Aleksander Wasyluk

Pisanie bez błogosławieństwa mija się z celem

Jak pisać o Cerkwi?


– odpowiada Aleksander Wasyluk – pomysłodawca, współzałożyciel i koordynator serwisów Cerkiew.pl i Orthphoto.net, były przewodniczący i wieloletni działacz Bractwa Młodzieży Prawosławnej.




Pisanie bez błogosławieństwa mija się z celem


Temat jest dość trudny i chociaż zawsze byłem, i nadal jestem, zwolennikiem pisania o wszystkim, to jednak w tym przypadku wymagana jest wielka delikatność i rozwaga.

Każdy, nawet najbardziej błahy z punktu widzenia piszącego, news może być zupełnie inaczej zinterpretowany przez odbiorców i wykorzystany przeciwko piszącemu i Cerkwi. Oczywiście, nie powinno to nas powstrzymywać przed tym, by pisać. Najważniejsza jest nasza obecność w mediach i prezentowanie stanowiska Cerkwi lub jej wiernych. Trzeba mieć również świadomość tego, że popełniamy błędy – nie popełniają ich tylko ci, którzy nic nie robią.

Rzeczy trudne są najbardziej „chodliwym” tematem i, niestety, najczęściej właśnie takie informacje docierają do mediów publicznych. Tylko poprzez rzetelne przedstawienie problemu jesteśmy w stanie sprostować pomyłki dziennikarskie oraz próby robienia sensacji z różnych wydarzeń cerkiewnych. Nie tylko piszący popełniają błędy. Oczywiście w Cerkwi też mają miejsce takie przypadki. Pisząc o wydarzeniach, serwis cerkiewny jednak nie powinien skupiać się na osądzaniu i wywoływaniu antagonizmów, wręcz przeciwnie – jego zadaniem jest wprowadzenie spokoju i właściwej atmosfery.

Myślę, że pisać można o wszystkim, ale tylko wtedy, gdy staramy się szerzyć pokój i promować naszą wiarę. Media cerkiewne, tak jak każdy chrześcijanin, powinny dawać dobry przykład oraz budować atmosferę miłości i poszanowania bliźniego, nawet, a może tym bardziej, w momentach jego upadku. Nie chodzi tutaj o wybielanie osób i tuszowanie problemów – jeśli takowe istnieją i są potwierdzone prawnie, nie powinniśmy ich przemilczać. Należy pamiętać o tym, by nie popadać w plotkarstwo i szukanie tanich sensacji. Teksty o bolesnej tematyce powinny służyć raczej jako przestroga dla nas samych, a nie próba linczu innych. Myślę, że jest to właśnie zasadnicza różnica między dziennikarstwem świeckim a prawosławnym. To drugie powinno kierować się dobrocią i miłością do bliźniego i stworzenia Bożego.

Uważam, że „cenzura” nie jest odpowiednim określeniem w prawosławnym dziennikarstwie. Każdy z nas powinien dążyć do doskonałości i służyć Cerkwi. Aby było to możliwe, potrzebujemy rad i wsparcia. Indywidualnie udajemy się do spowiedzi do swoich opiekunów duchowych po wskazówki, jak lepiej żyć i dążyć do zbawienia. Zadaniem prawosławnego dziennikarza jest pomoc wiernym i Cerkwi, do której należy, w „podróży ku zbawieniu”. Każdy wierny powinien szanować opinie swego ojca duchowego, duchownego, biskupa czy też Synodu Cerkwi – dotyczy to również prawosławnego dziennikarza. W związku z tym istnienie prawosławnych mediów bez błogosławieństwa cerkiewnych hierarchów mija się z celem. Myślę, że zamiast cenzury powinna być ścisła współpraca i – tak jak w innych organizacjach cerkiewnych – duchowa opieka nad redakcją.

Oddzielnym problemem, o którym warto wspomnieć, są komentarze pod artykułami i ich cenzura. W tym wypadku, moim zdaniem, nie ma innej możliwości, jak moderowanie dyskusji i cenzurowanie osób, które celowo bądź też nieświadomie szkodzą ogólnej dyskusji i wpływają na postrzeganie i odbiór prawosławnych mediów.