s. Elżbieta (Niczyporuk)

Zapal świeczkę (cz. II)

Powracamy do problematyki tragicznych wydarzeń 1946 r. w powiecie bielskim1. Z s. Elżbietą (Niczyporuk), przełożoną Monasteru pw. św. Katarzyny w Zaleszanach, rozmawia Katarzyna Tynkiewicz.



***

Ku pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego na przełomie stycznia i lutego 1946 r. przez oddział PAS NZW, dowodzony przez Romualda Rajsa, pseudonim „Bury”, w powiecie Bielsk Podlaski.


***



W styczniu 1946 r. mieszkańców Zaleszan spotkała tragedia, która pozostawiła głęboką ranę w sercach rodzin ofiar i prawosławnego społeczeństwa. Czy mogłaby Siostra opowiedzieć krótko Czytelnikom Cerkiew.info, co się wydarzyło tego tragicznego dnia?


29 stycznia 1946 r. grupa żołnierzy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego dowodzona przez Romualda Rajsa, ps. Bury, wkroczyła do Zaleszan z zamiarem złupienia wsi, a następnie spalenia żywcem wszystkich mieszkańców. Kazano ludziom zebrać się w jednym z domów, po czym zabito deskami okna i drzwi i podpalono dom. Ludzie w panice zaczęli wyważać drzwi i wybijać deski. Większość tam obecnych dzięki temu, że uciekała od tyłu domu w kierunku wsi Toporki, zdołała się uratować. Niektórzy z nich mieli do końca życia blizny, poopalane kończyny. Niestety nie wszystkim się udało uciec. W tym domu znajdował się m.in. mój dziadek z dwiema córkami, jego brat z bratową i ich córeczką. Do domu na „zebranie” nie przyszła żona dziadka, ponieważ była w ósmym miesiącu ciąży, a także ich trzech małych synów. Zostali oni podpaleni w domu, w którym się znajdowali, i wszyscy zginęli. Brat dziadka, bratowa i ich trzyletnia córeczka również zginęli. Dziadek z córkami przeżyli to piekło.


Wydarzenia zaleszańskie były – niestety – początkiem pasma nieszczęść, których doświadczyła społeczność prawosławna. Po spaleniu Zaleszan oddział Pogotowia Akcji Specjalnej NZW, dowodzony przez „Burego”, zaatakował kolejne wsie...


Z tego co mi wiadomo, był zamiar spalenia również pobliskiej wsi Wólka Wygonowska. Podpalono także wsie Szpaki i Zanie, w których zginęło wiele osób, oraz Końcowiznę, ale na szczęście mieszkańcy tej wsi uciekli.


Ten sam oddział wojskowy dowodzony przez „Burego” rozstrzelał pod Puchałami Starymi grupę furmanów. Była to zbrodnia – podobnie jak spalenie wymienionych przez Siostrę wsi – na tle religijnym i narodowościowym, zakwalifikowana przez IPN jako ludobójstwo. Mimo to nadal pojawiają się głosy usprawiedliwiające czyny „Burego”, a oczerniające jego ofiary.


Problem nie jest taki oczywisty, jak się wydaje. Na pewno czyny „Burego” zasługują na potępienie i były to zbrodnie. Co komu zrobiły małe dzieci czy kobieta w ciąży i czym sobie zasłużyły na taką śmierć? Z punktu widzenia chrześcijanina należałoby na to spojrzeć inaczej. Nie twierdzę, że nie powinno się o tym mówić. Przecież ci ludzie nigdy nie doczekali się jakiejś rehabilitacji, czy też odszkodowania. Niemniej jednak jest to dla nas wszystkich jakaś lekcja. Każda ze stron powinna wyciągnąć z tego wnioski. Nic nie dzieje się bez woli Bożej. Skoro Bóg dopuszcza do takich sytuacji, to znaczy, że ma w tym jakiś zbawczy plan. Przez to, że chrześcijan w niektórych epokach prześladowano bardziej, w innych mniej, mamy tak wielu męczenników i orędowników za nas w niebie. Głęboko wierzę, że nasi zaleszańscy męczennicy modlą się za nas, wspomagają nas swoimi modlitwami i czuwają nad nami.


A zatem postawa chrześcijańska powinna być raczej refleksyjna niż buntownicza? Czasem jednak trudno pohamować emocje, zwłaszcza w obliczu doświadczenia okrucieństwa czy ewidentnej niesprawiedliwości płynącej ze strony drugiego człowieka. Co w takiej sytuacji powinien czynić człowiek?


