ks. Leszek Szurek, ks. Mariusz Synak

Słupskie rozważania pasyjne 2004 r.

Ekumeniczna Droga Krzyżowa Słupsk 2004


Poniższe rozważania to owoc wspólnych refleksji kapłanów dwóch Kościołów – rzymsko–katolickiego i prawosławnego, na temat męki Pańskiej.

Mając na uwadze błogosławieństwo J.E. ks. abp. Jeremiasza na udział w nabożeństwach typowo ekumenicznych (np. Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan), na których mają miejsce wspólne modlitwy, litanie, kazania i błogosławieństwo – i o tym schemacie wie z pewnością wielu z Was – z radością potwierdziłem swój udział. Czy to się wszystkim podoba – inna sprawa. Każdy ma prawo do własnego sądu. Jednak nasz Kościół oficjalnie uczestniczy w dialogu ekumenicznym i proszę to mieć na uwadze.

Poproszono mnie o kilka krótkich homilii, a w zasadzie rozważań do tekstów zaczerpniętych z Ewangelii, a dotyczących Męki Pańskiej. Rozważań opartych o prawosławną Tradycję, nauczanie naszego Kościoła, Ojców. O naszą duchowość. O przybliżenie jej innym, zwłaszcza w tym szczególnym dniu, jakim jest Wielki Piątek. Na marginesie zaznaczę, że sama Droga Krzyżowa nie powinna się automatycznie kojarzyć z Kościołem rzymsko – katolickim, a raczej z Męką Chrystusa opisaną w Ewangelii. Nie był to teatr, nikt się za nikogo nie przebierał, nie afirmował cierpień. Takie spojrzenie przez pryzmat różnych tradycji pozwoliło stworzyć dobrą duchową atmosferę, klimat refleksji i zadumy – odsyłam do źródła, czyli tekstu Drogi. Czy to jest złe? Zresztą, bardzo podobnym wydarzeniem jest „Kriestnaja Pieśń”, przebiegu której nie znalazłem w żadnym tradycyjnym źródle, a której pochodzenie, jak również pochodzenie obrzędu „Pasji”, wydaje się jednoznaczne. Tym najmniej przekonanym do powyższej praktyki pozwolę sobie przypomnieć zeszłoroczną uroczystość w Gnieźnie, gdzie w przebiegu Drogi Krzyżowej oficjalnie wziął udział J.E. ks. abp. Jeremiasz. Głosił słowo. Tegoroczne uroczystości w Sanoku są kolejnym potwierdzeniem.

Sam obrzęd Drogi jest wyłącznie obrzędem, czytaniem fragmentów Ewangelii i krótkich na ten temat rozważań, które może poprowadzić osoba świecka, ot, choćby w domu.
Ponieważ wydaje mi się, że istnienie na głównej stronie tytułu „Ekumeniczna Droga Krzyżowa” może być powodem do niepokoju niektórych Czytelników (otrzymałem takie uwagi, za które dziękuję), pozwoliłem sobie zatytułować inaczej. Mamy więc „Słupskie rozważania pasyjne”, co wg mnie pełniej i trafniej oddaje charakter spotkania i jego treść, a osoba wchodząca na stronę główną nie gorszy się zamieszczoną informacją.
Jeśli ktoś nadal będzie czuł niechęć lub nawet oburzenie – przykro mi.

EKUMENICZNA DROGA KRZYŻOWA
KOŚCIÓŁ MARIACKI W SŁUPSKU
WIELKI PIĄTEK, 9 KWIETNIA 2004 ROKU. [materiał z roku 2005, patrz tutaj: Słupskie rozważania pasyjne 2005 r.




Ks. Leszek Szurek – Kościół rzymsko–katolicki:

Stacja I. Pan Jezus przed sądem.

"Arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Lecz nie znaleźli, jakkolwiek występowało wielu fałszywych świadków" (Mt 26, 59 -60).

Tak łatwo podejmujesz trudne decyzje,
Osądzasz szybciej niż wielkie trybunały.
Rzucasz mocniejsze słowa niż ludzie z doświadczeniem.
Decydujesz przecież tak, jak czujesz,
Robisz tak, bo cię to nic nie kosztuje.
Gdy nienawidzą – nienawidzisz
Gdy potępiają – potępiasz
Gdy ruszają masą – ruszasz z nimi
Gdy rzucają słowami jak kamieniami – rzucasz z nimi
A przecież twoje słowa ranią innych, bolą i zadają cierpienie
Zanim więc zdecydujesz, osądzisz, orzekniesz,
spróbuj przewidzieć skutek swoich słów i poszukaj w nich prawdy
Bo słowo nie jest obojętne –
może podtrzymać, pocieszyć,
ale może też zgnieść i zniszczyć na zawsze.


