń, których następstwa nas rozdzieliły i stały się powodem nieufności i niezrozumienia. W społeczeństwach rosyjskim i polskim dyskutowano o wydarzeniach wojen bolszewicko-polskich z lat 1920–1921 i roku 1939, o podziale Polski w ramach paktu Ribbentrop–Mołotow, tragedii w Katyniu, ofiarami której stało się ponad 20 tys. polskich jeńców wojennych. Zarówno Polacy, jak i Rosjanie zobaczyli, że siłą napędzającą sowiecką agresję przeciwko Polsce była komunistyczna ideologia, wojna z 1939 r. wiązała się zaś z bolszewicką akcją propagandową na rzecz rozpoczęcia rewolucji światowej.

Analiza tych wydarzeń doprowadziła opinię publiczną do wniosku, że ideologia komunistyczna w całości ponosi odpowiedzialność za nieufne i ostrożne relacje między naszymi krajami i narodami. Na jakiej podstawie możemy się pojednać? Co jest tym dziedzictwem, które możemy uznać za wspólne? Odpowiedź jest jasna – tradycja chrześcijańska, mająca ukształtowane przez wieki punkty podparcia w mentalności, sposobie myślenia i psychologii obywateli obydwu państw.

Nie sądzę, że należy przeciwstawiać dialog międzychrześcijański lewicowym tendencjom politycznym, ponieważ obie te rzeczy w istocie znajdują się na innych płaszczyznach i dążą do innych celów. Nie widzę także w obecnym czasie przesłanek dla nawrotu realnego komunizmu w Europie, gdyż ta ideologia odeszła w przeszłość, unosząc ze sobą dziesiątki, jeśli nie setki milionów ludzkich istnień.

Deklarowaliście, że dialog protestantów z prawosławnymi i katolikami napotyka trudności wywołane liberalistycznymi tendencjami protestanckich wspólnot Europy. Czy waszym zdaniem zbory protestanckie nie będą potrafiły uczestniczyć w zapowiadanej przez Patriarchat Moskiewski i Watykan „nowej ewangelizacji” Wielkiej Europy1?

Rzeczywiście, w ciągu ostatnich trzydziestu lat liberalistyczne tendencje owładnęły większość Kościołów protestanckich i wspólnot w Europie i Ameryce Północnej. Wyrażają się one przede wszystkim w rewizji tradycyjnych norm moralności chrześcijańskiej, antropologii, szczególnie w kontekście homoseksualizmu jako alternatywnej formy ludzkiej seksualności, jakoby niestojącej w sprzeczności z moralnością chrześcijańską i nauczaniem Kościoła, czemu jednak bezpośrednio zaprzecza Pismo Święte. Początek praktyki wyświęcania kobiet dla niesienia posługi pasterskiej w tych wspólnotach odzwierciedla zmianę podstawowych założeń antropologii chrześcijańskiej, w szczególności wyobrażenia o miejscu i roli kobiety w Kościele, rodzinie i społeczeństwie.

Widać wyraźnie, że zwierzchnie władze wspólnot protestanckich, przyjmując takie postanowienia, troszczyły się o pogodzenie swojego nauczania kościelnego z normami i kanonami społeczeństwa świeckiego, błogosławiąc wszystko, co nie było uważane za naganne z punktu widzenia liberalnego sekularyzmu. Oprócz tego tendencje właściwe kierunkowi, w którym dryfują dzisiaj niektóre Kościoły protestanckie, coraz bardziej pozbawiają ich specyficznie religijnego charakteru, stopniowo przekształcając wspólnoty w organizacje społeczne, zajmujące się walką o sprawiedliwość społeczną.

Wszystko to istotnie utrudnia nasz dialog z protestantami, i nasza Cerkiew w ostatnich latach była zmuszona zerwać obustronne relacje z wieloma Kościołami protestanckimi Europy i Ameryki. Jednocześnie jesteśmy świadomi, że wśród wierzących protestantów jest wiele osób, którym pozycja prawosławnych i katolików jest o wiele bliższa od poglądów własnego kierownictwa kościelnego. Jak wiadomo, takich wierzących uznaje się w ich własnych Kościołach za „fundamentalistów”, „fanatyków” i „sekciarzy” tylko z tego powodu, że przyjmują punkt widzenia odmienny od oficjalnego i próbują go bronić. Z tymi protestantami jesteśmy gotowi współpracować w różnych projektach, łącznie z projektem „nowej ewangelizacji” Europy, o którym wspominacie. 

Niedawna ankieta wśród katolickiego duchowieństwa Austrii pokazała, że większość księży opowiada się za zniesieniem obowiązkowego celibatu. Jeżeli taka zmiana nastąpi w najbliżej przyszłości, to czy nie zmieni to stosunku Cerkwi rosyjskiej do Kościoła rzymskokatolickiego, nie będzie to przyjęte jak zwycięstwo liberalnych tendencji, zgubne odejście od wielowiekowych tradycji? 