Moim zdaniem bunt chrześcijański powinien wyglądać inaczej niż typowe demonstracje. Na pewno nie należy w takich kwestiach milczeć. Cokolwiek jednak powiemy, powinno wynikać i opierać się na Ewangelii. To Ona jest wyznacznikiem i odnośnikiem wszelkich naszych zachowań i postaw. Najlepszą formą takiego buntu jest modlitwa – za wszystkich, za cały świat.


Powiedziała Siostra, że każda ze stron powinna wyciągnąć z tej okrutnej lekcji wnioski. Jakie wnioski płyną dla społeczności prawosławnej?


Myślę, że w poprzednich odpowiedziach jest również odpowiedź na to pytanie. Nic nie dzieje się bez woli Bożej. Prawosławni powinni zawsze starać się być prawdziwymi prawosławnymi, nie tylko „z nazwy”. Jest to zadanie dla każdego z nas. O ile człowiek będzie się starał żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami, będzie kochał Boga, o tyle będzie to powodowało nienawiść diabła, który znajdzie jakiś sposób, żeby z człowiekiem walczyć i prowadzić do jego zguby. Czasami są to bezpośrednie prześladowania, śmierć, czasami to nasze własne namiętności i złe nawyki są bronią niszczącą nas od środka. 


A jeśli żadna ze stron wniosków nie wyciągnie, tylko będzie ślepo bronić swoich racji?


Cokolwiek robimy „na ślepo”, nie jest poprawne. Każdy zawsze może bronić swoich racji, tylko że lekcje z naszej przeszłości powinny wszystkich nas czegoś uczyć. Tylko skrucha i pokajanije przynoszą nam „korzyść”. Wszystkim bez wyjątku.


Bóg, jak Siostra zaznaczyła, wpisał w historię Zaleszan męczeństwo. Tym samym pomieszał szyki „Buremu”. Bo to nie on jest zwycięzcą, jak tego chciał. Jak zauważa o. Henryk Paprocki: „Każdy męczennik odnosi zwycięstwo przez swoją śmierć, która w rozumieniu chrześcijańskim jest zwycięstwem. Wróg, czyli szatan i źli ludzie, uważa, że uśmiercenie człowieka jest zwycięstwem nad tym człowiekiem. Chrześcijaństwo uważa natomiast, że ich knowania, czyli chytrość, zostają wyjawione przez śmierć męczennika, którą natychmiast sam został zbawiony”2.


Odnośnie do osoby „Burego” powiedziałabym krótko – był to człowiek nieszczęśliwy i niezrównoważony. Jego czyny świadczą o tym, do czego może doprowadzić postępowanie „na ślepo”. Ci, których zabił, byli niewinni. Z naszej perspektywy wygląda to na pewno inaczej niż z Bożej. My patrzymy na wszystko poprzez nasz, jakby nie było, ograniczony umysł, kierujemy się przy tym emocjami. Bóg ma względem każdego z nas swój zbawczy plan, którego często nie rozumiemy.


Na Liturgii Świętej słyszymy: „(...) Błogosławieni płaczący, albowiem oni będą pocieszeni. (...) Błogosławieni prześladowani dla sprawiedliwości, albowiem ich jest królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy złorzeczą wam i prześladują was, i mówią wiele złego kłamliwie przeciwko wam, ze względu na moje imię”. A zatem ci, którzy niewinnie zginęli, są blisko Boga?


Myślę, że jest to pytanie retoryczne.


Zaleszany, zroszone męczeńską krwią ich mieszkańców, stały się miejscem ważnym dla prawosławia w Polsce. Powstał tu żeński Monaster pw. św. Katarzyny. Miejsce modlitw. Także za dusze tragicznie zmarłych na przełomie stycznia i lutego 1946 r. Czy można współuczestniczyć z Siostrą w modlitwach wznoszonych przy monasterze?


Nabożeństwa odbywają się z błogosławieństwa Jego Eminencji metropolity Sawy raz w miesiącu, a dokładnie w każdą ostatnią niedzielę danego miesiąca o godz. 9. Bezpośrednio po Liturgii odprawiany jest akatyst do św. Katarzyny. Serdecznie zapraszamy.


Dziękuję w imieniu redakcji serwisu Cerkiew.info i naszych Czytelników za zaproszenie i rozmowę.




1 Zob. też Zapal świeczkę (cz. I).

2 Zob. ks. H. Paprocki, Most do nieba.