Ks. Mariusz Synak - Kościół prawosławny:

Stacja II. Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona.

"Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym.(...). Piłat rzekł 'Oto Człowiek'. Gdy ujrzeli Go arcykapłani i słudzy, zawołali" 'Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!' " (J 19. 1-3. 5-6).

Formuje się pochód. Jaki, pytasz? Człowieku, skąd się wziąłeś? Dziś wszyscy w mieście o tym gadają, podobno mają zamęczyć Jezusa, tego cudotwórcę. No, tak o Nim mówią, ale ja nie widziałem Jego cudów. Pójdę, może co zobaczę.

Pochód rusza. Na czele - On. Pół dźwiga, pół wlecze swój krzyż. To nie jest zwykły krzyż. To drzewo, które przełamuje bariery czasu. Nasze dziś też tam się dzieje. Więc nie wmawiajmy sobie, że jesteśmy tylko biernymi obserwatorami. Że to nas nie dotyczy, a jeśli by to się działo dziś, z pewnością nie dopuścilibyśmy do tego. Urządzilibyśmy blokady, strajki, manifestacje. Tylko coś tu nie tak. Patrząc z bliska spostrzegam na krzyżu moje imię. Swoim ciężarem ciągnie ku ziemi. Jakaż nielogiczna niekonsekwencja! Ja chcę Mu pomóc, ale dziwnym trafem dzieje się na odwrót.


Ks. Leszek:

Stacja III. Pan Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem.

"Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy za nas wszystkich (...). A On poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami" (Iz 53.6.12).

Wokół ciebie wielu „małych”, ludzi dla których człowieczeństwo to zbyt wiele. Wolą pełzać niż się wspinać. Nie patrzą w niebo, nie szukają tego co godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne... bardziej pociąga ich to co niskie, wulgarne, brudne i prymitywne. Tak często mówią „raz się żyje, to też dla ludzi...” tak często upadają, że już zapomnieli, że można powstać.

Oczywiście trudno nie upaść, gdy cię popychają, podstawiają nogi i sami leżą, gdy ciągną do siebie...

Nigdy jednak nie trać z oczu nieba i tęsknoty za czystym sercem i obliczem. Możesz je osiągnąć. Powstań jak Jezus. Chwyć się Jego dłoni.


Ks. Mariusz:

Stacja IV. Pan Jezus spotyka swoją Matkę.

"Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A twoją duszę miecz przeniknie." (Łk 2. 34-35).

Syn – Matka. Spojrzenia się krzyżują. Matko, ufaj! Tak ma być. Ja tak chcę. Bóg tak chce. To nie oni mnie pojmali, lecz to ja wyszedłem im na spotkanie. Oni osądzili, ale ja im na to pozwoliłem. To nie oni mnie zamęczą, lecz, aby miłość była najpełniejsza, ja ofiarowuję swe życie. Matko, nie lękaj się.

Doświadczenie trzydziestu kilku lat bycia razem zawisa na cienkiej nitce – a może to jednak nieprawda, sen, iluzja? Te Boże obietnice i proroctwa? Może jeszcze coś zrobić, uwolnić, wybłagać, przekupić, błagać o cud? Przecież jestem Matką. Jak w takiej chwili serce nie pęknie? BOŻE!!
Spojrzenia się krzyżują. Matko, ufaj!


Ks. Leszek:

Stacja V. Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Panu Jezusowi.

"Gdy Go wyprowadzali, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem" (Łk 23, 26).

Zmuszają Szymona do pomagania Jezusowi w dźwiganiu krzyża. To co wydawało się nieznośnym, zmienia się w szczęście. Szymon powoli uczy się kochać.

Tak trudno zdobyć się na odwagę, stanąć po stronie bezbronnego, potępianego, bitego, poniewieranego. Łatwiej stać i patrzeć. Wokół nas co raz więcej takich ludzi, kibiców, „oglądaczy” tragedii. Znudzonych zjadaczy reklam. Bez serc i bez ducha.

Przebudź się, zrób krok ku człowiekowi, okaż współczucie, zalecz choćby jedną ranę. Przez słowo krzepiące i życzliwą obecność dodaj ducha. Postaraj się w zbolałej twarzy dostrzec oblicze Jezusa.

Wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych Mnieście uczynili.


Ks. Mariusz:

Stacja VI. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi.

"Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. (...) Wzgardzony tak, że mieliśmy Go za nic" (Iz 53. 2-3).

Tłum gęstnieje. Napiera ze wszystkich stron. Umęczony, pobity, wycieńczony, rozgląda się wokół. Jakże ci ludzie się zmienili. Szydercze uśmiechy, grymasy, gwizdy, plucia. A parę dni temu? Owacje: hosanna, król, błogosławiony! Dziś przyszli popatrzeć na Jego mękę. A może jeszcze jakiś cud? Do kompletu. Przyjaciele, ludzie kochani, skąd taka zatwardziałość serc?