Bez wątpienia obowiązkowy celibat duchowieństwa, wprowadzony w Kościele zachodnim w XII w., był nieznany we wczesnochrześcijańskiej epoce. Cerkwie wschodnie zachowały dawną praktykę, pozwalającą wyświęcać żonatych mężczyzn na kapłanów. Na chrześcijańskim Wschodzie praktyka Kościoła rzymskiego w tej kwestii od samego początku wywoływała krytykę. Wychodząc z tego założenia, prawosławni, uważając problem obowiązkowego celibatu duchowieństwa za wewnętrzną sprawę Kościoła rzymskokatolickiego, mogliby tylko pogratulować jego zniesienia, jeżeli do niego dojdzie. Zniesienie praktyki celibatu duchowieństwa uznamy raczej za powrót do tradycji Cerkwi starożytnej aniżeli za odejście od wielowiekowych tradycji lub liberalno-modernistyczne odchylenie. 

Wraz ze zbliżaniem się Cerkwi prawosławnej z Kościołem rzymskokatolickim wśród wiernych zarysowują się grupy przeciwników ekumenizmu. Obserwowaliśmy to na Cyprze w czasie wizyty papieża i zauważamy tę tendencję w wypowiedziach pewnych biskupów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Jak sądzicie, czy głosy protestu w środowisku prawosławnym nie staną się przeszkodą w dialogu z zachodnimi chrześcijanami, i czy w dialogu ekumenicznym w ogóle bierze się pod uwagę pogląd konserwatywnej części duchowieństwa i laikatu?

To prawda, grupy przeciwników międzychrześcijańskiej i międzyreligijnej współpracy istnieją w każdej z lokalnych Cerkwi prawosławnych. Zazwyczaj wszyscy ci ludzie nie mają głębokiej znajomości zarówno z chrześcijanami innych wyznań, jak i ze specyfiką takiego rodzaju współpracy. Trzeba też zaznaczyć, że dyskurs wielu „gorliwych” często nosi nie teologiczny, a psychologiczny lub nawet polityczny charakter, co poważnie utrudnia prowadzenie z nimi dyskusji, gdyż rozmowa toczy się w dodatku w różnych językach.

Niemniej jednak dialog z przeciwnikami kontaktów międzychrześcijańskich w naszej Cerkwi ma miejsce, ich pogląd bierze się pod uwagę przy układaniu dokumentów soborowych, przy przyjmowaniu odpowiednich rozwiązań. Uważa się, że popularność tego rodzaju „gorliwców” w naszej Cerkwi będzie się zmniejszać, ponieważ Rosja stopniowo zajmuje miejsce w światowej społeczności, przyjeżdżają do nas miliony zagranicznych gości, obserwujemy kolosalną (przy tym wciąż rosnącą) liczbę ślubów z innowiercami, miliony naszych prawosławnych rodaków żyje za granicą. To sprzyja bliskiej znajomości naszych wierzących z nieprawosławnymi chrześcijanami i uczy ich szukania dróg współpracy. 

Moim zdaniem warto byłoby skierować energię „gorliwych” na walkę z tymi zjawiskami, które grożą stabilności i zdrowiu naszego społeczeństwa, podkopują jego moralne fundamenty, w konsekwencji zwiększając jego zeświecczenie. W tej kwestii rozciąga się przed nami ogromne pole do działania, na którym wystarczy miejsca dla wszystkich.

Rozmawiali: Andriej Mielnikow, Anton Kuriłowicz


Tłum. Grzegorz Makal

fot. W. Chodakowa (podpis: Różnice dogmatyczne nie wpływają na ochłodzenie serdecznych relacji podczas spotkań papieża i metr. Hilariona)
Źródło: religion.ng.ru/events/2010-09-15/1_christians.html (dostęp: 10.12.2012).

_____________________

1 Termin „Wielka Europa” ma według portalu Geopolityka. Rosyjska geopolityczna encyklopedia. 2010 (dergachev.ru/Russian-encyclopaedia/index.html (dostęp: 14.12.2012)) trzy znaczenia: 1) kraje położone w Europie związane z cywilizacją chrześcijańską; 2) państwa – członkowie Unii Europejskiej; 3) narody Europy utożsamiające się z europejskimi wartościami, historią i kulturą. W skład Wielkiej Europy oprócz UE wchodzą Rosja i inne państwa. Dyskusyjne jest włączanie do tego terminu krajów Południowego Kaukazu. Zob. dergachev.ru/Russian-encyclopaedia/02/55.html (dostęp: 14.12.2012).