Pot zalewa rozbitą twarz i oczy. Ból. Idzie prawie po omacku, potykając się i padając. Nagle od ściany tłumu odrywa się jakiś cień. Kolejne kopnięcie? Oplucie? Nie, to ktoś ociera Mu twarz. Weronika. Dziękuję ci, kobieto. Litość? Współczucie, miłość? Jakże to ważne w takich chwilach, nawet dla Boga.


Ks. Leszek:

Stacja VII. Drugi upadek Pana Jezusa.

"On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego" (Iz 53.4).

Kiedy powtarzasz te same grzechy, tracisz cierpliwość nad sobą, nadzieję, że się to kiedyś skończy....

Miej cierpliwość. Bo droga wyjścia z niektórych grzechów jest długa, ale spotkasz na niej pomocną rękę. Spotkasz w konfesjonale Jezusa, który ci znowu przebaczy i umocni, aby cię grzechy nie zniszczyły.

Nie wierz nigdy, że wszyscy muszą być brudni, że brud jest normą, czymś zwyczajnym, że już nie ma szans i nic się nie zrobi. Zawsze powstawaj!


Ks. Mariusz:

Stacja VIII. Pan Jezus poucza Jerozolimskie niewiasty.


"A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą" (Łk 23. 27-28).

Ludzie moi, czym was obraziłem, cóż wam zrobiłem złego? Otworzyłem oczy waszym ślepcom, uzdrowiłem waszych trędowatych, ożywiłem waszych zmarłych - za to mnie przybijacie do krzyża?

Czyje serce nie zmięknie przy takim widoku? Ale, kobiety, nie płaczcie z żalu nade mną. Płaczcie po sobie.

Paręset lat po tych wydarzeniach pojawi się opowieść o tym, jak do jednego z monasterów zawitał pielgrzym. Poprosił ojca namiestnika o to, by ten pozwolił mu powiedzieć kazanie w świątyni. Dobrze - odrzekł przełożony. I polały się słowa - o Bożej Miłości, o Prawdzie, o Sprawiedliwości, o Szczęściu. Wszyscy płakali. Płakali. Kim jesteś? - spytał przeor. Diabłem - padła odpowiedź. To dlaczego tak mówisz o Chrystusie? Ten płacz będzie ich sędzią na sądzie ostatecznym - odparł i zniknął.


Ks. Leszek:

Stacja IX. Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem.

"Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem" (Iz 53, 7.10).

Cel podróży już jest blisko. Już widać szczyt. Jezus upada kolejny raz. Wydaje się, że droga do celu to ciągłe upadki. Lecz aby dojść do celu, należy wstać po każdym upadku. Jezus wstaje i niesie swój krzyż dalej.

Może uwierzyłeś w coś pięknego, podjąłeś się czegoś trudnego, wielkiego. Siły jednak szybko opadają, gaśnie zapał, entuzjazm stygnie, kusi łatwizna....

Panie, Ty mówiłeś, że droga nie będzie łatwa. Bo wszystko, co naprawdę wartościowe, ma swoją cenę. Daj mi siły, bym dążąc do osiągnięcia zbawienia nie bał się trudności, nie przestraszył się bólu, nie poddał się przeciwnościom. Proszę Cię o wytrwałość w wierze i w miłości bliźnich.


Ks. Mariusz:

Stacja X. Pan Jezus z szat obnażony.

"Żołnierze (...) wzięli Jego szaty i podzielili je na cztery części (...), wzięli także tunikę. (..) Mówili między sobą 'nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć'. Tak właśnie miały się wypełnić słowa Pisma." (J 19, 23-24)

Cóż jeszcze można z niego wziąć? Odebrano Mu wolność, godność, prawo do sprawiedliwego sądu, odbiorą i życie. Ma jeszcze szaty. No cóż, tym razem i maluczcy mogą się wykazać. Pretorianie rzucają losy. Komu przypadnie, kto będzie tym szczęśliwcem? Obdzierają Go i z tego. Zresztą, i tak nie może protestować. Ręce, które błogosławiły, obejmują krzyż, stopy, które niestrudzenie przemierzały kamieniste, pustynne szlaki w poszukiwaniu człowieka - wiodą Go na Golgotę. Zapamiętajmy ich widok - boskich rąk i stóp. Dopóki są całe.


Ks. Leszek:

Stacja XI. Ukrzyżowanie Jezusa.

"(...) Arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: 'Innych wybawiał, siebie nie może wybawić (...). Zaufał Bogu, niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje". (Mt 27, 39-43).

Ewangeliści w dwóch słowach zamykają treść tej stacji; „ukrzyżowali go”. Nic więcej. Żadnego opisu przybijania rąk i nóg. Ale te słowa w pełni pokazują że Jezus został fizycznie obezwładniony. Przybiły go gwoździe i nasze grzechy. Nie zdołano jednak ukrzyżować Jego miłości.

Nawet tam, w tej bezwładności fizycznej Jezus oddawał nas Bogu Ojcu w największej miłości, w miłosierdziu, które objęło każdego z nas.

Bywa, że jesteśmy czasem obezwładnieni przez chorobę, odcięcie od ludzi, odosobnienie, odrzucenie, pogardę. Wydawać by się mogło, że już nic nie możemy zrobić. Jezus pokazuje, że zawsze możemy kochać, Boga i ludzi. Nikt i nic nie jest w stanie obezwładnić naszej miłości. Chyba, że my sami.


Ks. Mariusz:

Stacja XII. Pan Jezus umiera na krzyżu.

"Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha Mojego. Po tych słowach wyzionął ducha". (Łk 23, 44.46).

Ten, który odziewał się światłością całego świata, stał nagi na sądzie. Ten, który stworzył ręce, przyjął od nich ciosy. Ludzie nieprawi przygwoździli do krzyża Króla Chwały. Zasłona w świątyni rozdziera się, słońce zaćmiewa, ziemia drży nie mogąc znieść upokorzenia Boga.
Dziś wisi na drzewie krzyża Ten, który ziemię uczynił nad wodami. Koroną cierniową jest zdobiony Król Aniołów. W urągającą purpurę odziany, który niebo przyodziewa obłokami. Upokorzenia przyjął Ten, który w Jordanie uwolnił Adama. Gwoździami do krzyża przygwożdżony jest Oblubieniec Kościoła, włócznią przebity Syn Dziewicy.


Ks. Leszek:

Stacja XIII. Pan Jezus zdjęty z krzyża.

"Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu i mówił: 'Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwym'" (Łk.23 47-48).

Widząc, że Jezus już nie żyje, jeden z żołnierzy dla pewności przebił bok skazańca. Innym ukrzyżowanym, którzy jeszcze nie umarli do wieczora, żołnierze łamali kości - trzeba było pochować wszystkie ciała, by godnie uczcić dzień Szabatu. Panie, czy Twoi uczniowie rozumieli, co się stało? Przecież słyszeli słowa "Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?" Widzieli ciało swojego Nauczyciela zdejmowane z krzyża.

Ja też często wątpię, gdy moja wiara wystawiana jest na próbę. Często myślę, że to już koniec, zapominając o Twoich obietnicach. Panie, daj mi silną wiarę, daj nadzieje, która będzie podtrzymywała mnie w chwilach zwątpienia. Naucz mnie zaufania Słowu Bożemu, naucz mnie ufać nawet wtedy, gdy wydaje mi się, że nie ma dla mnie ratunku. Ześlij mi Ducha Pocieszyciela, którego dałeś apostołom, gdy z obawy przed Żydami zamykali drzwi wieczernika.


Ks. Mariusz:

Stacja XIV. Pan Jezus złożony do grobu.

"Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. (...) Tam więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa". (J 19, 40-42).

Jaki spokój, cisza. Szabat. Człowiek też ma swoją wytrzymałość. Tłum już dawno się rozszedł. To, co się wydarzyło, przechodzi do historii. Ale historia już jest inna.

Przyjaciele, pokój Wam! Zanim usłyszymy te słowa, zastanówmy się. Przyjacielu? Może to do nas? A może i nie do nas. Przyjacielu – Chrystus nie mówił tak do ludzi, mieniących się sumieniem świata tego. On wyciągał pomocną rękę ku złodziejom, oszustom, nierządnicom, trędowatym, nikomu nie potrzebnym. I dla mnie osobiście w tym tkwi fenomen Kościoła. Brniemy w swoje nieprawdy, udowadniając sobie samym, że wszystko jest dobrze, bo przecież... nie mordujemy.
Ale ręka - wyciągnięta, przebita dłoń wisi w powietrzu, czekając na mój odzew – pytanie – Boże, jeśli jesteś, to gdzie? Czasami życie tak nas doświadczy, że nie możemy już w sobie zdusić krzyku - Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?!
Oto jestem. Pokój Wam.


Ks. Leszek:

Zakończenie

Przeszliśmy miłosiernymi śladami naszego Zbawiciela, które zostawił na drodze krzyżowej. Ślady te można spotkać wszędzie. Znaczą całe Jego życie. Ewangelia utkana jest z zapisów objawiania ludziom miłosiernej miłości Zbawiciela wszystkim ludziom, najbardziej grzesznikom i celnikom. Idźmy i czyńmy podobnie. Starajmy się zrozumieć co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”.



opr. ks. Mariusz Synak